Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Porywająca Rybna

MAREK SKOCZA
Prolog z filharmonikami śląskimi. Festiwal jest najlepszą okazją przedstawienia publiczności Anny Rechlewicz (pierwsza z lewej), która w Kwartecie Śląskim stopniowo przejmuje miejsce Marka Mosia.
Prolog z filharmonikami śląskimi. Festiwal jest najlepszą okazją przedstawienia publiczności Anny Rechlewicz (pierwsza z lewej), która w Kwartecie Śląskim stopniowo przejmuje miejsce Marka Mosia.
Już zwracałem uwagę na fakt, że Festiwal Muzyki Kameralnej ,Kwartet Śląski i jego goście w Pałacu w Rybnej" to górnośląska propozycja artystyczna z najmądrzejszym i arcyinteresującym programem.

Już zwracałem uwagę na fakt, że Festiwal Muzyki Kameralnej ,Kwartet Śląski i jego goście w Pałacu w Rybnej" to górnośląska propozycja artystyczna z najmądrzejszym i arcyinteresującym programem. Prolog i inauguracja pięknie to potwierdziły.

Po piątkowym Kwartecie smyczkowym f-moll op. 95 Ludwiga van Beethovena, niedzielną inaugurację w Rybnej rozpoczęli gospodarze Mendelssohnową reminiscencją tamtego dzieła, jednym z najbardziej namiętnych w muzyce instrumentalnej wyrazów smutku (Chorley) - Kwartetem smyczkowym f-moll op. 80. Jak zaczęli! Gwałtowność kontrastujących epizodów, rytmiczność figuracji budziły niepokój już od tremolowego początku części I. Drugiej dramatyzmu przydała przede wszystkim mistrzowsko wygrana ciemna barwa. A jak potem przejmująco zabrzmiało Adagio, ze znakomicie wygranymi krótkimi motywami, i finał cichnący w żałobnym nastroju! W Rybnej Kwartet Śląski rozpoczął festiwal utworem z popisową niemal partią skrzypiec i Anną Rechlewicz w roli prymariusza. Jeśli potraktować to jako swoisty sprawdzian, młoda skrzypaczka zdała go znakomicie.

Po wielkiej klasyce, Kwartet Śląski dał światowe prawykonanie, zamówionego przez Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Tarnogórskiej, 15 i półminutowego (dokładnie tyle miał brzmieć, z zadowoleniem wyznał potem kompozytor) IV Kwartetu smyczkowego Aleksandra Lasonia. Po wybrzmieniu jego ostatniego taktu publiczność wykonawcom i kompozytorowi zgotowała standing ovation. Bo jest to dzieło niezwykle emocjonalne, wychodzące od bardzo długich pociągnięć smyczków (co przywodziło mi na myśl cygańską tęsknotę za wędrówką po bezkresach) i nagle objawiające góralski temperament i poczucie niezależności. Już nawet wymyśliłem podtytuł tego nowego kwartetu: Zakopiański. Red. Halina Szymura z TV Katowice, rzekła mi: - Orawski, na co Aleksander Lasoń uśmiechnął się: - Coś w tym jest. Z moich okien w Ujsołach widzę Orawę. Sam nazwał utwór: Tarnogórskim - 21. Bo wkraczamy w 21. wiek? Kompozytor uważa że czwórka nie jest szczęśliwą liczbą, jak siódemka, więc wykombinował: 3 (wcześniejsze kwartety) x 7 (bo dobrze były przyjęte) = 21. - Oczko! - twierdzi Halina Szymura. A jeszcze: - 21+4=25, zaś 2+5=7, więc na końcu pojawia się szczęśliwa siódemka - uśmiechając się dodaje Aleksander Lasoń. Ale ta magia nie była do niczego potrzebna. Pełne sporych emocji (jakże pięknie apogeum góralskiego temperamentu przerywa refleksyjne wejście wiolonczeli; brawo dla Piotra Janosika) dzieło broni się samo. Chętnie kupiłbym płytę z nim.

Po takich rarytasach jeszcze jeden rodzynek. Tym razem Kwartet Śląski wystąpił z Markiem Mosiem i znakomitym niemieckim saksofonistą Detlefem Bensmannem, grając Kwintet na saksofon altowy i kwartet smyczkowy niemieckiego kompozytora Adolfa Buscha (1891-1952). W prologu festiwalu mieliśmy już kwartet smyczkowy z orkiestrą; teraz z saksofonem? Co mogą mistrzowie! Zresztą, kompozytor był z wykształcenia skrzypkiem, założycielem w 1919 r. legendarnego Busch-Quartett, u niego lekcje pobierał sam Yehudi Menuhin. Na smyczkowe brzmienie miał więc ucho wyczulone. Dobrze wiedział co czyni, wiążąc je z dźwiękiem saksofonu. A kiedy ten instrument bierze w ręce taki arcymistrz, jak Detlef Bensmann (w kwartecie saksofonowym gra nawet toccaty i fugi Bacha!), o rezultat możemy być spokojni. Publiczność w Rybnej była oczarowana. Busch - a za nim wykonawcy - w 3-częściowym utworze fenomenalnie oplótł saksofon brzmieniem kwartetu, pewną żywiołowość, taneczność tego instrumentu zrównując ze szlachetnością kwartetowej muzyki absolutnej. Publiczność, szczelnie wypełniająca aż trzy sale (estrada znajduje się w środkowej) Pałacu w Rybnej poprosiła o bis. Powtórzono drugą część kwintetu A. Buscha.

Gośćmi inauguracyjnego koncertu byli Aleksander Lasoń i Andrzej Urbanowicz, który w pałacowych wnętrzach wystawia kilka swoich obrazów olejnych, jeden rysunek, dwie pastele i całą serię swych graficznych kolaży. Fani Kwartetu Śląskiego i festiwalu znają prace artysty m.in. z dwóch okładek płyt zespołu. W Rybnej dostali od artysty kartki z reprodukcją namalowanego dwa lata temu obrazu ,Między dniem a nocą". Były tarnogórskie władze miejskie i powiatowe. List nadesłał minister kultury i sztuki Kazimierz Michał Ujazdowski, któremu w ostatnim momencie coś przeszkodziło w osobistym pojawieniu się w Rybnej.

Dziś w Rybnej - Urodziny mistrza. To tradycyjny festiwalowy koncert, przypominający, że 6 grudnia 1933 roku urodził się Henryk Mikołaj Górecki. Wysłuchamy jego II kwartetu smyczkowego ,Quasi una Fantasia" op. 64, zestawionego z klasycznym arcydziełem - Kwartetem smyczkowym G-dur KV 156 Wolfganga Amadeusza Mozarta. Po przerwie Kwartet Śląski wystąpi wraz z młodym utalentowanym kontrabasistą Jerzym Dybałem. Rozpoczęty o godz. 19 koncert zamkną Kwintetem smyczkowym G-dur op. 77 Antoniego Dworzaka. Gorąco polecam.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto