Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podróż po stadionie GKS Katowice sprzed lat. Poznajecie te miejsca i tych ludzi?

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Marzena Bugała
Budowa nowego stadionu GKS Katowice przypomina niekończący się serial. Czekając na realizację kolejnych etapów tej inwestycji postanowiliśmy przypomnieć Wam niezwykłą wycieczkę, jaką odbyliśmy po budynku przy Bukowej sprzed blisko dekady. To były dość mroczne czasy dla GieKSy: na urządzeniach w siłowni wisiały kartki z napisem "zajęte przez komornika"...

Przeglądając archiwa Dziennika Zachodniego znaleźliśmy kilkanaście galerii, w których prezentowaliśmy od kuchni stadiony w naszym regionie. Aby urozmaicić Wam akcję "Zostań w domu" postanowiliśmy przypomnieć te materiały, które częściowo mają już wartość sentymentalną.

Na początek proponujemy wycieczkę po obiekcie GKS Katowice z roku... 2011. Poniżej znajdziecie fragment tekstu towarzyszącego wtedy zdjęciom. Zapewne niektóre nazwiska osób w nim występujących będą wydawały Wam się znajome...

"Historią na Bukowej pachnie - czasem nawet, hmm, zbyt dosłownie - na każdym kroku. Co ciekawe, nie ma jednak pamiątek po twórcy potęgi tego klubu, Marianie Dziurowiczu.
- Jeszcze niedawno stał jego fotel, ale gdzieś zaginął - przyznaje Andrzej Zowada, były już rzecznik klubu.
W gabinecie prezesa Jacka Krysiaka zastaliśmy pustkę.
- Akurat jest na posiedzeniu Rady Nadzorczej - tłumaczy Agnieszka Białas, asystentka zarządu jednemu z menedżerów, który pojawił się w klubie.
Odwiedzamy więc szatnie, które stanowią spory kompleks połączony z zapleczem dla masażysty, niewielkim basenem do regeneracji i sauną, sprawiającą wrażenie pomieszczenia lśniącego jeszcze nowością. Chwilę później do swojego pokoju, w którym centralne miejsce na stole zajmuje laptop, wchodzą trenerzy.
Piłkarze właśnie skończyli trening, za wyjątkiem tych, którzy leczą mniejsze i większe kontuzje - Dominik Kruczek właśnie mija się z Jackiem Gorczycą.
Po drugiej stronie korytarza znajdują się pokoje sędziów i delegata PZPN.
- Pokażę wam mój ulubiony plakat -zagadkowo mówi Wojciech Cygan, dyrektor bezpieczeństwa. W pomieszczeniu delegata na ścianie wisi poster z wizerunkiem Romana Koseckiego. Dawnym wizerunkiem. Zresztą wszystkie plakaty należą do innej epoki, z jednego uśmiecha się Heike Drechsler, gwiazda lekkiej atletyki rodem z NRD.
A skoro pojawił się już specjalista od spraw bezpieczeństwa zaglądamy także do najwyżej położonego pomieszczenia z widokiem na murawę, czyli miejsca skąd monitoruje się w czasie meczu kibiców. Pierwszym wrażeniem jest chaos w układzie sprzętu, drugim lekkie rozbawienie na widok krzeseł, które jeszcze niedawno służyły w Spodku (kto był, ten świetnie pamięta, składane oparcia). Uwagę zwraca też przycisk, którym gasi się światło, podobno jednak nie ten, którym wyłączono jupitery za czasów Dziurowicza, po czym powtórzono mecz, który układał się nie po myśli gospodarzy.
Wracamy na sam dół budynku. Do najciekawszych, a wręcz magicznych miejsc, należy pralnia.
- To miejsce działa na nas jak magnes, szczególnie w zimie, bo nawet w najtrudniejszych dla klubu czasach, tu zawsze było ciepło - śmieją się pracownicy klubu.
Pralki, w których wirują żółto-czarne koszulki, na pewno należą do najstarszych zabytków.
- Chyba już tylko mój tata, który też pracował w GKS, i trochę też już ja, potrafimy je naprawić, gdy zdarza się awaria - przyznaje Krzysztof Szyler.
Przez jego ręce przechodzą komplety strojów osiemnastu grup - od pierwszej drużyny do kolejnych młodszych roczników.
- Pranie robimy codziennie. Nawet, gdy w klubie było biednie, piłkarze na boisko zawsze wychodzili w czystych kompletach - zaznacza Szyler.
O tym, że w GieKsie nadal się nie przelewa, świadczy sprzęt do ćwiczeń, zgromadzony w dawnej i rzadko używanej sali gimnastycznej. Na każdym urządzeniu widać nalepkę świadczącą o tym, że zostało ono zajęte przez komornika. Nie najlepsze wrażenie robi też kosz na śmieci, który zbiera wodę kapiącą z sufitu.
Pomimo tych wszystkich problemów GieKSa nadal nie narzeka na brak kibiców. Nic dziwnego, że w siedzibie klubu znalazło się też miejsce dla klubowego sklepu, w którym ważne miejsce zajmują gadżety dla najmłodszych.
"

Zobaczcie jak wyglądała Bukowa kilka lat temu. I szczerze mówiąc niewiele się od tamtego czasu zmieniło...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto