MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Podejrzani o sprzedaż meczu

jerzy dusik
Robert Grobarczyk, Adrian Labryga i Marcin Słodczyk przez działaczy GKS Katowice już zostali skazani.  Arkadiusz Ławrywianiec
Robert Grobarczyk, Adrian Labryga i Marcin Słodczyk przez działaczy GKS Katowice już zostali skazani. Arkadiusz Ławrywianiec
Mecz hokejowej ekstraklasy GKS Katowice - Orlik Opole nie zakończył się wcale wraz z końcową syreną po 60 minutach gry. Można nawet powiedzieć, że dla bramkarza katowickiej drużyny, tak naprawdę dopiero wtedy się ...

Mecz hokejowej ekstraklasy GKS Katowice - Orlik Opole nie zakończył się wcale wraz z końcową syreną po 60 minutach gry. Można nawet powiedzieć, że dla bramkarza katowickiej drużyny, tak naprawdę dopiero wtedy się rozpoczął.

Daniel Wolanin przez ponad pół godziny nie chciał wyjść z szatni. Płakał. Z nikim nie rozmawiał. Dopiero z upływem czasu ochłonął, a kilka dni później zgłosił trenerowi, że koledzy z drużyny grozili mu pobiciem oraz obiecywali pieniądze za puszczenie bramki dającej opolanom zwycięstwo.

- Odesłałem bramkarza z tymi informacjami do działaczy - mówi Andrzej Schubert. - Napisał oświadczenie i ono stało się podstawą do dalszych kroków.

Te kroki są następujące: Adrian Labryga, Marcin Słodczyk i Robert Grobarczyk zostali zawieszeni jako zawodnicy. To znaczy, że nie mogą grać i trenować z drużyną GKS Katowice. Nie wolno im nawet zbliżać się do szatni.

- Nam powiedziano tylko tyle, że ukarani zostaliśmy za niesportową postawę - wyjaśnia Robert Grobarczyk. - Napisaliśmy więc pismo do zarządu GKS Katowice, żeby działacze odpowiedzieli nam dokładnie, co te słowa mają znaczyć.

Drugie pismo ukarani zawodnicy, podejrzewani o sprzedaż meczu opolanom, wysłali do PZHL. Proszą w nim centralę o interwencję.

- Żadnych pieniędzy od nikogo nie wzięliśmy, nikogo nie straszyliśmy, nikomu nie obiecywaliśmy żadnej nagrody za przegranie meczu - dodaje Marcin Słodczyk. - Jako sportowcy pragniemy w dalszym ciągu uprawiać hokej, ale już nie w tym klubie, w którym za to wszystko, co dla niego zrobiliśmy, zarząd potraktował nas jak judaszów.

Działacze nie mają wątpliwości, że ich zawodnicy sprzedali mecz. Mówią nawet, że kwotą bliską pięciuset złotych mamili bramkarza, który w ostatniej minucie przepuścił szmatę, a potem nękany wyrzutami sumienia przyznał się do wszystkiego.

- Prawda jest taka, że Daniel jest słabym bramkarzem - twierdzi Robert Grobarczyk. - Puścił tę bramkę, bo nie potrafił lepiej interweniować. Nie wiem dlaczego nie przyznaje się do błędu, a tylko próbuje, może za czyjąś namową oczernić naszą trójkę.

Dlaczego akurat tę trójkę? Bo wszyscy wymienieni zawodnicy trenowali przed sezonem z drużyną z Opola. 5 września, w przededniu rozgrywek, zwrócili się do dyrektor klubu Marty Szymkowskiej o wypłacenie wszystkich zaległości, albo o zgodę na odejście do Orlika. Te zaległości, o których mówimy sięgają kwoty 20 tysięcy złotych.

- I są to tylko pieniądze, które klub nam zalega za grę do grudnia 2002 roku - wyjaśnia Labryga. - O długach ze stycznia, lutego, marca i kwietnia nie wspominamy. Wypłaty z kontraktu podpisanego na ten sezon mieliśmy dostać do 20 września, ale i ten termin nie został dotrzymany, a zamiast pieniędzy dostaliśmy zawieszenia. Za to wszystko, co dla klubu i miasta zrobiliśmy...

Wczoraj zarząd klubu obradował razem z przewodniczącym Wydziału Gier i Dyscypliny PZHL Stanisławem Rączym, który nakreślił jak należy w takiej sytuacji postępować. Dzisiaj o godzinie 10.00 zarząd spotka się z zawodnikami i po wysłuchaniu podejrzanych ogłosi swoją decyzję. Czy będą surowe kary?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mbappe nie zagra z Polską?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto