Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Puch na wokandzie

Alina Kucharzewska
Leokadia Wróblewska wie, jak wygląda puch i chce dochodzić sprawiedliwości w sądzie.
Leokadia Wróblewska wie, jak wygląda puch i chce dochodzić sprawiedliwości w sądzie.
Sąd Rejonowy w Rybniku zajmie się wkrótce nietypową sprawą. Leokadia Wróblewska z Wodzisławia Śląskiego chce dowieść, że oszukano ją przy wyrobie puchowej kołdry.

Sąd Rejonowy w Rybniku zajmie się wkrótce nietypową sprawą. Leokadia Wróblewska z Wodzisławia Śląskiego chce dowieść, że oszukano ją przy wyrobie puchowej kołdry. - Dałam biały puch z gęsi, które sama skubałam przez trzy miesiące, a oni włożyli do niej jakiejś czarne pióra - twierdzi zainteresowana.

Leokadia Wróblewska zamówiła w wodzisławskim Zakładzie Czyszczenia Pierza i Szycia Kołder należącym do Tadeusza i Krystyny Musiołów, uszycie dwóch dużych kołder. Miał to być prezent dla córki mieszkającej na stałe w Stanach Zjednoczonych. Pani Leokadia przyniosła ze sobą puch z gęsi, które sama skubała.

- Kupiłam ptaki od gospodyni, która hodowała je na naturalnej paszy. Ten puch, to efekt mojej trzymiesięcznej pracy - opowiada wciąż wzburzona klientka.

Gdy uzbierała 1,30 kg puchu, okazało się, że to za mało na wykonanie dwóch kołder. Klientka musiała więc dokupić jeszcze 1,70 kg surowca. Poprosiła o pierze pierwszego gatunku, którego kilogram kosztował 120 zł.

Wykonanie obu kołder zakład wycenił ma 570 zł. Klientka wpłaciła 250 zł zaliczki. Kołdry miały być gotowe cztery dni później.

- Odbierając je, dopłaciłam 320 zł i zabrałam do domu nawet nie odpakowując, bo bardzo się spieszyłam. Dopiero wieczorem, gdy je oglądałam, poczułam nieprzyjemny zapach starych piór. Tak, to śmierdziały "nowe" kołdry - mówi pani Leokadia. Rękami wyczuła grube i zbite kłaki pierza. Następnego dnia zdenerwowana pojechała do zakładu. Córka właścicieli rozpruła kołdry. Wróblewska nie znalazła tam swojego puchu.

- Przez telefon właścicielka firmy zaczęła mi ubliżać - oburza się klientka. Zażądała zwrotu pieniędzy. Spotkała się z odmową, więc zgłosiła oszustwo na policji. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Śląskim, ale odmówiła wszczęcia postępowania, uznając rację przedsiębiorcy. Prokuratorzy nieoficjalnie przyznają, że po raz pierwszy zetknęli się z tak nietypową sprawą.

- Gdyby pani złożyła zażalenie, być może musielibyśmy wykonać analizy spornego pierza - zastanawia się prokurator rejonowy Witold Janiec.

Poszkodowana zwróciła się też do Powiatowego Rzecznika Praw Konsumenckich. - Pomogłem napisać petentce pismo reklamacyjne i przeprowadziłem postępowanie mediacyjne. Właściciel zakładu nie zgodził się jednak na zwrot pieniędzy - mówi Dariusz Kalemba, rzecznik. Poprosił jednak Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej w Katowicach o przeprowadzenie kontroli w zakładzie, do którego miała zastrzeżenia Wróblewska.

Przez dwa dni inspektorzy badali barwę, zapach i strukturę piór. - Owszem, były czarne pióra, ale takich też się używa do wypełniania kołder - wyjaśnia Kalemba.

Właściciele zakładu rozkładają bezradnie ręce i zapewniają o swojej niewinności.

- Nie podmieniliśmy przecież puchu przyniesionego przez klientkę, tylko zmieszaliśmy go z kupionym pierzem - tłumaczy Krystyna Musioł, współwłaścicielka Zakładu Czyszczenia Pierza i Szycia Kołder. Dodaje, że klientka nie rozróżnia puchu od dartego pierza i stąd cała afera. Tego już było za wiele. Zdesperowana Leokadia Wróblewska oddała w końcu sprawę do sądu. Żąda, by nieuczciwy właściciel oddał jej 820 zł za nierzetelne wykonanie kołder. Na razie nie ma jeszcze wyznaczonego terminu rozprawy.

Bez zarzutu

W Zakładzie Czyszczenia Pierza i Szycia Kołder należącego do Tadeusza i Krystyny Musiołów w Wodzisławiu Śląskim kontrola odbyła się w dniach 31 sierpnia i 1 września 2007 roku. Inspektorzy zbadali znajdujące się tam pierze przygotowane do wypełniania kołder. Kontrola nie potwierdziła zarzutów pani Leokadii Wróblewskiej, jakoby właściciel wypychał kołdry starym pierzem.

Ile kosztowały uszyte kołdry?

Do wykonania dwóch kołder pani Leokadia Wróblewska potrzebowała 3 kg puchu i pierza. W Zakładzie Czyszczenia Pierza i Szycia Kołder w Wodzisławiu Śl. zostawiła 1,3 kg puchu z własnych gęsi i dokupiła 1,7 kg pierza firmowego za 204 zł. Wykonanie obu kołder miało początkowo kosztować 550 zł. W dniu zapłaty klientka musiała dopłacić jeszcze 325 zł. Zakład doliczył bowiem cenę czyszczenia pierza swojego i klientki oraz koszty tkaniny na kołdry. Ostatecznie klientka zapłaciła 570 zł. Dlaczego więc domaga się zwrotu 820 zł? Bo doliczyła wartość dostarczonego puchu, który - jak twierdzi - zabrał jej zakład, a także straty za nierzetelne wykonanie kołder.

Puch i pierze

Puch ze swoimi licznymi odgałęzieniami ma własność utrzymywania dużych ilości powietrza w bezruchu. To sprawia, że puch jest w stanie utrzymać ciepłotę ciała mimo chłodnego otoczenia i kumulować wilgoć. Pierze ma budowę dwuwymiarową. W przyrodzie pióra pokrywają puch, chroniąc go przed zbijaniem i w ten sposób umożliwiają mu zatrzymywanie powietrza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto