MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Polska podatkiem stoi

BEATA SYPUŁA
Składka zdrowotna ma od nowego roku wynosić 8 proc. przychodu ubezpieczonego - dotychczas było to 7,75 proc. Będzie ją, tak jak obecnie, odprowadzał pracodawca w ramach składek na ZUS, a ZUS odprowadzi ją do kas chorych.

Składka zdrowotna ma od nowego roku wynosić 8 proc. przychodu ubezpieczonego - dotychczas było to 7,75 proc. Będzie ją, tak jak obecnie, odprowadzał pracodawca w ramach składek na ZUS, a ZUS odprowadzi ją do kas chorych. Jest to zatem wzrost obciążenia dla pracodawców, ale w ostatecznym rozrachunku - kłopot dla pracowników. W zasadzie należałoby bowiem składkę zdrowotną nazwać podatkiem, bo po pierwsze, jest obowiązkowa, a po drugie, to właśnie ona była odliczana w pierwszej kolejności od podatku w rocznym rozliczeniu PIT - jako ulga. Podwyższanie składki powodowało, że osoby o niskich dochodach po odliczeniu takiej składki, nie mogły już korzystać z innych ulg, na przykład remontowych, bo nie miały z czego dokonać odliczenia. Całość zaliczek podatkowych pochłonęła składka zdrowotna, która była oddawana.

To nie jest zmiana na lepsze

Teraz podatnikom będzie gorzej. Mają oddawać na ubezpieczenie zdrowotne - według resortu zdrowia - od 95 gr do 6 zł miesięcznie więcej niż dotąd. Według niezależnych ekspertów, najubożsi zapłacą o kilkanaście złotych więcej, bogaci nawet o kilkadziesiąt. Wysokość składki zależy od zarobków. Na zdrowie oddamy z własnej kieszeni więcej niż dotychczas - podwyżki o owe 0,25 proc. składki nie będziemy bowiem mogli sobie odpisać od podatku dochodowego. Będziemy mogli ją odliczać tylko do starego poziomu 7,75 proc. Podwyżkę składki pokryjemy z własnej kieszeni, bez możliwości odliczeń. Wyższą stawkę zapłacimy najprawdopodobniej już w styczniu 2003 roku. Senat zaakceptował już ustawę, a prezydent ocenia ją pozytywnie.

- Nie jest jednak wykluczone - co zapowiedział już Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej - że ustawa budżetowa zostanie zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Nowa składka jest bowiem podwyżką daniny na rzecz państwa, a tego typu obciążeń nie można zmieniać w ostatniej chwili.

- Podwyższenie składki na ubezpieczenie zdrowotne to nie jest zmiana na lepsze - ocenia Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

Kandydat fiskalnie obciążony

Doszło jednocześnie do zwiększenia składki na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych - z 0,08 proc. do 0,15 proc. podstawy wymiaru składki na ubezpieczenie emerytalne. W przyszłości składka ta ma zostać jeszcze podniesiona. Według ministra pracy Jerzego Hausnera powinna wynosić 0,4 proc. Ile jednak może wytrzymać polski pracodawca? Zdaniem ekspertów - właśnie przekracza się granicę jego wytrzymałości, i to w sytuacji szalejącego bezrobocia oraz groźby zwolnienia ze śląskich kopalń 35 tys. ludzi (z czego połowa ma stracić pracę już w 2003 roku). Zwiększenie składki na ubezpieczenie zdrowotne oraz na FGŚP spowoduje, że do budżetu wpłynie od pracodawców dodatkowo około miliarda zł.

- O tyle zatem wzrosną koszty pracy - zauważa Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. - Dlatego nie dojdzie do zmniejszenia obciążeń pracodawców, związanych z nowelizacją Kodeksu pracy, o 2,5 mld zł (jak wcześniej planowano), a tylko o 1 mld zł.

Jego zdaniem dla pracodawców oznacza to kolejny wzrost kosztów pozapłacowych. Jeżeli bowiem mówi się o podwyższeniu stawki (nawet jeżeli ono jest niewielkie), to przedsiębiorcy otrzymali sygnał do ograniczania zatrudnienia.

- Podwyższenie składek na ubezpieczenie zdrowotne i na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych powoduje, że Polska staje się jednym z najbardziej obciążonych fiskalnie kandydatów do Unii Europejskiej. Mamy już podatek Belki od odsetek z lokat bankowych, podatek Pola w postaci winiet, podatek Kołodki w postaci abolicji podatkowej (która na szczęście nie przeszła) i teraz podwyższenie składki zdrowotnej, czyli podatek Łapińskiego - wylicza Rafał Antczak, ekonomista Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych. - Pod względem wysokości składki na ubezpieczenie społeczne Polska prześcignęła już Szwecję. Przy takich obciążeniach socjalnych gospodarki nie stać na dynamiczny wzrost.

Pan zapłaci, pani zapłaci...

Zdaniem Antczaka, wszystko to pokazuje bezradność rządu w reformowaniu finansów publicznych, a jedynym lekarstwem na kłopoty jest zwiększanie fiskalizmu państwa. Jednak przy tak wysokich obciążeniach nie ma co myśleć o spadku bezrobocia. Kto zdecyduje się na samozatrudnienie, czyli zarejestrowanie własnej działalności gospodarczej, jeśli wiąże się to z natychmiastowym odprowadzeniem składek do ZUS w wysokości około 600 złotych miesięcznie? Jak można by pomóc startującemu po własną pracę - bezrobotnemu, absolwentowi, mającemu pomysł na zdobycie chleba?

- W świecie znane jest pojęcie "kredytowania składek" - mówi prof. Tadeusz Szumlicz ze Szkoły Głównej Handlowej. - Na Zachodzie w taki sposób kredytuje się różne okresy, na przykład bezrobocie, u nas urlop wychowawczy. Można by zatem ewentualnie kredytować składkę od najniższego wynagrodzenia. To jednak oznacza, że płaciliby ją pozostali podatnicy, czyli my, wszyscy pracujący.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto