Policja sprawdza teraz, co wspólnego mieli administratorzy uczelnianej sieci z nielegalnym procederem magazynowania i przesyłania plików.
Wczoraj rzecznik Politechniki Śląskiej, Paweł Doś, wydał pierwsze w tej sprawie oświadczenie. Podkreślił, że zarekwirowany na uczelni sprzęt nie jest jej własnością i że żaden z pracowników nie został zatrzymany przez policję. Asp. Marek Wręczycki z zespołu prasowego KWP potwierdził, że nadal kompletowany jest materiał dowodowy. Tymczasem zarekwirowany sprzęt (o łącznej pojemności 150 terabajtów) trafił już z Gliwic do Komendy Wojewódzkiej Policji. Teraz jego zawartość mają sprawdzić biegli.
To, że sprzęt uczelni może być jednym z największych magazynów pirackich treści, od lat było publiczną tajemnicą. Mówią o tym obecni i byli studenci. Jeden z nich twierdzi nawet, że w Gliwicach działała "spółdzielnia" świadcząca wzajemne usługi.
- Wokół takich serwerów tworzą się grupy użytkowników. Aby mieć "tajemną wiedzę", czyli kod dostępu do serwera, trzeba się zasłużyć. Zaoferować szybkie łącze do ściągania nielegalnych plików, wrzucić przedpremierowy film, ściągnięty z innego serwera. Można też zostać poleconym przez użytkownika o zasłużonej dla piractwa renomie - odsłania kulisy procederu nasz informator.
Według BayTSP - rankingu uczelni ze świata, których studenci ściągają nielegalnie najwięcej filmów, Politechnika Śl. znalazła się na 9. miejscu.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?