Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pochodzący z Katowic Jerzy Grunwald planuje podbój kolejnych rynków muzycznych

Ola Szatan
W początkach kariery Jerzego Grunwalda wspierał „Dziennik Zachodni”
W początkach kariery Jerzego Grunwalda wspierał „Dziennik Zachodni”
Jego najnowsza płyta „So much to say” spodobała się w Japonii i Singapurze. Pochodzący z Katowic Jerzy Grunwald już planuje podbój kolejnych rynków muzycznych Utwór "Save my Love" promujący najnowszą ...

Jego najnowsza płyta „So much to say” spodobała się w Japonii i Singapurze. Pochodzący z Katowic Jerzy Grunwald już planuje podbój kolejnych rynków muzycznych

Utwór "Save my Love" promujący najnowszą płytę Jerzego Grunwalda - "So Much to Say" zajmuje czołowe miejsca w wielu azjatyckich notowaniach list przebojów. Choć od lat występuje jako George & G. to Polakom znany jest przede wszystkim jako Jerzy Grunwald. Artysta pochodzi z Katowic, mieszkał niegdyś przy ulicy Raciborskiej.

W drogę

W 1967 roku po raz pierwszy pojawił się na rynku muzycznym jako członek zespołu No To Co. Były wielki sukces komercyjny, popularność, pieniądze i... po dwóch latach zdecydował się opuścić formację. Żeby założyć własny zespół En Face. Chciał spróbować czegoś na własny rachunek. Skompletował muzyków (swego czasu w składzie znalazł się m.in. Ireneusz Dudek) i zaczął żyć muzyką na nowo.

- Miałem19 lat, gdy zdecydowałem się polecieć do Nowego Jorku. Potem wróciłem jeszcze na półtora roku do Polski. To było już po roku 70. Jako człowiek, który na Śląsku się wychował i tutaj działał, miałem duże wsparcie ze strony "Dziennika Zachodniego", który pilotował moje sukcesy artystyczne. Związana z tym była "Zima Katowicka 74" - bardzo duża impreza organizowana na wolnym powietrzu. Przyszło na nią wiele tysięcy osób. Dostałem od was dyplom, medal. To był dość szczególny koncert, bo ostatni w Polsce - wspomina Grunwald. Wyjechał najpierw do Nowego Jorku, później do Los Angeles i San Diego - Nie było mi łatwo. Dla wielu byłem wręcz człowiekiem egzotycznym. Na szczęście spotkałem też wiele osób, które podały mi rękę - mówi artysta.

Poznał Lionela Richie

Nie od razu zajął się muzyką. Nim wszedł do studia nagraniowego, upłynęły trzy lata. Na początku pracował jako kelner, uczył się języka angielskiego, szkolił swój warsztat muzyczny. Chodził również na lekcje emisji głosu. Kontakty stopniowo umożliwiały mu poznawanie coraz większych gwiazd. Lista nazwisk jest długa, ale Jerzy Grunwald wymienia tylko te, które najbardziej utkwiły mu w pamięci. - Byłem na nagraniach albumu "Can't slow down" Lionela Richie, z którego pochodzi piosenka "Hello". Później los zetknął mnie z Davidem Fosterem, osobą, która komponowała przeboje m.in. dla Barbry Streisand, a obecnie dla Michaela Buble'a.

Zrezygnował z kości

Okres "amerykański" dla George'a (taki pseudonim przyjął za granicą) skończył się w 1990 roku kiedy muzyk miał wyjechać do Szwecji. - W Los Angeles poznałem moją eks-małżonkę, która pracowała dla Skandynawskich Linii Lotniczych. Kiedy skończył jej się kontrakt, w 1990 roku postanowiliśmy razem wrócić do Szwecji. Wtedy przytrafiła mi się niesamowita historia. W dniu wylotu zadzwonił do mnie David Foster i zaproponował spotkanie. Chciał porozmawiać o mojej płycie. W jego studiu o godzinie 18.00. A ja miałem o 17.00 wylatywać ze Stanów.... Zamurowało mnie przy tej słuchawce, po czym wykrztusiłem: "David, sorry, ale ja dzisiaj wyjeżdżam". Po drugiej stronie nastąpiła cisza. W końcu David powiedział zdanie, które pamiętam do dzisiaj: "W tym kraju jest 150 tysięcy psów i jedna kość. Ja ci proponuję nagranie płyty, a ty wyjeżdżasz". Zdecydowałem się jednak wyjechać do Szwecji, gdzie zresztą mieszkam do dzisiaj. Po 5 latach przyjechałem znowu do Ameryki, ale David Foster już na mnie nie czekał - zdradza.

Marzenia o płycie, która osiągnie sukces w kilku krajach, miały szansę spełnić się dopiero niedawno.

- Od początku celowaliśmy w rynki azjatyckie dlatego, że ta muzyka jest stworzona dla tamtejszej publiczności. Azjaci kochają takie piosenki w stylu "love song", bardzo delikatny pop-rock, z wyraźnie zaznaczoną harmonią - mówi wokalista

Realizacja tego planu stała się możliwa 2 lata temu, kiedy George pojechał na targi płytowe MIDEM do Cannes. Jako "towar eksportowy" ze Szwecji. - Wzięliśmy ze sobą próbki materiału, by je zaprezentować. Po kilku tygodniach zacząłem odbierać telefony, maile... Wybraliśmy niezależną małą firmę z Singapuru, która wydaje 5-6 płyt rocznie - opowiada.

Album pełen gwiazd

- "So Much to Say" to na pewno płyta mojego życia. Prace nad nią trwały długo. Blisko cztery lata. Aranżacją i produkcją zająłem się wspólnie z moim kolegą, Oli Poulsenem, Duńczykiem, który stworzył Michael Learns To Rock. To zespół, który sprawdził się w Azji - dodaje.

W pracy nad nią ważną rolę odegrali też muzycy legendarnej grupy Toto. - To grupa, która nagrała chyba 600 płyt z różnymi wykonawcami. Jeden z wokalistów, którzy występowali z Toto, Joseph Williams wystąpił w chórkach na mojej płycie - z dumą podkreśla Grunwald. Znanych gości na albumie Grunwalda było zresztą więcej.

- To David Garfield, pianista, który gra z Natalie Cole. Był Jason Scheff, basista, który w grupie Chicago zastąpił samego Petera Ceterę. Wspaniały amerykański saksofonista Eric Marienthal, znany ze współpracy z Chickiem Coreą. Nie można też zapomnieć o muzyku, którego niestety nie ma już z nami. To Warren Wiebe, który przez kilka lat śpiewał w chórkach u Whitney Houston - wylicza.

W Singapurze album "So Much to Say" ukazał się w sierpniu 2006 roku, a w Japonii - w lutym tego roku. Tu sprzedaż osiągnęła już ilość 17 tysięcy egzemplarzy. Jeszcze tylko 3 tysiące i Jerzy Grunwald może myśleć o dalszym podboju Kraju Kwitnącej Wiśni. - Japończycy mają taką zasadę, że jeśli artysta sprzeda 20 tysięcy płyt to wtedy wytwórnia kontaktuje się z agencją artystyczną reprezentującą wykonawcę i proponuje poważną trasę koncertową i promocję płyty z prawdziwego zdarzenia - opowiada. W planach wydawniczych są także następne kraje. Tydzień temu padła propozycja wydania jego płyty w Australii. - W ciągu kilku dni mam dostać kontrakt. Latem płytę wydamy również w RPA. Zaś we wrześniu rysuje się szansa na rynek amerykański - cieszy się artysta. Kilka dni temu Jerzy Grunwald rozpoczął w Warszawie rozmowy z jedną z czołowych polskich wytwórni fonograficznych.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto