Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Są pieniądze na utylizację odpadów po likwidowanej Hucie Metali Nieżelaznych "Szopienice"

Grażyna Kuźnik
Teren Huty Metali Nieżelaznych "Szopienice" w Katowicach  wkrótce pokryje się zielenią
Teren Huty Metali Nieżelaznych "Szopienice" w Katowicach wkrótce pokryje się zielenią Fot. Arkadiusz Gola
Bomba ekologiczna w Katowicach, czyli odpady gromadzone na terenie likwidowanej Huty Metali Nieżelaznych "Szopienice", wkrótce zostanie rozbrojona. Jeszcze nie do końca, ale pojawiła się szansa na jej poważne unieszkodliwienie. Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach przekazał na ten cel 4 mln złotych.

- Przekazane pieniądze na pewno pozwolą na wykorzystanie tych odpadów, które nadają się do recyklingu. Muszą zawierać co najmniej 12 proc. cynku, bo tylko wtedy ich przetwarzanie jest opłacalne. Ale takich odpadów jest w Szopienicach około 80 tysięcy ton - mówi Piotr Biernat, rzecznik katowickiego Funduszu.

Oznacza to, że stosowana w Szopienicach przestarzała technologia jest teraz szansą na usunięcie odpadów. Okazało się, że zawierają nawet do 20 proc. metali ciężkich, co powoduje, że ich recykling jest opłacalny.

Ale co zrobić z resztą odpadów? Pozostałych 70 tys. ton znajdzie się w specjalnym osadniku i będzie spoczywać tam do czasu, aż pojawi się technologia, która pozwoli na ich przerób. Na terenie dzisiejszej tykającej bomby będą m.in. rosły drzewa. W przyszłości w Szopienicach nie będzie śladu po groźnej hucie, która została postawiona w stan likwidacji w ubiegłym roku, ale już osiem lat temu zaprzestała najgroźniejszej produkcji. Po jej wieloletniej pracy pozostało jednak na powierzchni 8 hektarów, w trzech nieuszczelnionych osadnikach, ponad 175 tysięcy ton trujących szlamów.

Około 20 tys. ton udało się zutylizować. Ale reszta zagraża wodom podziemnym, bo mogą się do nich dostać związki cynku, ołowiu, kadmu i siarczanów. Wiele wskazuje na to, że jednak poradzimy sobie z tą bombą. Resort środowiska ocenił, że system likwidacji niebezpiecznych odpadów w województwie śląskim jest jednym z lepiej zorganizowanych w Polsce.

Zakończenie rekultywacji przewidziano na koniec 2015 roku.


175 tys. ton trujących szlamów zostawiła po sobie Huta Metali Nieżelaznych w Szopienicach

Groźne bomby

Prace nad likwidacją niebezpiecznych odpadów trwają już w:

Ogrodzieńcu (Przedsiębiorstwo Izolacja)
Tarnowskich Górach (Zakłady Chemiczne)
Czechowicach-Dziedzicach (Zakłady Rafineryjne)
Jaworznie (Składowisko Odpadów)
Kaletach (Zakłady Celulozowo-Papiernicze) GKM

Ten spadek zatruwa nam życie

Rozmowa z Zofią Muc, naczelnikiem Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miejskiego w Katowicach

Pięć kilometrów od centrum Katowic tyka bomba ekologiczna, na którą składają się odpady Huty Metali Nieżelaznych "Szopienice". Nie można było z nią nic zrobić?

Koszty pozbycia się zbieranych przez ponad 160 lat toksycznych substancji są tak duże, że wymaga to wsparcia wielu instytucji. Miasto nie jest właścicielem tego obiektu, z drugiej strony - bardzo nam zależy na zdrowiu mieszkańców. Niestety, likwidator zakładu sam nie uniesie ciężaru utylizacji. Chodzi przecież o ponad 150 tys. ton szlamów cynkowych. Toksyczne złoża składowano tutaj jeszcze na długo przed wojną. Mamy teraz spadek, który dosłownie zatruwa nam życie.

Są nawet badania dotyczące tego, jak metale ciężkie z huty w Szopienicach wpływają na zdrowie mieszkańców.

Badania przeprowadzono na przykład w latach 70. minionego wieku. Wnioski były przygnębiające. Ale mimo dowodów na to, że ludność, zwłaszcza dzieci mieszkające w pobliżu huty, narażona jest na ołowicę, nie poczyniono radykalnych kroków, żeby pozbyć się zanieczyszczeń. Właściwie nikt nie czuł się odpowiedzialny za tę sytuację. Zawsze też brakowało pieniędzy na tak ogromne przedsięwzięcie.

Zdecydowano się na metodę małych kroków...

Pięć lat temu prezydent Katowic zobowiązał hutę do rekultywacji terenu. Udało się wtedy usunąć 20 tysięcy ton odpadów. Ale to była tylko część tego, co zostawiła huta.

Katowicki Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przekazał 4 mln zł na unieszkodliwienie reszty toksycznych odpadów. To bardzo duża suma. Czy wystarczy na rozbrojenie tej bomby?

Takie dofinansowanie to bardzo dobra wiadomość, bo rozpoczyna ważny proces. Likwidator nie ma swoich pieniędzy na utylizację, dlatego między innymi, że nie może zbyć tak zanieczyszczonego terenu. Inwestorzy go nie chcą, mimo że huta Szopienice jest bardzo dobrze położona, ma świetne połączenia komunikacyjne. Pozbycie się części odpadów dzięki pieniądzom Funduszu, w jakiś sposób może pomóc w transakcjach. Liczymy też na pomoc Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Bomba ekologiczna w Szopienicach to przecież nie tylko problem miasta czy województwa.

Jaką inwestycję miasto widziałoby tam najchętniej, kiedy pohutnicze tereny przestaną już być groźne?

Nie powstanie tam wielki sklep, bo w mieście jest ich wystarczająco dużo. Dobrze, gdyby na miejscu huty pojawiły się przedsiębiorstwa, w których mieszkańcy znaleźliby zatrudnienie. Ale tym razem muszą to być firmy dbające o środowisko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto