Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces pracowników AWF i uczelnianej fundacji

Teresa Semik
System opłat za studia „wolnych słuchaczy” w AWF wzbudził wątpliwości prokuratury. Fot. Z. Wieczorek
System opłat za studia „wolnych słuchaczy” w AWF wzbudził wątpliwości prokuratury. Fot. Z. Wieczorek
Na ławie oskarżonych jest trzech byłych rektorów Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, trzech byłych prodziekanów, pracownicy administracji uczelni, a także niektórzy założyciele Fundacji AWF, wśród których są: ...

Na ławie oskarżonych jest trzech byłych rektorów Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, trzech byłych prodziekanów, pracownicy administracji uczelni, a także niektórzy założyciele Fundacji AWF, wśród których są: były dyrektor katowickiego "Spodka" i chorzowskiego parku, były dyrektor kultury i sztuki UW, obecny dyrektor zespołu "Śląsk". W sumie 15 osób, jedna z oskarżonych zmarła przed otwarciem przewodu sądowego.

Prokuratura Okręgowa w Katowicach oskarżyła ich o oszustwa na szkodę uczelni i Fundacji AWF, nadużycie władzy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, poświadczenia nieprawdy w dokumentach.

Proces, który ruszył wczoraj przed katowickim Sądem Okręgowym, potrwa długo. Jest 677 świadków oskarżenia, kilka wątków i w sumie 41 zarzutów. Dotyczą m.in. wprowadzenia odpłatności za naukę na studiach dziennych tzw. "wolnych słuchaczy", którzy pieniądze wpłacali na konto powołanej w 1991 roku Fundacji AWF, a nie na rzecz uczelni. Pieniądze te - zdaniem oskarżenia - zostały następnie wypłacone kierownictwu uczelni i pracownikom, inicjatorom fundacji ze stratą dla uczelni.

Jakie w sumie straty poniosła akademia, czy też ile mogłaby zarobić, gdyby czesne trafiło na jej konto? - trudno ustalić na podstawie zawiłego aktu oskarżenia. Ze względu na "specyficzny charakter zarzutów" jeden z rektorów poprosił nawet o przedstawienie najistotniejszych motywów oskarżenia. Wszyscy liczyli, że prokurator jaśniej nawiąże do pisemnego uzasadnienia oskarżenia, ale okazało się, że Piotr Wszelaki był na rozprawie tylko w zastępstwie, więc miał trudności.

W śledztwie tylko trzy osoby przyznały się do winy. - Akt oskarżenia przygotowano na zamówienie - mówił w kuluarach sądu jeden z oskarżonych rektorów. - Uczelnia dostawała środki w wysokości 95 proc. i z góry zakładano, że trzeba resztę wypracować. Działalności gospodarczej nie było wolno nam prowadzić, dlatego "wolni słuchacze" wpłacali pieniądze na konto Fundacji AWF. O wszystkim wiedział resortowy minister. Co roku Fundacja przekazywała uczelni więcej pieniędzy niż otrzymywała z czesnego. W 1999 roku dostaliśmy centralę telefoniczną wartą 420 tys. zł, a "wolni słuchacze" wpłacili wówczas Fundacji ponad 200 tys. zł.

Były rektor przypomina też, że kiedy im przedstawiano zarzuty, w internecie znalazł ponad 100 ofert uczelni z Polski skierowanych do "wolnych słuchaczy", a w Katowicach taki proceder był przestępstwem.

Zawiłość prawa to jedno, ale problemem pozostaje niejasne gospodarowanie publicznym majątkiem. Wprawdzie prezesami Fundacji AWF zawsze byli rektorzy AWF, niemniej ludzi spoza uczelni było we władzach równie dużo i wszyscy sięgali po jej pieniądze. Za uczestniczenie w posiedzeniu Zarządu Fundacji AWF wynagrodzenie wynosiło od 700-500 zł netto. W 2000 roku Rada Fundatorów zdecydowała o przyznaniu poszczególnym członkom Zarządu comiesięcznych wynagrodzeń - od 2.500 zł do 1.200 zł brutto.

Pełnomocnik AWF-u wręczył wczoraj niektórym oskarżonym pozwy z żądaniem zwrotu pieniędzy wpłacanych przez "wolnych słuchaczy". Jedni mają oddać kilkanaście tysięcy złotych, inni - kilkadziesiąt, a rekordzista - ponad 1 mln 200 tys. zł.

Nie starczyło miejsc

"Wolny słuchacz" to osoba, która zdała na AWF, ale nie starczyło dla niej miejsca ani na studiach dziennych, ani na zaocznych. Z własnej woli podpisywała z uczelnią umowę, że zapłaci za pierwsza rok nauki określoną sumę, ustaloną przez senat uczelni. "Wolny słuchacz" otrzymywał indeks i mógł uczestniczyć we wszystkich zajęciach studiów dziennych. Minusem było to, że nie mógł korzystać z żadnych praw studenta, nie dostał nawet legitymacji. Jeśli jednak zaliczył pierwszy rok, bez żadnych problemów wpisywany był w poczet studentów dziennych drugiego roku i już nie płacił. Zdaniem oskarżenia była to ukryta forma odpłatności za studia dzienne.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto