Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ryszard Grześkowiak, bibliotekarz z Piły na rowerze zwiedził Alaskę. Przejechał 2 tys. km

Joanna Dróżdż
Podróżnicy na Alasce i jej uroki
Podróżnicy na Alasce i jej uroki Archiwum prywatne
Ryszard Grześkowiak, pracownik Biblioteki Pedagogicznej w Pile, po raz 12. wybrał się z kolegą na wyprawę. Tym razem zjechali Alaskę.

Przez miesiąc - od połowy czerwca do połowy lipca - przemierzali rowerami bezkresne drogi zimnej Alaski. Pilanin, Ryszard Grześkowiak pseudonim „Diabeł” (na zdjęciach w czerwonej kurtce) wraz ze swym kompanem Ryszardem Teisseyre -„Markizem” już po raz dwunasty ruszyli na wspólną wyprawę. Na rowerach przejechali w sumie ponad 2 tysiące kilometrów.

Jak to się zaczęło? Siedemnaście lat temu pan Ryszard Grześkowiak, obecnie pracownik Biblioteki Pedagogicznej w Pile, stracił pracę. Postanowił zrobić coś niezwykłego. Dołączył do rowerowej pielgrzymki szlakiem św. Jakuba (Hiszpania), bo dwa kółka kochał odkąd pamiętał, a trasy wokół Piły juz mu sie znudziły. Podczas pielgrzymki poznał podobnego sobie zapaleńca - wrocławianina o francuskim nazwisku, właśnie Ryszarda Teisseyre. Panowie szybko znaleźli wspólny język i kiedy tylko pielgrzymka dobiegła końca, już wiedzieli, że ich wspólne wyprawy na tym się nie zakończą.

Ekstremalni turyści rowerowi

Obydwaj podróżnicy lubią jedynie ekstremalne wyprawy. A te wymagają dużych umiejętności logistycznych. Panowie nie korzystają bowiem z hoteli i pensjonatów. Na czas podróży ich domem staje się namiot, który codziennie rozbijają. Na wyprawę zabierają jeszcze kuchenkę gazową, śpiwór, karimatę i trochę ubrań na przebranie. Do tego żywność, bo jak mówi pan Ryszard, chcą maksymalnie obniżyć koszty. Na miejscu kupują jedynie chleb i inne niezbędne artykuły.

Cały ich ekwipunek waży około 30 kilogramów. Rowerzyści transportują go w specjalnych sakwach montowanych na ramie rowerów.

- Przez te kilkanaście lat skompletowaliśmy sprzęt naprawdę dobrej jakości. Jest on solidny, a jednocześnie lekki. Na przykład rower przed wyjazdem przechodzi obowiązkowy przegląd, tak, aby w podróży nie martwić się już o jego stan techniczny. Bierzemy jedynie zapasowe dętki, bo gumę złapać nietrudno - objaśnia pilanin.

Największym wydatkiem jest przelot. Do kosztów biletów dla podróżnika (a za ocean to 4 tys. zł) trzeba doliczyć jeszcze wydatki związane z transportem roweru. Musi być on odpowiednio zabezpieczony i posiadać swój własny bilet. Ale podczas samego pobytu ich wydatki są już raczej niewielkie. Ostatnia wyprawa zamknęła się w kwocie 200 dolarów.

Bo akurat na Alasce ze spaniem pod gołym niebem nie ma problemu. O ile nie jest to teren prywatny, można rozbić obozowisko w zasadzie wszędzie. Z uwagi na ukształtowanie terenu (m.in. liczne bagna) podróżnicy wybierali pobocza drogi. Dwa razy skorzystali z gościnności miejscowych i rozbili swój namiot w ich ogrodzie.

Kochają chłodne klimaty
Ryszard Grześkowiak z przyjacielem od lat wolą kraje leżące w chłodnych strefach klimatycznych. Wyprawa na Alaskę była klamrą zamykającą serię wypraw po półkuli północnej. Wcześniej odkrywali kraje nadbałtyckie, Kaukaz, Syberię, Skandynawię, Islandię, a także Mongolię.

Grześkowiak nie kryje, że „ludzie północy” są co prawda oszczędni w słowach, ale mimo tego uśmiechnięci i serdeczni. I to właśnie podróżnikom odpowiada. Nie maja też kłopotu z dogadaniem, bo angielski zna większość, przynajmniej ten podstawowy.

Ciekawym doświadczeniem terenów podbiegunowych, niedostępnym w naszej szerokości geograficznej są tak zwane „białe noce”.

- Na Alasce po raz kolejny mieliśmy okazję zobaczyć zjawisko nigdy niezachodzącego słońca - opowiada pan Ryszard. - Niestety, ma to ten minus, że trudno jest wtedy zasnąć...

Powierzchnia Alaski pięciokrotnie przewyższa powierzchnię Polski, a tymczasem na całym tym obszarze żyje niecałe 700 tysięcy osób. Zbudowano tam zaledwie trzy tysiące kilometrów dróg, łączących przede wszystkim największe w tym stanie miasta (m.in. Anchorage i Fairbanks). Pozostałe miejscowości i osady są oddalone od siebie często o ponad 100 kilometrów. Ale i ten kłopot rozwiązano. Dobrze bowiem rozbudowano tu transport lotniczy. Małe samoloty pozwalają dotrzeć do tych siedzib ludzkich, do których nie ma nawet żadnej dojazdowej ścieżki...

Na Alasce panuje surowy klimat: lato jest bardzo krótkie, a zima długa i sroga. Śnieg zalega w niektórych miejscach przez cały rok. Przyroda jest za to oszałamiająca. Podczas swojej miesięcznej podróży pan Ryszard wraz z kompanem zobaczyli w końcu niedźwiedzie grizzly, łosie czy karibu (renifer).

Pilanin przyznaje, że ciekawym miejscem na mapie Alaski jest Park Narodowy Denali, położony u stóp najwyższej góry Ameryki Północnej o tej samej nazwie (dawniej funkcjonowało określenie Mount McKinley). Aby wejść na jego teren turyści muszą odbyć szkolenie z zasad bezpiecznego zachowania w pobliżu dzikich zwierząt, których spotkanie nie jest tam rzadkością. Można się nawet dowiedzieć, jak przechowywać żywność na obozowisku. Powinna być ona zamknięta w specjalnych pojemnikach i składowana około 100 metrów od namiotu. Prawdziwą plagą, nie tylko Parku Narodowego, ale całej chłodnej strefy klimatycznej są ogromne ilości komarów. Bez specjalnych siatek na twarz i preparatów odstraszających, trudno byłoby przetrwać w namiocie choćby jedną noc..

Powrót do cywilizacji

Ekstremalne wyprawy na rowerach są dla Grześkowiaka i jego kolegi największą pasją. Marzą o nich przez długie miesiące. Jednak po kilkudziesięciu dniach spędzonych na łonie natury, bez najprostszych wygód, pilanin przyznaje, że człowiek ma ochotę po prostu pobyć w domu.

- Plusem naszych wypraw jest z pewnością to, że wracamy lżejsi o kilka kilogramów, mamy mniej jedzenia i ruch też robi swoje. Zawsze gubimy na wadze - przyznaje pan Ryszard. - Czasami ludzie pytają, jak udaje się nam w tak chłodnych klimatach nie przeziębić, nie złapać kataru...? Otóż, takie kąpiele w zimnej wodzie, w strumyku, rzece, w jeziorze, są bardzo korzystne dla zdrowia i hartują. Kiedyś zresztą byłem „morsem”, więc z zimnem jestem zaprzyjaźniony - dodaje.

Wyprawy obu Ryszardów - „Markiza” i „Diabła” to fantastyczny materiał na ciekawą podróżniczą książkę. Część przygód została już opisana przez pierwszego z panów w książce „Turistika extreme”. Diabelskie podróże rowerem 2001-2011”. Spotkanie promujące ją odbyło się w 2015 roku w Muzeum Okręgowym w Pile.

Z kolei już w październiku będzie okazja na żywo zobaczyć zdjęcia z Alaski i porozmawiać z Ryszardem Grześkowiakiem na temat przyrody i ludzi żyjących na dalekiej Północy. Dokładna data spotkania nie jest jeszcze ustalona, warto na bieżąco śledzić stronę internetową organizatora - Powiatowej i Miejskiej Biblioteki w Pile.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto