Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przejechał autobusem 19-latkę w Katowicach. Ruszył proces kierowcy, jest oskarżony o zabójstwo. "Gdybym mógł cofnąć czas..."

Magdalena Grabowska
Magdalena Grabowska
Przed Sądem Okręgowym w Katowicach rozpoczął się proces Łukasza T., kierowcy autobusu, który w ubiegłym roku, przejechał w Katowicach 19-letnią Basię. Do tragicznego zdarzenia doszło w lipcu ubiegłego roku. - Jest mi przykro, że to się tak potoczyło i że sprawy przyjęły taki tor. Gdybym mógł cofnąć czas i przywrócić jej życie, zrobiłbym to bez wahania - mówi Łukasz T., kierowca autobusu w Sądzie Okręgowym w Katowicach.

Przejechał autobusem 19-latkę w Katowicach. Ruszył proces kierowcy

Według prokuratury, zebrane dowody wskazują, że kierowca widział pokrzywdzonych i celowo najechał najpierw na jedną z kobiet, usiłując pozbawić ją życia, a następnie z zamiarem pozbawienia życia najechał na kolejną pokrzywdzoną, która zmarła w wyniku poniesionych obrażeń. Próbował też najechać dwóch kolejnych mężczyzn.

- Nikogo nie widziałem. Jak jechałem na zajezdnię uciekałem przed atakiem tych ludzi, ze świadomością, że nic się nie stało. Jak jechaliśmy na zajezdnię to nikt nie przyszedł poinformować, że chciał wysiąść. Nikt też nie zwrócił uwagi, że ktoś wpadł pod autobus - opowiada oskarżony.

Jak doszło do tragedii w Katowicach?

To był dzień jak co dzień. 31 lipca 2021 roku. Łukasz T. zaczyna poranną zmianę. Wstaje ok. 2.30, żeby już ok. 3 być w zajezdni.

- Wyglądało tak jak zwykle. Pojechałem do pracy samochodem. Poszedłem do dyspozytora - opowiada Łukasz T, kierowca autobusu oskarżony o zabójstwo 19-letniej pani Barbary. - Dyspozytor przydzielił mi autobus o numerze bocznym 1330. Wziąłem wszystkie potrzebne dokumenty i poszedłem przygotować pojazd do wyjazdu - dodaje.

Rozpoczął kurs. Około godziny 5.50. Grupa osób, wracając z całonocnej imprezy, spotkała się na przystanku autobusowym przy ul. Mickiewicza. Wywiązała się między nimi awantura, w której udział brało kilka, kilkanaście osób. Szarpanina na jezdni trwała przez dłuższą chwilę, tuż przed stojącym na przystanku autobusem.

Oskarżony kierowca.: Miałem w środku pasażerów. Byłem odpowiedzialny za ich bezpieczeństwo

- Zobaczyłem na środku ulicy dużą grupę osób. Bili się na środku ulicy. Nie wiem czemu, ale podjechałem bliżej tej grupy. Jak już się zbliżyłem do nich, usłyszałem huk z przodu autobusu, jakby ktoś uderzył o przód autobusu. Od tego momentu zrobiło się duże zamieszanie. Autobus był atakowany z lewej strony. Z prawej w tym samym czasie zebrała się grupka osób. Zaczęła majstrować przy przednich drzwiach. Nagle jeden z nich kopnął je na tyle mocno, że się otworzyły. Chciał wejść do środka. Nagle jeden z nich kopnął na tyle mocno te drzwi ze one się otworzyły - zeznaje Łukasz T. przed Sądem Okręgowym w Katowicach. - Pamiętam ten moment, że ten co kopał w drzwi chciał wejść do autobusu, ale drzwi po prostu zamknęły się potem automatycznie. Miałem pięciu lub sześciu pasażerów. Byłem odpowiedzialny za ich bezpieczeństwo - mówił oskarżony.

W ułamku sekundy zza prawego boku autobusu wybiegł bardzo agresywny mężczyzna, krzycząc wprost do kierowcy „wyp****dalaj ku***”, po czym momentalnie, jak gdyby nic się nie stało, wrócił do rozmowy z kimś z tłumu. Za nim, krok w krok podążała 19-letnia Basia, która również, nie zważając na autobus, zachowywała się tak, jakby chciała negocjować z awanturującymi się mężczyznami. Stojąc tyłem do autobusu, dalej zwracała się do jednego z nich. Po 2-3 sekundach, autobus ruszył ponownie, spychając jednego mężczyznę na prawy bok. Świętochłowiczanka w tym momencie nie miała już szans na reakcję.

Przejechał autobusem 19-latkę w Katowicach. Ruszył proces ki...

Oskarzony: O tym, że ktoś wpadł mi pod autobus dowiedziałem się od policjantów...

- Jak zerknąłem w prawe lusterko, widziałem, że tłum dalej napiera na autobus. Nie otwierałem drzwi, bo bałem się, że zrobią mi krzywdę i pasażerom. Działo się to wszystko tak dynamicznie, w ciągu paru sekund postanowiłem pojechać na zajezdnię. Pasażerowie jechali ze mną. Stwierdziłem, że lepiej ich zabrać na zajezdnię. Mamy tam ochroniarzy, jest tam bezpieczniej, żeby zareagować. Tłum gonił mnie i autobus, dlatego chciałem szukać pomocy w zajezdni. Postanowiłem, że zadzwonimy na policję i poinformujemy o bójce - opowiada.

Nagle drogę autobusowi zajeżdża policja. - Cieszyłem się na widok policji, bo pomyślałem, że któryś z pasażerów mógł zadzwonić i poinformować o zaistniałej sytuacji. O tym, że ktoś wpadł mi pod autobus dowiedziałem się od policjantów...

Gdy pasażerowie wysiedli z autobusu, od razu pojawiła się policja. Kierowca nie miał okazji porozmawiać z osobami, które wiózł.

- Słyszałem tylko głośny płacz. Ze słuchu wyglądało jakby jedna osoba płakała. Nie słyszałem słów. Pamiętam tylko płacz.

Gdybym mógł cofnąć czas i przywrócić jej życie...

W filmie udostępnionym przez jednego ze świadków zdarzenia widać, jak autobus i uderza w 19-latkę i ciągnie ją pod kołami, aż do wysokości skrzyżowania ul. Mickiewicza z ul. Stawową. Na kolejnych nagraniach jeden z mężczyzn, za którym chwilę wcześniej podążała potrącona kobieta, ześlizguje się w szerz po przedniej szybie rozpędzającego się autobusu i cudem ratując swoje życie rusza w pościg za kierowcą. Pozostali uczestniczy zdarzenia również biegną i próbują zatrzymać autobus. Udaje się to dopiero policjantom, kilkaset metrów dalej, już w zajezdni autobusowej.

- Gdybym wiedział, że pani Barbara wpadła mi pod ten autobus to bym się zatrzymał. Jest mi przykro ,że to się to tak potoczyło, że te sprawy przyjęły taki tor. Gdybym mógł cofnąć czas i przywrócić jej życie, zrobiłbym to bez wahania - twierdzi Łukasz T. - Wiem, że to nie zwróci to życia pana córki, ale tylko tyle mogę teraz zrobić...- zwrócił się do ojca Basi. - Chciałbym finansowo wesprzeć rodzinę pani Barbary i jej dzieci. Nie mam pojęcia jak wycenić ludzkie życie. Jak się uda w ratach jestem chętny płacić rodzinie pokrzywdzonej i jej dzieciom. Najmocniej pana przepraszam - mówił w sądzie.

Ogromna tragedia, wypadek w centrum Katowic. 19-latka przeje...

Po zatrzymaniu kierowca autobusu został przebadany na zawartość alkoholu w organizmie. Mężczyzna był trzeźwy. Pobrano mu również krew do badań, by sprawdzić, czy nie był pod wpływem innych środków odurzających. Jak podała później prokuratura, badania toksykologiczne wykazały w jego organizmie trzy rodzaje leków. Były to antydepresanty i środki przeciwbólowe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto