Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Recencja filmu "Harry Potter i Insygnia Śmierci 2" [OPINIE, ZWIASTUN]

Katarzyna Pachelska
Uff, dobrze, że to koniec sagi o Harry’m Potterze – pomyślałam po obejrzeniu II części filmu „Harry Potter i Insygnia Śmierci”, ja, wierna czytelniczka wszystkich powieści J.K. Rowling i widz wszystkich jej ekranizacji. Wiem, że na ósmą (a właściwie dziewiątą) część już by mi się nie chciało iść do kina. Za to z wielką chęcią przeczytałabym jeszcze kilka powieści o młodym czarodzieju, może teraz o synu Harry’ego…

Film, który obejrzałam na przedpremierowym pokazie w katowickim kinie Orange Imax, nie wciska w fotel, ale nie jest też nudny, co zdarzało się w poprzedniej części. Zachowuje mroczny klimat poprzedników, choć dekoracje wydają się zbyt teatralne, a efekty specjalne – ciut przestarzałe. W dodatku parę scen jest źle nakręconych, nagle pojawia się zupełnie inne ujęcie (jak w przypadku ataku Śmierciożerców na magiczną barierę wokół Hogwartu), co mnie zdenerwowało, bo hola, to w końcu jest ostatni Potter! Jest parę widowiskowych scen, przyprawiających o gęsią skórkę, np. finałowa bitwa o Hogwart, wyprawa w głąb skarbca wraz ze spotkaniem z białym smokiem czy walka w Komnacie Tajemnic. Niestety film zaczyna się bez żadnego wstępu, choć krótkiego streszczenia poprzedniej części, więc trudno od razu załapać o co chodzi z tymi wszystkimi horkruksami, Zgredkami i innymi magicznymi rzeczami. Najlepiej sięgnąć przed tym filmem po bryk z poprzednich części Pottera.

Dobrze, że filmowa saga się skończyła także dla Daniela Radcliffe’a, odtwórcy roli Harry’ego. Coraz bardziej widać, że chłopak ma średni talent aktorski i przed kompletną drętwotą (nomen omen jednym z magicznych zaklęci) ratuje go tylko niesamowite podobieństwo do książkowego Harry’ego. Aktor ciągle ma tę samą minę, a jego oczy przez większość czasu wyrażają kompletne nic. Jego gra poprawia się trochę w finałowych scenach, może to świadczy, że bliżej mu do filmów akcji niż dramatów. W dodatku jest bardzo niski, nawet jego ukochana Ginny jest wyższa, nie mówiąc już o Ronie czy Hermionie. Aktorsko film ratują świetni aktorzy obsadzeni w rolach drugoplanowych, zwłaszcza nauczycieli w Hogwarcie.

A Sami Wiecie Kto i jego wierna Nagini? Mnie ta obślizgła para nie przeraża, choć boję się węży jak niczego innego na świecie. To chyba znak, że wyrosłam z Harry’ego PotteraJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Recencja filmu "Harry Potter i Insygnia Śmierci 2" [OPINIE, ZWIASTUN] - Katowice Nasze Miasto

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto