18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ponad 100 tysięcy ślubów udzielono w Pałacu Ślubów przy alei Korfantego

Justyna Przybytek
Następne pary pobiorą się w prawdziwym pałacu - pałacu Goldsteinów przy placu Wolności - w nowej siedzibie Urzędu Stanu Cywilnego.

My towarzyszyliśmy urzędnikom podczas wyprowadzki. Zadanie to nie lada. Choć w Katowicach nie pierwszyzna - pierwsza wielka przeprowadzka USC była właśnie do gmachu przy Korfantego - wtedy wprowadzały się tu urzędy, działające w kilkunastu katowickich dzielnicach.

Tak powstała centrala, która z pałacem ma niewiele wspólnego. To kwadratowy budynek, o typowej dla PRL architekturze. Budynek przy Korfantego ma 42 lata i dawniej uchodził za nowoczesny - wrażenie robiły wszechobecne lustra, obrotowe drzwi czy przeszklona elewacja. Dziś te nowinki już nie zachwycają. Drzwi nadal są obrotowe, ale ich mechanizm polega na sile ludzkich mięśni, a ich obrotowość zależy od tego, jak mocno je popchniemy. Luster w całym budynku jest kilkadziesiąt, ale przeglądają się w nich przede wszystkim stare ściany gmachu. A przeszklona elewacja? Bardziej uwagę zwraca to, że jest blaszana.
Jednak katowicki Pałac Ślubów to przede wszystkim czar wspomnień. Jak to było w korytarzach USC przed kilkudziesięciu laty, opowiadali nam kierownik USC Wojciech Gosiewski oraz jego zastępca Mirosław Kańtor.

W gmachu są trzy reprezentacyjne sale - ślubów, bankietowa oraz… nadawania imion. Ta ostatnia to pamiątka po minionym ustroju.
- Od początku lat 90. imion już się nie nadaje w urzędzie, a salę wykorzystujemy jako nasze zaplecze - opowiada Gosiewski. Dawniej były tu wyjątkowe uroczystości. - Świeckie "chrzty" kończyły się nadaniem imienia Jan Paweł, Edward albo Wiesław - wspomina Kańtor.
Uroczyste były też śluby górnicze, sponsorowane przez kopalnie. Były w historii USC śluby tragiczne i krótkie.
- Udzielałem ślubu w sobotę o godz. 11, a o 17 pan młody zginął w wypadku samochodowym - wspomina Kańtor. To był najtragiczniejszy ślub. Więcej po korytarzach USC krąży opowieści zabawnych. Na przykład o panu młodym, który uciekł sprzed "ołtarza" a wyjście usprawiedliwił potrzebą fizjologiczną. Już nie wrócił.

Sporo małżeństw było zawieranych przez obcokrajowców.
- Podczas ślubu pary z Kamerunu jedynym białym byłem ja i tłumacz, wszyscy goście byli czarni - wspomina Kańtor. Podczas innego ślubu Afrykańczyk zamiast oficjalnej przysięgi stwierdził: Tak jak jestem Afrykańczykiem, tak i będę dobrym mężem.
Innym razem, gdy urzędnik zapytał, czy są przeszkody prawne dla zawarcia związku, świadek pana młodego powiedział: Nie poradzi gotować, wiem, bo to moja siostra.

Do nowej siedziby, oprócz tych wspomnień, urzędnicy zabierają niewiele. Na pewno 72 krzesła z sali ślubów. Krzesła z sali bankietowej zostają.
- Są niepraktyczne, bo niestabilne. Wiele razy się przewracały, kiedy ktoś z nich wstawał - opowiada Gosiewski.
Na plac Wolności pojadą też meble z sali ślubów i krzesła dla nowożeńców - te są cenne, między innymi dlatego, że siadali na nich nie tylko nowożeńcy.
- Były wypożyczane na uroczystość nadania Honorowego Obywatelstwa Miasta. Ostatni raz, gdy honor nadawano Justynie Kowalczyk - wspomina Gosiewski. Kolejny Honorowy Obywatel - Kazimierz Kutz - na fotelu dla nowożeńców już nie zasiadał, bo gdy tytuł mu nadawano, w USC grafik ślubów był pełen.
Przy Korfantego zostaje też czerwony dywan okrywający schody, po których do sali ślubów szli nowożeńcy, a także stare szafy-atrapy - które zamiast dykty z tyłu, zamyka mur.

Urzędnicy zabierają ze sobą za to nieśmiertelne olbrzymie palmy, które poustawiane są w wielkich donicach w kątach starego gmachu USC.
I to co najważniejsze - archiwa. W podziemiach USC przy Korfantego najstarsze teczki opatrzone są datą z 1909 roku!
- Mamy tu 100 roczników z 16 dzielnic. Wszystkie teczki muszą być układane w kartonach w określonej kolejności i w takiej też wykładane w nowej siedzibie. Jeśli tu zrobi się bałagan, to przez miesiąc się nie połapiemy w archiwum - mówi Gosiewski.

Gdy ostatnie teczki i urzędnicy opuszczą stary gmach (w poniedziałek - tego dnia przy pl. Wolności będą rejestrowane zgony), budynek przy al. Korfantego zostanie wyburzony. Nie wiadomo, co powstanie w jego miejscu. Obiekt oglądał już konserwator zabytków. Jedyne elementy, które zostaną ocalone to gipsowe płaskorzeźby, które zdobiły elewację przy wejściu do gmachu. Niektórzy będą tęsknić. - Już trafił się pan, który chciał wziąć ślub od zaraz, z dnia na dzień, żeby jeszcze w tej siedzibie - mówi Gosiewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto