Radni Tychów i powiatu bieruńsko-lędzińskiego traktują więc swoją pauzę w sprawowaniu mandatu jak urlop, za który należy się normalna wypłata. - Radni są zbyt przywiązani do swoich przywilejów - mówi Krzysztof Tomczyk, jeden z tych tyskich radnych, którzy próbowali przynajmniej obniżyć wysokość diet. Niestety, bez skutku. Efekt? 50 tys. zł miesięcznie idzie na utrzymanie tyskiej rady. Także w lipcu, gdy nie pracuje.
A jak jest w innych miastach Śląska? Z naszej sondy wynika, że wśród największych miast naszego regionu tylko w Gliwicach jest podobnie jak w Tychach. Tam rada co miesiąc pochłania dokładnie 57.707 zł, także w wolnym od sesji i komisji sierpniu. Sierpień wolny jest również dla radnych zabrzańskich, ale ci otrzymują wtedy tylko połowę tego, co przysługuje im w pozostałych miesiącach roku. Jest to około 25 tys. zł. Radnych jest 25, czyli wypada tysiąc złotych na głowę. Tyle mają kieszonkowego na wakacje z puli miasta.
Bytom, przy takiej samej liczebności rady, co Tychy i Gliwice, wydaje na nią miesięcznie ok. 42 tys. zł i żadnych przerw wakacyjnych tu nie ma. Sesje odbywają się zarówno w lipcu, jak i w sierpniu. To samo w stolicy województwa. Średnio na radnego katowickiego wypada po 2.500 zł (w Tychach i Gliwicach - po 2 tys. zł), miesięcznie jest to kwota 77,5 tys. zł, ale wolnego w wakacje nie ma.
Nie pauzują też posłowie ani radni sejmiku województwa śląskiego.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?