Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Raport - prostytucja na Śląsku: Po polsku i po francusku, czyli żadna praca nie hańbi

Andrzej Bęben
Prostytutki lubią "pracę" pod uniwersytetem. Fot. KM
Prostytutki lubią "pracę" pod uniwersytetem. Fot. KM
Kiedyś na ul. Bankowej w Katowicach można było trafić na cinkciarza i dziewczynki lekkich obyczajów, acz ciężkiej pracy. Dolara uwolnili, "Pewex" splajtował, cinikciarze stali się biznesmenami, a prostytutki - w cieniu ...

Kiedyś na ul. Bankowej w Katowicach można było trafić na cinkciarza i dziewczynki lekkich obyczajów, acz ciężkiej pracy. Dolara uwolnili, "Pewex" splajtował, cinikciarze stali się biznesmenami, a prostytutki - w cieniu Alma Mater - pozostały.

I stoją. Nie zmoże ich wiatr, deszcz, policja, ani rektor Uniwersytsteu Śląskiego, profesor Tadeusz Sławek.

W dodatku dzielnica, gdzie królują "panienki" stała się ostatnio niezwykle niebezpieczna - "chłopaki z ferajny" zastrzelili na "pigalaku" pod Uniwersystetem Bogu ducha winnego człowieka.

Wchodzę na teren od strony wydziału prawa i biologii. Kobiet mnóstwo, ale prostytutek nie widzę. Zachodzę do sklepu spożywczego Alma Service zasięgnąć języka. Miła, młoda pani wyjaśnia: - Owszem, przy wydziale biologii stale pracują dwie panie - przyznaje. - Jedna normalnej tuszy, druga nadrubensowskich kształtów. Dniówkę zaczynają w okolicach szesnastej. Często zachodzą do sklepiku. Kupują napoje - przeważnie w półlitrowych butelkach - i coś na ciepło.

Pod rektoratem stoi sobie kobieta. Odblaskowe futro, ekologiczne. Z wyglądu - jakieś czterdzieści kilka lat. Podejść czy nie? Spytać? A, jak to jest porządnie prowadząca się kobieta, nie daj Boże magister albo doktor, czekająca na kogoś? Byłby skandal. Z dylematów i wątpliwości wybawił mnie Marian Mitręga, pracownik naukowy Wydziału Nauk Społecznych UŚl.. - Czy ta pani, to... no wie pan? - pytam nieco nieśmiale.

- A tak, ta pani to prostytutka. Często ją tu widzę.
Podjeżdża biały volkswagen-transporter. Zatrzymuje się po drugiej stronie. Kierowca mignął światełkami. Pani w odblaskowym futerku przechodzi przez ulicę. Wsiada. Odjeżdżają. I do pracy!

Marian Mitręga prostuje plotki: - Nie uwierzę, że jakiś klient tych pań może je pomylić z naszym studentami. Wystarczy popatrzeć na pracujące tu prostytutki... To przecież zawodowy margines. Nie, przepraszam te z samego dna pracują na Mariackiej. Czy je można stąd wyprosić? - zastanawia się naukowiec. - Wątpię. Dopóki prostytucja nie będzie zalegalizowana, nie sądzę by było to możliwe.

Prof. Jacek Wódz jest specjalistą od patologii społecznej ze szczególnym uwzględnieniem prostytucji. Też jest zwolennikiem jej legalizacji. I cóż z tego, że stróże prawa mogą "panienki" nękać, na przykład legitymując je co pół godziny. Znikną, ale nie z miasta, tylko z Uniwersyteckiej i Bankowej. Pojawią się w innym miejscu. A wówczas kto inny będzie słał petycje do władz treści takiej samej, jak ta złożona przez rektora Sławka.

Spódniczki-miniówki - dla mody i wygody w pracy. Krótkie kurtki. Puder i mazidło w nadmiarze na zmęczonych twarzach - to typowy wygląd dziewczyn z katowickiego "pigalaka". Pani w bordowej kurtce-flayerce jest bardziej rozmowna od swej koleżanki. Pytam, a ona mówi. To co chce. Nic więcej. A więc cennik: sześćdziesiąt złotych za stosuneczek, a o dziesięć mniej za miłość francuską. Co to takiego? To coś, w czym gustawał prezydent Bill Clinton spotykając się z Moniką Levinsky. Na Uniwersyteckiej high-life'u nie ma. Za to jest tanio i zawsze w prezerwatywie. Pani w kurtce skinowej w fachu jest od siedmiu lat i zawsze pracuje z gumą. O strzelaninie się nie wypowiada, bo stoi tylko i wyłącznie w dzień. Dlaczego? - Jak to dlaczego, dla bezpieczeństwa! - odpowiada jasno i zdecydowanie.

Pani w kurtce jest zbulwersowana, gdy słyszy, że ona się ku...! Ona ciężko pracuje, a k... daje za darmo, bo taki ma charakter. A dłużej już nie będzie rozmawiała, bo jej klientów odstraszam.

Ile może zarobić - brutto - taka kobieta? Dziennikarzowi nie powie, bo on, to nie urząd skarbowy. A nawet, jakby ją ze skarbówki pytali, skąd ma pieniądze, to powie: d... daję. A skoro prostytucja jest, ale jej nie ma, to też i podatków z takiej pracy nie trzeba odprowadzać.

Idę dalej. Pod opustoszałym "Pewexem" dziewczyny już nie stoją. Przegoniła ich nie policja, ale budowa centrum biznesu. Dopiero jak się ściemni, zacznie się ruch. Przybędzie dziewczyn w uniwersyteckim kwartale. Nikomu nie będą przeszkadzały. Studenci już poszli do domów. Inne panienki ustawią się, jak autostopowicze, na drodze od stacji benzynowej BP pod francuskie hipermarkety. To ich stałe miejsce pracy.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto