Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pustki w kasie

ADAM WOŹNIAK
Śląskim gminom coraz trudniej ściągać podatki i finansować inwestycje. Może się okazać, że w ten sposób stracą szanse na wykorzystanie części środków pomocowych, jakie mogłyby otrzymać z Unii Europejskiej.

Śląskim gminom coraz trudniej ściągać podatki i finansować inwestycje. Może się okazać, że w ten sposób stracą szanse na wykorzystanie części środków pomocowych, jakie mogłyby otrzymać z Unii Europejskiej. Największą część wydatków budżetowych w 2003 roku pochłonie oświata.

- Sytuacja finansowa miasta jest zła. Zadłużenie gminy sięgnie w tym roku 28 proc. - twierdzi Jarosław Kapsa z biura prasowego Urzędu Miasta.

W gronie dłużników Częstochowa należy do rekordzistów. Jej łączne zobowiązania sięgnęły 139,5 mln zł wobec 489 mln zł dochodów. To więcej niż w roku ubiegłym, gdy zadłużenie było o 3 proc. niższe. Prawie cały dług to kredyty i pożyczki zaciągane od roku 1998. Niestety, nic nie wskazuje, by sytuacja mogła zmienić się w niedługim czasie na lepsze.

Jednym z powodów fatalnej sytuacji jest brak wpływów z podatku od nieruchomości. Przoduje tu Huta Częstochowa, która powinna wpłacić 72 mln zł. To 25 proc. wszystkich należności, jakie gmina miała otrzymać z tego podatku.
Brak pieniędzy w gminnej kasie doprowadził do drastycznego spadku inwestycji. W ciągu ostatnich 3 lat ich wielkość sięgała tylko 55-60 mln zł. W tym roku będzie jeszcze gorzej, bo miasto przeznaczy na nie zaledwie 30 mln zł. Poważnym problemem może być zatem wykorzystanie 20 mln euro dotacji z funduszu Ispa na przebudowę kanalizacji. Miasto musi najpierw zrealizować inwestycję, żeby otrzymać zwrot pieniędzy. Nie wiadomo, skąd je wziąć.

Problemy z finansami mogą mieć także Żory. W ubiegłym roku długi sięgnęły 22 proc. Jedną z ich części są wyemitowane w 1997 roku obligacje na kwotę 4 mln zł. Miały pozwolić na sfinansowanie budowy hali sportowej. Już w niecały rok po wypuszczeniu ich na rynek okazało się, że przedsięwzięcie jest niepotrzebne. Samorząd popełnił błąd, za który teraz musi słono płacić.

Obligacje spłaca także Sosnowiec, który w 1998 roku wyemitował je na łączną wartość 95 mln zł. Koniec spłaty przypada na rok 2007. Procentowa wartość zadłużenia jest taka sama jak w przypadku Żor - 22 proc.

Według skarbnika Marii Kryczek, nie przewiduje się zasadniczych zmian w wydatkach budżetowych. Możliwe jest jednak rozpoczęcie budowy kolektora ściekowego, który pochłonie dużą część gminnych pieniędzy.

- Otrzymamy unijną dotację, ale jedną czwartą wartości inwestycji trzeba wyłożyć samemu - mówi Kryczek.
Gdzie szukać pieniędzy? Prawdopodobnie gmina zwróci się do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej po kredyt.

W stosunkowo dobrej sytuacji są Katowice. W ubiegłym roku były najmniej zadłużonym miastem spośród polskich metropolii - tylko 7 proc. W roku 2001 zadłużenie było jeszcze mniejsze - 6,1 proc. W tym roku jednak wzrośnie do 12 proc. Urzędnicy przekonują jednak, że to nie problem.

- Długi miasta wynoszą 107 mln zł, ale według przepisów mogłyby sięgać 490 mln (60 proc. dochodów) - wyjaśnia Danuta Kamińska, skarbnik.

Miasto zaciągnęło praktycznie jeden duży kredyt. W 1999 roku wzięły pożyczkę z Europejskiego Banku Inwestycyjnego na kwotę 20 mln euro (ok. 80 mln zł). Większość inwestycji była natomiast realizowana dzięki bezzwrotnym grantom.

- Żeby miasto się rozwijało, trzeba inwestować. Jednak szuka się przede wszystkim pieniędzy, których nie trzeba oddawać. Dopiero gdy takich brak, sięga się po kredyty - mówi Piotr Uszok, prezydent Katowic.

Katowice otrzymały niedawno międzynarodowy rating, co oznacza, że są wiarygodnym partnerem finansowym. Dzięki temu będą mogły łatwiej sięgać po korzystniejsze kredyty. Jednak nie planują na ten rok żadnych poważniejszych inwestycji poza kontynuacją tych, które już trwają. W wydatkach budżetowych dokonała się jednak zmiana: największą część nie stanowią już drogi (to z uwagi na dokończenie inwestycji na Bocheńskiego), a oświata.

Niestety, o podobnych możliwościach małe miasta i gminy mogą tylko pomarzyć. W trudnej sytuacji znajdują się zwłaszcza gminy górnicze. Likwidacja kopalń i zmniejszenie wydobycia odchudziły budżety. Gminy chciałyby pożyczać pieniądze, ale boją się tego robić.

- Moglibyśmy poprawić sytuację korzystając z kredytów Unii. Gdyby kopalnie płaciły na bieżąco opłaty eksploatacyjne i podatek od nieruchomości, ze spłatą pożyczek nie byłoby żadnego problemu. Jednak zaciąganie ich przy pustej kasie mija się z celem - mówi Tadeusz Chrószcz, przewodniczący Stowarzyszenia Gmin Górniczych w Polsce.

Coraz większe zadłużenie gmin może doprowadzić nie tylko do wstrzymania inwestycji. Czarny scenariusz zrealizował się w Lędzinach, gdzie dziura w kasie doprowadziła do utraty płynności finansowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto