Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Płynna złotówka - Rozmowa z ANDRZEJEM BRATKOWSKIM, wiceprezesem Narodowego Banku Polskiego

Rozmawiał: JAROSŁAW LATACZ
Przestrzegam przed przyjęciem ,jedynie słusznego kursu"
Przestrzegam przed przyjęciem ,jedynie słusznego kursu"
- Czy NBP potrafi szybko reagować na zmieniającą się sytuację? Zdaniem wielu przedsiębiorców, bank centralny zupełnie nie zauważył, że po 11 września warunki, w jakich działają firmy są o wiele trudniejsze niż ...

- Czy NBP potrafi szybko reagować na zmieniającą się sytuację? Zdaniem wielu przedsiębiorców, bank centralny zupełnie nie zauważył, że po 11 września warunki, w jakich działają firmy są o wiele trudniejsze niż poprzednio.

- Polityka banku centralnego nie powinna być uzależniana od najbardziej nawet dramatycznych wydarzeń. My zdecydowaliśmy się na nieingerowanie banku w bieżący kurs złotówki. Zdajemy sobie sprawę, że rynki mogą być wtedy bardziej nerwowe. Utrzymując płynny kurs narażamy się bowiem na odpływy i przypływy kapitałów. Ta niestabilność może być niekiedy duża. Ma swoje zalety i wady, bo wybieramy pomiędzy większym ryzykiem kursowym albo tempem wzrostu gospodarczego. To, co się dzieje w ciągu ostatnich lat, to postawienie na stabilny wzrost gospodarczy. Tempo wzrostu jest niższe, ale za to otrzymaliśmy większe bezpieczeństwo finansów państwa.

- Ale na świecie gwałtownie pogarsza się koniunktura gospodarcza.

- Ostatnie wydarzenia w Stanach Zjednoczonych mogłyby być powodem usztywnienia kursów. To, co się stało, powoduje, że nic nie będzie na świecie takie samo jak wcześniej. Przyjęcie elastycznego kursu waluty powoduje jednak, że można łatwiej reagować na różne nieprzewidziane wydarzenia.

- Przedsiębiorcy zarzucają wam jednak, że nie reagujecie na zachodzące zmiany.

- Przypomnę, że jeszcze dwa lata temu większość przedsiębiorców w ogóle nie chciała słyszeć o sterowaniu kursem. Wydawało się, że osłabianie złotówki jest stałym elementem. Dolar miał, zgodnie z tymi założeniami, kosztować dużo więcej niż teraz. Myśmy już wtedy zapowiadali, że wraz ze spadkiem inflacji dojdzie do umacniania się naszej waluty. Wiele firm boleśnie to odczuło. Dlatego coraz częściej pojawiają się opinie, że lepszy byłby sztywny kurs.

- A nie byłby lepszy?

- Trudno powiedzieć. Przestrzegałbym przed przyjęciem "jedynie słusznego kursu" nawet z zachowaniem niewielkiego przedziału, w którym rynek "może sobie poszaleć". To, jaki poziom waluty jest właściwy, zależy od wielkości napływających do nas kapitałów. Można sobie wyobrazić sytuację, kiedy przez najbliższe 5-10 lat będziemy mieli duży napływ kapitału, który spowoduje wyższy eksport. Oczywiście nie dotyczy to inwestycji spekulacyjnych. Wtedy nasza sytuacja byłaby dobra. Może być jednak tak, że napływ kapitałów do Polski będzie niższy niż zakładaliśmy. Niestety nie zależy to od nas, nawet od tego, jaką Polska będzie prowadziła politykę gospodarczą. Decydują czynniki zewnętrzne. Faktycznie więc nie ma czegoś takiego jak jeden, najlepszy dla państwa kurs.

- Jak długo potrwa era silnej złotówki?

- Nie chciałbym stawiać prognoz. Takie wypowiedzi potrafią wpłynąć na sztuczne skorygowanie kursu. Mogą spowodować zamieszanie informacyjne na rynku. Decydujące znaczenie ma w tej chwili rozwój sytuacji międzynarodowej, tempo ożywienia gospodarczego w Polsce oraz to, jak jesteśmy postrzegani w świecie. Jeśli zwiększa się import, zwiększa się również zapotrzebowanie na waluty zagraniczne i wtedy kurs może się zmieniać. Mimo wszystkich zaburzeń inwestorzy zagraniczni wciąż uznają nasz kraj za interesujący. Złotówka jest silna, ale nie sądzę, by mogła się jeszcze znacząco umocnić.

- Kapitał jednak z Polski odpływa?

- Tak bywa. Mamy w tym roku, wbrew wcześniejszym pesymistycznym zapowiedziom, stosunkowo duże inwestycje bezpośrednie. Szykuje się kilka prywatyzacji, z których zapewne kilka doczeka się realizacji jeszcze w tym roku. Dobrze byłoby jednak, aby te wpływy posłużyły do obsługi długu publicznego, a nie na bieżące wydatki, bo to nie służy utrwalaniu długofalowego wzrostu.

- Za trzy lata zostaniemy najprawdopodobniej przyjęci do Unii Europejskiej. Pojawią się duże pieniądze z programów pomocowych. Czy nie warto byłoby do tego czasu trochę poszaleć z kursem?

- Takie koncepcje prezentuje profesor Stanisław Gomułka. Mnie wydają się one wyjątkowo groźne. Przypomina to pomysł, zgodnie z którym jak ktoś się gdzieś śpieszy, to powinien zamknąć oczy, docisnąć pedał gazu i nie zważać na takie elementy, jak na przykład czerwone światło.

- Są jednak szanse, że mogłoby się to udać.

- Rzeczywiście może się udać, ale równie dobrze może się skończyć katastrofą. Udać mogłoby się w przypadku dobrej koniunktury i stabilnego napływu do Polski kapitału zagranicznego. Kłopot w tym, że inwestycji zagranicznych nie zamawia się tak jak pizzy na telefon. Co zrobić z kapitałami spekulacyjnymi, które owszem, chętnie są inwestowane w momencie gdy pojawia się szansa szybkiego zysku, ale równie szybciutko opuszczają niepewny teren i tym samym pogłębiają problemy? Oczywiście państwo może się przed tym bronić wysokością stopy procentowej, ale nie jest to sposób na rozwój gospodarki. Przecież przy wzroście w wysokości 2 procent PKB mamy w Polsce 18-procentowe bezrobocie.

- Kiedy złotówka może zostać zastąpiona w Polsce przez euro?

- Dobrze byłoby, aby stało się to szybko. Moim zdaniem, korzystne byłoby nawet rozważenie wprowadzenia jednostronnej euroizacji. Oczywiście musiałoby się to odbyć po uzyskaniu dla takiego kroku akceptacji politycznej w Polsce i zgody partnerów z Unii Europejskiej.

- Czy zgadzają się z tym inni członkowie kierownictwa NBP?

- To są oczywiście tylko moje poglądy. NBP trzyma się płynnego reżimu kursowego, dzięki temu obniża się inflacja, a to z kolei pozwala nam dostosować się do kryteriów z Maastricht. Pozwoli to nam wejść do strefy euro w możliwie najszybszym czasie po przystąpieniu do Unii Europejskiej.

- Co może nas spotkać na drodze do europejskiej waluty?

- Opcja, której się trzymamy, to płynny kurs naszej waluty. Od dwóch lat w zasadzie nie było przypadku interwencji NBP na rynku walutowym. Przypomnę, że administracyjne ingerowanie w kursy waluty jest sprzeczne z prawem unijnym. Oczywiście dopóki nie jesteśmy członkiem Wspólnoty, możemy robić takie rzeczy jak na przykład nagła dewaluacja, ale potem byłoby nam bardzo trudno utrzymać reżim kursowy po integracji.

Czy byłby to duży problem?

- Tak, bo nasz rynek, a więc nasze przedsiębiorstwa nie nauczyłyby się reagować na zmieniającą się sytuację. W Unii będzie to istotna umiejętność.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto