Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przepraszamy, że gramy

HENRYKA WACH-MALICKA
Zespół Teatru Cogitatur w całej krasie i okazałości. Przy stoliku wspomnień, w swoim klubie, lubią czasem żartować i prowokować, ale w pracy nad nowym spektaklem nie ma "zmiłuj się". FOTO: ARKADIUISZ ŁAWRYWIANIEC
Zespół Teatru Cogitatur w całej krasie i okazałości. Przy stoliku wspomnień, w swoim klubie, lubią czasem żartować i prowokować, ale w pracy nad nowym spektaklem nie ma "zmiłuj się". FOTO: ARKADIUISZ ŁAWRYWIANIEC
Pochodząca z łaciny nazwa grupy od lat funkcjonuje z polską końcówką i nikt nie łamie sobie głowy dorabianiem ideologii do nazwy. "Grają w Cogitaturze" i już. Tymczasem idea była przed działalnością.

Pochodząca z łaciny nazwa grupy od lat funkcjonuje z polską końcówką i nikt nie łamie sobie głowy dorabianiem ideologii do nazwy. "Grają w Cogitaturze" i już. Tymczasem idea była przed działalnością. Dwadzieścia lat temu, młody naonczas poeta postanowił znaleźć środki, które mogłyby wzbogacić jego literackie wizje. I wymyślił teatr. Symbioza treści i obrazu ciągle pozostaje znakiem sygnalnym zespołu. Nawet wtedy, gdy przedstawienie zawiera minimum słów. Znaczenia przekładają na konstrukcje plastyczne, gest i muzykę.

Potyczki z cenzurą

Od tamtej pory, to jest od 1981 roku, Teatr Cogitatur zmieniał adresy i skład personalny, a także charakter spektakli (ale nie poetykę). Przez długi czas uchodził za teatr polityczny i takim był w istocie, choć zawsze miał ambicje dotykania filozofii, dyskutowania o sztuce etc. Ale w latach 80. wszystkie takie grupy pozostawały pod czujnym cenzorskim okiem. Wytrawni tropiciele niepraworządności artystycznej czuli pismo nosem i nie mylili się. Jeśli artyści gdzieś buntowali się głośno i jednoznacznie, to właśnie na marginesach teatru-instytucji. W tamtych latach obok określenia alternatywny pojawiło się także pojęcie teatr niezależny. Od tradycji, ustalonych kryteriów, ale także od nakazów władzy.

Dziś członkowie zespołu traktują opowieści o potyczkach z cenzurą jako pyszne anegdotki przy kieliszku wina. Ale wtedy była to szkoła życia. Najprostszy ze sposobów obejścia przepisów polegał na tym, że w scenariuszu do zatwierdzenia pisali cokolwiek, dodając pojemne słowo "improwizacja". Nie zawsze ten manewr się udawał, doprowadził natomiast do otwartej wojny. "Totentanz in Polen" i "Zamki Transylwanii" Teatr Cogitatur wystawiał bez zezwolenia lub jako imprezy zamknięte. Za najbardziej osobistą i odważną realizację uważają "Podróż Trzech Króli", do którego to tytułu wrócili zresztą wiele lat później, próbując odtworzyć tamte emocje i przemyślenia. I jeszcze "Nieprzejednanie" - jedno z pierwszych znaczących przedstawień, jakie wpisują do swojej kroniki.
W 1987 r. relegowano ich z terenu Cieszyna, dokąd zostali zaproszeni przez Uniwersytet Śląski, ale mimo to za kombatantów się nie uważają. Czasem wpadali na pomysły zgoła kuriozalne. Na festiwalu teatrów... żołnierskich w Łodzi wystawili jeden ze swoich obrazoburczych spektakli jako Teatr Biała Gwardia. Uznano, że jeśli "gwardia", to może być!

Życiorys z zakrętami

Zawiązali się w katowickim Pałacu Młodzieży, potem rezydowali tu i ówdzie (m.in. klub Wahadło, katowickie Centrum Kultury), ulubioną scenę mieli w podwórku ulicy Warszawskiej 37, ale równie dobrze czuli się na każdym skrawku każdej ulicy. Mają szczęście do miejsc z historią - kochali pomieszczenia po starej drukarni przy ul. Wawelskiej, teraz rezydują w byłej... fabryce drutu przy ulicy Gliwickiej. Sami ją wyremontowali i przebudowali. Na piętrze mają scenę, a na dole klub, z którego żyją. Marnie zresztą, choć w oczach niektórych uchodzą za potentatów finansowych. Tymczasem większość ich wyjazdów zagranicznych to bezpośrednie zaproszenia organizatorów lub wsparcie zaprzyjaźnionych sponsorów. A sławę mają ugruntowaną i znaczoną trofeami, bo - choć to brzmi nieprawdopodobnie - znani są znacznie lepiej poza granicami Polski niż w Katowicach.

Rozpadli się tylko raz, w 1985 roku, ale na krótko i chyba z dobrym skutkiem, choć byli wtedy w szczytowej formie. Ta przerwa zmusiła ich do refleksji nad wyborem dalszej drogi artystycznej.

Filozofia, absurd, emocje

Cogitatur znaczy, w bardzo dowolnym tłumaczeniu, "myślę, że istnieje to, o czym myślę". Temu przesłaniu Witold Izdebski wierny jest od dwudziestu lat. Twórca prawie wszystkich spektakli "jubilata" wywodzi swoje myślenie o teatrze z inspiracji literackich, filozoficznych przemyśleń, swobodnych podróży po obszarach asocjacji i tropów kulturowych, ale także z przekonania, że życie to splot tragedii i absurdu. Lubi określenie "nadekspresjonizm" i wieloznaczne tytuły. "Il fondo d'oro", "Cabaret Neopathetique" (Złota Maska), "Cztery sny Holderlina? (Złota Maska).

Aktorzy zebrani przy "stoliku wspomnień' twierdzą, że trudno im mówić o swojej pracy, bo od opisywania przedstawień są recenzenci, a od przeżywania - publiczność. Jeśli mieliby jednak stawiać jakieś stempelki, to nazwaliby swój teatr eksperymentalnym. W najogólniejszym tego słowa znaczeniu, ale - eksperymentem. A on bywa zajęciem niebezpiecznym, bo zaczynają od pracy na własnych emocjach. Zanim ulepią widowisko, zanim się do niego przyzwyczają, Witek Izdebski traci już jednak zainteresowanie pomysłem i szuka innych podniet.

W salce przy ul. Gliwickiej gościli najlepsze grupy alternatywne z całego świata. Nie są zazdrośni o swoją pozycję, ściągają dla katowickiej publiczności wszystko to, co interesujące w sztuce niezależnej. I chętnie stają w szranki, poddają się ocenom, bo wiedzą, że mają niepowtarzalny styl i własną teatralną działkę. Na swój jubileusz, który zaplanowali na cały listopad, zaprosili wielu przyjaciół i "konkurentów". Otwierają się także na tych, którzy uważają, że Teatr Cogitatur to zwykła amatorszczyzna, ubrana w płaszcz pozorów intelektualnych.
Dlatego wymyślili tytuł tego artykułu, bo naprawdę nie chcą nikogo przymuszać do oglądania siebie. Nie lubią tylko ocen branych z powietrza, a cenzurki wystawiają im często ci, którzy nie widzieli żadnego przedstawienia.

Wśród licznych wyróżnień, jakie otrzymali, najbardziej cieszą się z uznania Fundacji "Pro publico bono", która wyróżniła ich w konkursie na najlepszą inicjatywę obywatelską. Właściwie założyli teatr dla siebie, a tu proszę, po dwudziestu latach taka laurka!

WITOLD IZDEBSKI

Założyciel Teatru Cogitatur, autor niemal wszystkich spektakli i najbardziej tajemniczy członek zespołu. Nie grywa w przedstawieniach, nie przemawia "na okoliczność" i nie wychodzi do ukłonów, choć wołają "Autor, autor". Filolog z wykształcenia, biznesmen z zawodu, posiadł rzadką umiejętność zabiegania o pieniądze dla teatru, głównie żyłując bogatych znajomych i przyjaciół lub... dokładając z własnej kasy.

Wybitnie oczytany i bardzo błyskotliwy, potrafi zabić ripostą lub cytatem, ale czyni to niechętnie, bo właściwie lubi ludzi. Ma specyficzne poczucie humoru i zapas spokoju na następne dwadzieścia lat. Swobodnie porusza się wśród średniowiecznych mnichów, niemieckiech ekspresjonistów i publiczności, która nie ma pojęcia, koło kogo siedzi. Dewiza życiowa - z tyłu lepiej widać.

MARCIN HERICH

Był aktorem Teatru Cogitatur, ale w przeciwieństwie do kolegów emocje go zabijają i tłamszą, więc jest reżyserem oraz dyrektorem międzynarodowego festiwalu "a part". Krytyk, teoretyk sztuki, o teatrze alternatywnym wie wszystko, ale nie wymądrza się bez potrzeby. Słynie z niebywałych pomysłów i z tego, że nic nie jest w stanie wyprowadzić go z równowagi. Ma duszę kronikarza (filolog!), i historię swojej sceny zapisuje systematycznie, nawet wtedy gdy Teatr Cogitatur jedzie z Francji do... Kielc przez 40 godzin bez przerwy. Spełnia się jako twórca, ale także jako pan od noszenia kabli i księgowy. Sprowadził do Katowic wielkie gwiazdy tego nurtu, ale ciągle mu mało.

KATARZYNA MROZIŃSKA-IZDEBSKA

Aktorka Teatru Cogitatur, która zagra wszystko i wszędzie, choć potem tygodniami odreagowuje napięcie i stresy. Całkowite przeciwieństwo męża Witolda, wiecznie w nerwach i przewidywaniu potencjalnych kłopotów. Odważna - w "Feminie" ryzykuje nagość nawet przy kilkustopniowej temperaturze, w spektaklu pt. "W hołdzie eskpresjonistom" umie wpaść w trans, grała z ciężkim zapaleniem płuc.

Ciepła, wrażliwa, ale jak trzeba - nieprzejednana, o czym wiedzą urzędnicy, do których kolęduje czasem w sprawach organizacyjnych i finansowych. Otwarta ? obok grania ról, pełni też funkcję garderobianej, bo teatr nie ma żadnej ekipy technicznej.

Pracowity jubileusz

Miast spijać toasty i przyjmować listy gratulacyjne, Teatr Cogitatur obchodzi swoje dwudzieste urodziny bardzo pracowicie. I zaprasza wszystkich, którzy mają ochotę coś przeżyć, o czymś podyskutować, czegoś się nauczyć. Toasty zresztą też będą, nie ma obawy... Obchody ruszają 2 listopada i trwać będą okrągły miesiąc. Dla porządku podzielono je na cztery bloki organizacyjno-tematyczne: edukacyjny, teatralny, filmowy i muzyczny.

Dla tych, co może zechcą zostać kiedyś aktorami, a na pewno chcą spróbować swoich możliwości, przygotowano liczne warsztaty studyjno-twórcze prowadzone przez członków Teatru Cogitatur oraz Teatr Ósmego Dnia i Teatr Porywacze Ciał. Zajęcia z tańca współczesnego i ekspresji ciała poprowadzą aktorzy Polskiego Teatru Tańca z Poznania i Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Warsztatom towarzyszyć będą konferencje teoretyczne w dwóch cyklach: "Teatr alternatywny - wspomnienia z przeszłości" oraz "Teatr ubogi?".

Trzydniowy blok filmowy obejmuje projekcje dokumentów związanych z historią Teatru Cogitatur i innych scen niezależnych. Na żywo odbędzie się natomiast 10 spektakli teatralnych oraz kilka koncertów - od muzyki teatralnej po jass.

Program na najbliższe dni:

2 XI - g. 19. Koncert Job Karma, Moan, C.H. District oraz performance "In/Out"

3 XI - g. 19. Spektakl pt. "Matryca Hardware"; grupa la Terrorismo Suka Off

4 XI - g. 19. Spektakl "Il fondo d'oro"; Teatr Cogitatur
g. 20.30 - otwarcie kolejnego XX-lecia, wernisaż wystawy fotograficznej Arkadiusza Ławrywiańca i Tomasza Jodłowskiego (fotoreporterzy "DZ"!) pt. "Teatr światłem malowany"

5 XI - g. 16.30. Las Conga - performance

6 XI - g. 12. Pokaz filmowy (Biblioteka Śląska) z archiwum twórczości Jerzego Grotowskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto