- W stosowanej przez nas nomenklaturze był to pożar, chociaż nie towarzyszył mu otwarty ogień ani zadymienie wyrobiska, tylko zwiększone ilości tlenku węgla - wyjaśnia Roman Macuga z Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. - Podejrzewamy, że w zrobach zawałowych musiało dojść do samozagrzania się węgla. To nie jest rzadko spotykane zjawisko, ale uciążliwe i trzeba je zwalczać w zarodku, by nie doszło do poważniejszych sytuacji.
Wczorajsza akcja ratownicza trwała wiele godzin. Wezwane zostały do niej zastępy z kopalni i Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Polegała na odizolowaniu zagrożonego rejonu tamami przeciwpożarowymi i przeciwwybuchowymi. Po odgrodzeniu, jak tłumaczą specjaliści, pożar powinien wygasnąć, choć bywa, że trwa to i kilka miesięcy.
Specjaliści oceniają jednak, że kopalnia nie powinna w związku z wypadkiem ponieść większych strat. Ściana, w której doszło do pożaru, była już bowiem praktycznie wyeksploatowana, a sprzęt był stopniowo wyprowadzany.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?