Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przemoc w szkołach: Rozmowa z K. Śnioszkiem ze Śląskiej Społecznej Rady Oświatowej

Agnieszka Nowak, (mokr)
Krzysztof Śnioszek, przewodniczący Śląskiej Społecznej Rady Oświatowej.
Krzysztof Śnioszek, przewodniczący Śląskiej Społecznej Rady Oświatowej.
Dziennik Zachodni: Czy uczniowie lub rodzice przełamują milczenie i zgłaszają do Śląskiej Społecznej Rady Oświatowej przypadki przemocy, z którą zetknęli się w szkole? Krzysztof Śnioszek: Uczniowie, rodzice i ...

Dziennik Zachodni: Czy uczniowie lub rodzice przełamują milczenie i zgłaszają do Śląskiej Społecznej Rady Oświatowej przypadki przemocy, z którą zetknęli się w szkole?

Krzysztof Śnioszek: Uczniowie, rodzice i nauczyciele bardzo często informują nas o różnych formach przemocy stosowanej w szkołach. Podejmujemy interwencje, udzielamy bezpłatnych porad, pomagamy w pisaniu skarg i pozwów sądowych, a w niektórych - skrajnych przypadkach - kierujemy zawiadomienia do organów ścigania. Występujemy też do właściwych urzędów i instytucji, oczekując na ich stanowcze, zdecydowane reakcje. Wielu adresatów naszych wystąpień reaguje jednak w sposób ospały, bezduszny i biurokratyczny. Bardzo krytycznie oceniam działania Kuratorium Oświaty w Katowicach. Rutynowe zachowania urzędników oświatowych pokazują, że ofiary szkolnej przemocy nie znajdują u nich żadnej skutecznej pomocy i wsparcia. Określenie "pierwszy rzecznik praw ucznia", jakiego używa się czasami wobec kuratora oświaty, zakrawa w tym kontekście na kpinę. Wizytatorzy troszczą się bardziej o dobre samopoczucie przełożonych i dyrektorów szkół, niż o zagrożone dobro uczniów. Dramat, jaki rozegrał się ostatnio w bytomskiej szkole baletowej, gdzie jeden z uczniów targnął się na swoje życie, obnażył całą ponurą prawdę o nieskuteczności nadzoru nad szkołami. Jeśli nie dojdzie tu do szybkich i gruntownych zmian, niestety, będziemy jeszcze świadkami wielu szkolnych tragedii.

DZ: Projekt ministra Romana Giertycha zakłada tworzenie szkół przeznaczonych dla trudnej młodzieży. Czy izolowanie dzieci, z którymi nauczyciele nie potrafią sobie poradzić, to dobra metoda wychowawcza?

: Najgorsza z możliwych! Tworzenie gett i umieszczanie w nich tak zwanej trudnej młodzieży jest raczej wyrazem bezsilności władz oświatowych. Stosowanie najprostszych metod wychowawczych nie zawsze przynosi spodziewane efekty. Naznaczeni takim piętnem, upokorzeni uczniowie odreagują to prędzej czy później na swoich rówieśnikach lub na dorosłych. Wychowanie to bardzo delikatna materia i politycy powinni się od tego trzymać jak najdalej. Moim zdaniem, najwięcej osiągniemy, okazując młodym ludziom zainteresowanie, zrozumienie, serce i akceptację. I, oczywiście, poświęcając im zdecydowanie więcej czasu!

DZ: Program "Zero tolerancji" zakłada stosowanie wobec uczniów kar o różnym stopniu surowości: upomnienie, naganę, list do rodziców. Dyrektor mógłby sprawdzać trzeźwość uczniów. Wcześniej dyrekcja szkoły nie miała takich możliwości?

: Po takie instrumenty wychowawcze dyrektorzy szkół i nauczyciele mogą sięgać od dawna. Problem w tym, że nie robią one już na uczniach i rodzicach większego wrażenia. Wielu rodziców nie wykazuje żadnego zainteresowania szkolnymi losami swoich pociech. Są nawet tacy, którzy nie potrafią odpowiedzieć na pytanie: do jakiej klasy chodzi ich dziecko. Czy w tej sytuacji dyscyplinujący "list do rodziców" może przynieść jakikolwiek skutek? A co do sprawdzania trzeźwości uczniów - wolałbym, aby dyrektor szkoły spróbował - najlepiej wspólnie z rodzicami, wychowawcą klasy i szkolnym psychologiem - ustalić, dlaczego uczniowie coraz częściej piją alkohol. Na miejscu niektórych dyrektorów przyjrzałbym się także kadrze pedagogicznej. Jest wstydliwą tajemnicą poliszynela, że rośnie odsetek nauczycieli sięgających po alkohol w miejscu pracy i prowadzących lekcje w stanie nietrzeźwym.

DZ: Po tragedii w gdańskim gimnazjum nauczyciele zostali ukarani za brak nadzoru. Praktyka wskazuje, że nie jest to przypadek odosobniony, gdy jeden nauczyciel w zastępstwie kolegi pilnuje równocześnie dwóch klas. Czy wypadek nie okazał się polowaniem na czarownice przez osoby, które chcą zbić polityczny kapitał?

: Jedną z największych słabości polskiego szkolnictwa - a mówię to po blisko ośmiu latach aktywnego zajmowania się sprawami oświatowymi - jest nieskuteczny i niewydolny nadzór, jaki sprawują nad szkołami kuratoria oświaty i lokalne władze samorządowe. Urzędnicy oświatowi i samorządowi wyspecjalizowali się w zamiataniu szkolnych problemów pod przysłowiowy dywan. Przyjmują wygodną taktykę strusia i - zamiast je skutecznie rozwiązywać i wyciągać surowe konsekwencje wobec nieudolnych, bezkarnych dyrektorów szkół - chowają głowę w piasek. Za tolerowanie coraz liczniejszych klas - bywa w nich czasem 30-35 uczniów! - i tworzenie szkolnych kombinatów nie odpowiadają nauczyciele, tylko "oszczędne" samorządy i kuratorzy oświaty. Przede wszystkim wśród nich trzeba szukać odpowiedzialnych za doprowadzenie do takich tragedii, jak w Gdańsku. Dlatego nie dziwi mnie determinacja ministra Romana Giertycha i stanowczość, z jaką domagał się od wojewody pomorskiego odwołania miejscowego kuratora oświaty (to samo powinno spotkać wizytatora nadzorującego gdańskie gimnazjum). Musimy wreszcie zrozumieć, że za opłakany stan bezpieczeństwa, przemoc i inne zagrożenia występujące w polskich szkołach nie odpowiadają krasnoludki, tylko konkretni, znani z imienia i nazwiska ludzie.

Dlaczego nie chcą żyć?

Socjologowie prześledzili przypadki samobójstw wśród dzieci. Próbowali dowiedzieć się, kto je popełniał i z jakich powodów. Badacze zapoznali się z dokumentacją przyczyn samobójczej śmierci około 2 tysięcy dzieci i młodzieży w wieku od 13 do 21 lat.

Okazuje się, że na pierwszym miejscu wśród powodów rozstania się z życiem jest złe funkcjonowanie rodziny. - Szkoła jej nie zastąpi. Tymczasem część rodziców na nią właśnie przerzuca odpowiedzialność za dziecko. A przecież powinni uderzyć się we własne rodzicielskie piersi - uważa prof. Marek S. Szczepański.

Kolejnymi przyczynami są: nieszczęśliwa miłość, niepowodzenia szkolne, agresja w szkole oraz choroby psychiczne. - Jeśli zbyt wysoko postawimy poprzeczkę naszym dzieciom, tym częściej będziemy wywoływać u nich poczucie przegranej i porażki - mówi prof. Marek Szczepański.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto