Zanim jednak katowiczanie wyjechali do stolicy musieli przejść trzy etapy rywalizacji. Najpierw wygrali eliminacje gminne, potem eliminacje wojewódzkie oraz finał wojewódzki, który został rozegrany w Pszczynie.
- Eliminacje gminne były dla nas trudne, bo przez jeden remis o awansie zdecydował bilans bramek. Natomiast w na szczeblu wojewódzkim było już łatwiej – ocenia trener Paweł Siedlecki.
I tylko najlepsza drużyna z województwa Śląskiego awansowała do krajowego finału w Warszawie. W stolicy katowiczanie od początku radzili sobie znakomicie, począwszy od fazy grupowej. Zwyciężyli w spotkaniach z UKS 4 Siedlce (3:1) i Beniaminkiem Team Krosno (1:0), a także zremisowali z ekipą Polubsiki Stargard Szczeciński (2:2). Zgromadzili więc łącznie 7 punktów i z pierwszego miejsca awansowali do ćwierćfinałów.
- Uważam, że trafiliśmy do najmocniejszej grupy. W tych spotkaniach dopisało nam też szczęście – przyznaje szkoleniowiec UKS Sprint Katowice.
W fazie pucharowej zaprezentowali się równie świetnie. Grę w półfinale zapewnili sobie po rozbiciu Dream Teamu Łęczna 4:0. W walce o finał katowiczanie z kolei odprawili z kwitkiem SP 2 Żnin 3:1.
Tym samym od wielkiego sukcesu dzielił ich już tylko jeden pojedynek. Na warszawskim Torwarze ich rywalizację w decydującym meczu oglądali m.in. minister sportu Joanna Mucha i premier Donald Tusk. Zobaczyli bardzo dobrą i mądrą grę Sprintu Katowice, która pozwoliła na pokonanie Orlika Team Zduńska Wola 2:0.
- Chłopaki są szczęśliwi i zadowoleni. Ciężką pracą zasłużyli sobie na pierwsze miejsce. Każdy jedzie z nadzieją na zwycięstwo. My pojechaliśmy na finał krajowy, by w pierwszej kolejności zaprezentować się jak najlepiej. I udało się wygrać – mówi Siedlecki.
- To była już nasza trzecia wizyta w Warszawie. Za każdym razem wychodziliśmy z grupy i najpierw odpadliśmy w ćwierćfinale, potem zajęliśmy 4 miejsce, a teraz udało się wygrać. Z każdym rokiem coraz lepiej – dodaje.
Katowiczanie na tle rywali wyróżniali się szczególnie znakomitą grą w defensywie, co przekładało się na mało straconych goli, a także skutecznie kontrataki. Jak już piłkarze z pola dali się ograć, to ratował ich w bramce Wojciech Janiec, który zaliczył kilka kapitalnych parad.
- Uczę chłopaków, że broni cały zespół. I już zawodnicy z przodu starają się odebrać rywalom piłkę – podkreśla trener.
Piłkarze Sprintu Katowice na co dzień chodzą do jednej szkoły – Szkoła Podstawowa nr 51 i muszą trenować na niewymiarowej hali, bo nie mają boiska.
- Właśnie „walczymy” o wybudowanie „Orlika” - tłumaczy Paweł Siedlecki.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?