Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rybnik: Były poseł PiS, Grzegorz J. miał rekomendować osoby do pracy w spółkach-córkach JSW. Zdaniem świadków były to osoby kompetentne

Piotr Chrobok
Piotr Chrobok
W procesie, w którym główny oskarżony to Grzegorz J. przesłuchano już ok. 10 świadków.
W procesie, w którym główny oskarżony to Grzegorz J. przesłuchano już ok. 10 świadków. arc.
Czterech świadków przesłuchano w trakcie kolejnej rozprawy w procesie przeciwko byłemu posłowi Grzegorzowi J. oraz trzem śląskim przedsiębiorcom, który toczy się w rybnickim Sądzie Rejonowym. Zeznania żadnego z nich nie wskazywały wprost na możliwość popełnienia przez oskarżonych zarzucanych im czynów.

Były poseł Grzegorz J. rekomendował osoby do pracy w spółkach-córkach JSW. Świadkowie potwierdzają, ale miały to być osoby kompetentne

Po kolejnej przerwie, Sąd Rejonowy w Rybniku wznowił proces w sprawie byłego posła Grzegorza J., a także śląskich biznesmenów: Michała G., Karola S. i Jarosława J. Są oni oskarżeni o łapownictwo, a także powoływanie się na wpływy.

W trakcie kolejnej - już czwartej rozprawy - zeznawali następni powołani świadkowie. Byli nimi były prezes JSW, były prezes spółki-córki JSW, Spedkoks, która zmieniła nazwę na JSW Logistics, a także dawny dyrektor Elektrowni Rybnik.

Jako pierwszy zeznawał 58-letni mężczyzna, który piastował funkcję prezesa zarządu JSW w latach 2015-2017, a wcześniej przez 25 lat był zatrudniany w górniczym przedsiębiorstwie na różnych stanowiskach.

Były prezes JSW: "Kandydatury były analizowane przez rady nadzorcze spółek zależnych"

Jak mówił, na przełomie 2016 i 2017 roku, J. miał spotkać się z nim i zarekomendować mu zatrudnienie w zarządach JSW określonych osób. Ówczesny poseł miał zapewniać o ich kompetencjach i właściwym przygotowaniu do pełnieniu tych funkcji, przez co te osoby zostały ostatecznie zatrudnione. Zdaniem świadka nie było jednak tak, że były to osoby zupełnie przypadkowe.

- To były osoby wywodzące się ze środowisk lokalnych. A biorąc pod uwagę zakres działalności JSW, uznałem, że powołanie takich osób będzie wzmocnieniem jej działalności, a co za tym idzie zdecydowałem się o złożenie wniosku do zarządu JSW (o ich zatrudnienie - przyp. red) - mówił w sądzie były prezes JSW, dodając, że decyzję o zatrudnieniu tych osób podejmowały rady nadzorcze spółek, a Grzegorz J. nie był jedynym posłem, który rekomendował pracowników do spółek-córek JSW.

- Kandydatury były analizowane przez rady nadzorcze spółek zależnych. Nigdy nie zgłoszono uwag. Jeśliby taka sytuacja była, że rady nadzorcze miałyby co do tych osób jakieś wątpliwości, te osoby nie zostałyby powołane na stanowiska. Nie pamiętam, czy były inne osoby na te stanowiska - wskazywał, dodając, że nie ma wiedzy, żeby za zatrudnienie tych osób były poseł oczekiwał jakichś pieniędzy, a także zaznaczając, że JSW była pod nadzorem Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Świadek, któremu J. miał załatwić posadę: Nadawałem się do tej pracy

Kolejnym z przesłuchiwanych świadków był zastępca prezesa, a następnie prezes firmy Spedkoks, obecnie JSW Logistics, z którą był związany przez niecałe dwa lata. Mężczyzna w sądzie wnosił o wyłączenie jawności jego zeznań, ponieważ po wcześniej złożonych zeznaniach w tej sprawie, otrzymał wypowiedzenie z ówczesnego miejsca pracy. Sąd sprzeciwił się jednak temu wnioskowi.

Z zeznań mężczyzny wynika, że i jego do pracy w spółce-córce JSW rekomendował go Grzegorz J. To od niego zresztą 63-latek miał się dowiedzieć o możliwości podjęcia tam pracy. Dziś nie pamięta już jednak jak to było.

- Nie pamiętam w jakich okolicznościach dowiedziałem się od pana posła J., że jest możliwość wystartowania w konkursie do JSW - powiedział przed sądem, zauważając, że do pracy w związanej z kolejnictwem spółce czuł się predysponowany. - Ze względu na to, że prowadziłem przez ok. 20 lat firmę, byłem z wykształcenia kolejarzem, złożyłem CV - zeznawał.

Mężczyzna został zatrudniony na stanowisko członka zarządu, zastępcy prezesa firmy Spedkoks. Później, po odwołaniu prezesa, on objął tę funkcję. W tym czasie miał kontaktować się z J., u którego - między innymi, jak mówił mężczyzna osób, które prosił o pomoc było więcej - szukał pomocy w zatrudnieniu ludzi, którzy mogliby pracować w przedsiębiorstwie.

- Poprosiłem pana posła o pomoc w zarządzaniu, szukaniu odpowiednich ludzi na odpowiednie stanowisko. Uznałem, że kolej to nie jest zabawa, muszą być odpowiedni ludzie, fachowcy, którzy się na niej znają. Prawda jest taka, że prawdziwych kolejarzy trudno było pozyskać - wyjaśniał 63-latek, dodając, że J. poprosił o pomoc jeszcze raz, gdy był już prezesem. Wówczas chodziło o stanowisko jego zastępcy.

- Poprosiłem pana posła o pomoc, że jeśli na stanowisko zastępcy ktoś ma zostać powołany, to ma być to fachowiec, który z krwi i kości jest kolejarzem. Tylko ten warunek mógłby spełnić moje założenia, misje, wizje - stwierdził i dodał, że ostatecznie znalazł się dla niego zastępca, ale miała to nie być osoba w żaden sposób powiązana z Grzegorzem J.

Jednocześnie, mężczyzna nigdy nie miał odczuć, jakoby J. sugerował mu, że to jego zasługa, iż pracuje on w spółce-córce JSW. Zaprzeczył też, żeby kiedykolwiek z rozmowach z Grzegorzem J. były sugestie, aby przekazywał mu pieniądze za rzekome załatwienie pracy.

Wiedzy na ten temat nie miał też kolejny z powołanych świadków, były dyrektor Elektrowni Rybnik. Wprawdzie zna on osoby, którym J. Miał załatwić pracę, miał się z nimi spotykać, jednak nie dotarły go słuchy, żeby którakolwiek z nich zawdzięczała byłemu posłowi pracę, ani tym bardziej żeby przekazywały mu za to pieniądze.

Najbliższa ku temu była jedna z sytuacji podczas prywatnego spotkania, na którym obecny był dawny szef biura poselskiego J. Ten w ocenie mężczyzny miał się wówczas zachowywać dziwnie, mówić o trudnościach w pracy, lecz mężczyzna nie potraktował tego poważnie.

- Mówił o swoich problemach zawodowych, jakiś kłopotach z oknami. Ja to odebrałem jako żarty i też zacząłem żartować. Nie pamiętam, czy na tym spotkaniu były jakieś ustalenia pomiędzy nim a oskarżonym - zeznał 58-latek.

Niczego znaczącego na temat ewentualnego przyjmowania korzyści majątkowych i powoływania się na wpływy nie powiedział kolejny ze świadków, którym był były Dyrektor Okręgowy Służby Więziennej w Katowicach. Potwierdził on jedynie, że zna trzech z czterech oskarżonych: Grzegorza J., Karola S. i Michała G.

Spośród nich najbardziej zażyłe relacje utrzymywał z byłym posłem, jak jednak mówił były to zwyczajne kontakty, jakie miał również z innymi posłami. - Chciałem utrzymać dobre relacje z parlamentarzystami z rejonu śląskiego - zapewnił.

Dwóch świadków nie przyszło na rozprawę. Proces prawdopodobnie się przedłuży

W trakcie rozprawy przesłuchani mieli być także jeszcze dwaj świadkowie. Jednym z nich miał być kolejny były prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Nie stawił się on jednak w sądzie. Nie wiadomo, co było przyczyną jego nieobecności. Druga świadek, której również nie było, usprawiedliwiła się zwolnieniem lekarskim.

Wiadomo jednak, że zarówno były szef JSW, jak i powołana na świadka kobieta - jest ona najprawdopodobniej żoną oskarżonego Jarosława J. - będą zeznawać w trakcie kolejnych rozpraw. Taki obrót spraw wskazuje na przedłużenie się procesu. Pierwotnie zakładano bowiem, że wszystkich świadków uda się przesłuchać do końca lipca. Sąd planuje jednak wyznaczyć dodatkowe terminy rozpraw.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto