Choć klub został otwarty dwa tygodnie temu, już zdążył zrazić sąsiadów. Mowa o Prime Katowice, klubie otwartym w kamienicy przy ulicy Mielęckiego 10.
- W pierwszy dzień otwarcia, o godzinie 22. było tak cicho, że myśleliśmy: o, jaki fajny lokal powstał. Potem się zaczęło, hałas, że spać nie można. I tak całą noc - poskarżyli się mieszkańcy sąsiedniej kamienicy przy ul. Mielęckiego 8. Problemu, jak twierdzą, nie stanowi sam lokal i puszczana wewnątrz muzyka, a wykorzystanie dziedzińca.
- Mamy wspólne podwórze przy Mielęckiego 8 i 10, oddzielone tylko ceglanym murem. W dzień otwarcia klub wystawił na zewnątrz stoliki, sądziliśmy, że dla palących, ale potem pojawił się też didżej - wspomina pan Włodzimierz. Jak wspomina lokatorzy spod "8" spać nie mogli nie tylko podczas pierwszej imprezy, ale także kolejnej nocy z soboty na niedzielę. Poskarżyli się policji, która kilka razy pojawiła się w klubie. Tymczasem klub zapowiada, że imprez w patio więcej nie będzie.
- Nie chcemy walczyć z mieszkańcami. Didżej grał w patio tylko pierwszego weekendu, po tej imprezie już tu nie gramy. Wszystko, co mogło budzić kontrowersje, zostało usunięte - uspokaja Maja Skrzypnik, menadżerka klubu.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?