Wojsko chce kupić nowoczesne wozy bojowe. To lądowy odpowiednik lotniczego "kontraktu stulecia", na dostawę samolotów wielozadaniowych dla naszych lotników. Zwycięzca ma zapewnione zamówienia na lata. W przetargu na produkcję Kołowego Transportera Opancerzonego, w skrócie zwanego KTO, startują trzy polskie koncerny.
Dwa są z Górnego Śląska. Zakład z Siemianowic Śląskich konkuruje ze współpracującymi ze sobą dwoma przedsiębiorstwami z Gliwic.
Trzeci chętny to Huta Stalowa Wola.
Coraz mniej zamówień
Wojskowe Zakłady Mechaniczne Siemianowice to bodaj jedyny zakład w mieście, który normalnie pracuje. Padła kopalnia, fabryka domów i inne przedsiębiorstwa. W hucie "Jedność" są ciągłe protesty załogi. Zlikwidowano 12 tys. miejsc pracy, mamy ponad 26 proc. bezrobocia - wylicza Roman Kyzioł, przewodniczący zarządu zakładowego NSZZ Pracowników Wojska w WZMS.
Prezydent Siemianowic Śląskich Henryk Mrozek deklaruje, że rozmawia z panią poseł Barbarą Blidą. Pani poseł przekonuje, że nie rozmawia z prezydentem.
Henryk Mrozek długo potrafi opowiadać, jak ważne dla miasta są WZMS. Przekonuje, że "jednoznacznie popiera zakład". Gdy firma poprosi, może liczyć na zwolnienia z podatków, albo np. poprawienie dróg dojazdowych. Ale na razie nie prosiła. Jeśli chodzi o lobbing na rzecz zakładu, to H. Mrozek przed kilkoma miesiącami rozmawiał z Jerzym Szmajdzińskim. Opowiedział wtedy ministrowi obrony narodowej o trudnej sytuacji miasta. - Jestem też w stałym kontakcie z poseł Barbarą Blidą. Zawsze proszę ją o wsparcie naszych spraw. Jesteśmy z innych opcji politycznych. Ale dla dobra miasta o nich zapominamy - mówi prezydent Mrozek.
- Nie rozmawialiśmy z prezydentem Mrozkiem na temat przetargu na transportery dla wojska - odpowiada poseł Barbara Blida, która od nas dowiedziała się o przetargu na transporter. Stwierdziła, że nikt nie prosił jej o pomoc. Ale, jak na wytrawnego polityka przystało, może długo opowiadać o ważnej roli WZMS w mieście. I o tym, że całym sercem jest za tym zakładem.
- Mamy coraz mniej zamówień z wojska. Więc wygrana w przetargu na KTO to dla nas przyszłość. No i spokojne życie dla związkowców - mówi Roman Kyzioł. Firma jest zakładem zbrojeniowym, dlatego związkowiec nie może ujawnić, ilu pracuje tam ludzi. - Tajemnica. Powiem tylko, że jesteśmy zakładem średniej wielkości - ucina temat. "Średni" to zatrudniający między 300 a 500 pracowników.
- Od ubiegłego roku bierzemy udział w przetargu na produkcję i dostawę KTO. Naszym strategicznym partnerem jest fiński koncern zbrojeniowy Patria. Jej oddział Patria Vehicles specjalizuje się w marketingu, projektowaniu, produkcji pojazdów opancerzonych oraz modernizacji i serwisowaniu swoich produktów. Profil działalności fińskiej firmy w pełni pokrywa się z profilem WZMS - przekonuje Zygmunt Myszogląd, zastępca dyrektora WZMS.
Od ponad dwóch lat zakład ma najwyższe certyfikaty. Dzięki nim może remontować transportery dla każdej armii NATO.
- Jeśli nasze wojsko wybierze oferowany przez nas pojazd AMV, nie tylko wprowadzimy najnowocześniejszy, proponowany dziś na świecie kołowy transporter opancerzony. Dostaniemy też technologie z najwyższej półki. Nie można pominąć kolejnego aspektu, jakim jest możliwość ożywienia gospodarczego w zakładach naszego regionu - tłumaczy Zygmunt Myszogląd.
Zgrzyt frezarki
- Nie mamy żadnego wpływu na kondycję Bumaru i OBRUMu, firm zbrojeniowych funkcjonujących w Gliwicach. Bumar jest w kiepskiej sytuacji. Ze swojej strony próbujemy mu pomóc. Za długi chcieliśmy przejąć biurowiec fabryki i urządzić w nim mieszkania dla żołnierzy zawodowych. Chcemy do pustych hal wprowadzić nowych inwestorów. Proponowaliśmy, żeby rozliczać się kwotami, jakie zakład powinien płacić miastu w ramach podatków od nieruchomości. Ale w firmie są zbyt częste zmiany personalne, trudno więc nawiązać dialog. Coś się ruszyło po ostatnich zmianach. Bo nowy zarząd jest aktywniejszy, niż poprzednicy - mówi prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz. Przekonuje, że już niejedną firmę wprowadził do opuszczonych hal fabrycznych. Sęk jednak w tym, że cały Bumar jest obłożony hipoteką. - Więc samorząd ma bardzo znikomą możliwość pomocy. W 95 proc. ruch należy do rządu - przekonuje Z. Frankiewicz.
- Trudno oceniać poprzedników. Ale po zmianach w marcu, rozmowy nabrały rozmachu. Powstał list intencyjny. Wynika z niego, że w zamian za anulowanie zadłużenia przekażemy Państwowej Straży Pożarnej dźwig warty 2,2 mln zł.
Wysypisko miejskie dostanie specjalistyczną koparkę wartą 1,2 mln zł. W zamian za te urządzenia miasto jest skłonne nas oddłużyć - opowiada Joachim Szyroki, wiceprezes ds. restrukturyzacji i zarządzania Bumaru.
W grę wchodzi też przekazanie gliwickim strażakom cywilnej wersji Wozu Zabezpieczenia Technicznego. Maszyna warta jest 4 mln zł.
Zakład oddałby też biurowiec. Ale na zdjęcie hipoteki nie zgodził się ZUS.
- Lepiej radzi sobie OBRUM. Dzięki zabiegom kierownictwa zakład nie popadł w długi - opowiada Zygmunt Frankiewicz.
- Nie sprawiamy żadnych kłopotów. Płacimy podatki, nie występujemy o żadne umorzenia - wymienia doc. Henryk Knapczyk, dyrektor zakładu.
- Robimy maszyny dla drogownictwa. Jeszcze za poprzedniego prezydenta miasto ogłosiło przetarg na zakup frezarki do asfaltu. Mogli kupić u nas, ale kupili niemiecką. Frezarka z OBRUMu kosztuje 270 tys. zł, czyli była o 70 tys. marek tańsza. A miała identyczne parametry. Informacje o naszej ofercie złożyliśmy w Urzędzie Miasta i Miejskim Zakładzie Ulic i Mostów. Nie powiadomiono nas o przetargu, a potem szybko okazało się, że kontrakt już został podpisany - w OBRUMie opowiadają, że ich frezarki są dobrej jakości. Korzystają z nich m. in. w Sosnowcu i Katowicach.
Przetarg ogłaszał MZUiM, z niego wyłoniła się spółka Przedsiębiorstwo Remontów Ulic i Mostów. Przyszło nowe kierownictwo. Dziś w PRUiM nikt nie może sobie przypomnieć, jak to wtedy było.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?