Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwsza prywatna, Miejska Poczta Doręczeniowa w Rybniku, zaczęła działać zgodnie z prawem

Tomasz Siemieniec
Tomasz Bodach robi wszystko, by przełamać monopol Poczty Polskiej. zdjęcia: Agnieszka Materna
Tomasz Bodach robi wszystko, by przełamać monopol Poczty Polskiej. zdjęcia: Agnieszka Materna
Pierwsza prywatna poczta w Polsce ma już rok. Prawie cały czas działała nielegalnie. Dopiero kilka dni temu uzyskała wpis do rejestru operatorów pocztowych.

Pierwsza prywatna poczta w Polsce ma już rok. Prawie cały czas działała nielegalnie. Dopiero kilka dni temu uzyskała wpis do rejestru operatorów pocztowych. Aby tak się stało, Miejska Poczta Doręczeniowa musiała zmienić nazwę na Miejskie Przesyłki Doręczeniowe.

Przez blisko rok twórca firmy Tomasz Bodach grał na nosie urzędnikom kontrolującym działalność pocztową i monopoliście Poczcie Polskiej. Szef MPD nie ukrywa, że zależy mu na tym, aby dotrwać do stycznia 2009 roku, kiedy usługi pocztowe zostaną w całości uwolnione. Wtedy pojawią się zachodnie firmy, które będą chciały przejąć część rynku. Jeśli zjawi się poważny kontrahent z propozycją wykupienia sieci, Miejskie Przesyłki Doręczeniowe mogą być odprzedane pod warunkiem, że inwestor zadba o ich rozwój.

Bez wpisu

O tym, że MPD działa nielegalnie, wiadomo było już w dniu jej otwarcia, czyli 1 lipca zeszłego roku.

- Do końca roku 2008 na przesyłki o wadze do 50 gramów monopol ma Poczta Polska - powiedział podczas otwarcia MPD Tomasz Bodach. Dwa tygodnie później w firmie zjawili się kontrolerzy ówczesnego Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty.

- Prywatna poczta działa bez wymaganego wpisu do rejestru operatorów pocztowych, co jest naruszeniem obowiązującego prawa -mówi Jacek Strzałkowski, rzecznik prasowy Urzędu Kontroli Elektronicznej, który przejął obowiązki po zlikwidowanym URTiP. Na Miejską Pocztę Doręczeniową posypały się kary i nakaz natychmiastowego zaprzestania działalności. W sumie MPD ma do zapłacenia ponad 30 tys. zł. Bodach ani nie zamknął poczty, ani nie zapłacił kar. - Rybnicka firma jest zarejestrowana na ojca pana Bodacha, który jest emerytem z małymi dochodami i nie mamy z czego ściągnąć nałożonych przez urząd kar. Jeśli zaś chodzi o zamknięcie firmy, to taką decyzję można wydać, lecz nie ma prawa, które pozwala na likwidację placówki siłą - powiedział Jacek Strzałkowski. Dlatego Tomasz Bodach mógł w spokoju rozwijać swoją działalność.

Oddziały Miejskiej Poczty Doręczeniowej powstawały w kolejnych miastach Polski jak grzyby po deszczu. - Dziś jest ich ponad setka. Są wszędzie, w Gdańsku, Rzeszowie, Krakowie... - wylicza Tomasz Bodach. Jacek Strzałkowski z Urzędu Kontroli Elektronicznej zaprzecza tym informacjom. - Tak twierdzi pan Bodach, z naszych danych wynika, że jest ich w Polsce kilka.

Walka z pocztą

Działalności MPD z niepokojem przyglądała się również Poczta Polska, która zarzuciła Miejskiej Poczcie Doręczeniowej łamanie przepisów i bezprawne używanie słowa "poczta". W zeszłym tygodniu rozpoczął się proces w tej sprawie. Zdaniem Tomasza Bodacha państwowy monopolista przesadza. - Przecież słowo "poczta" nie jest ich własnością. Z drugiej strony dziwi mnie to, że nie wytoczą procesów setkom firm w Polsce, które w nazwie mają ten termin - dziwi się Tomasz Bodach. Za używanie w nazwie słowa "poczta" i za przesyłanie listów o wadze do 50 gramów (na które Poczta Polska ma wyłączność, chyba że nowy operator będzie za te przesyłki pobierał opłatę 2,5 raza większą niż ona) monopolista żąda od MPD 100 tys. zł na cele społeczne.

Naciąganie legalności

MPD, zamiast tracić energię na przepychanki z Pocztą Polską, poszła po rozum do głowy i postanowiła obejść zakaz przesyłania listów o wadze do 50 g. - Każdy list zabezpieczamy ołowianą plombą - wyjaśnia szef firmy. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że plomba waży nieco więcej. - W ten sposób nikt nam nie zarzuci, że działamy nielegalnie - mówi Bodach.

Lada dzień Miejskie Przesyłki Doręczeniowe planują uruchomienie rewolucyjnego systemu komputerowego, który jak szacuje Tomasz Bodach, odbierze około 70 procent klientów instytucjonalnych Poczcie Polskiej. W dużym skrócie, chodzi o elektroniczne skrzynki pocztowe, które można zamontować w dowolnym miejscu. Klient, który podpisze umowę z MPD, otrzyma niewielką skrzynkę, do niej drogą radiową przychodzić będą rachunki. Użytkowanie urządzenia ma być bezpłatne. - W tej jednej skrzynce jest osiem kont. Każdy domownik ma swoje i nikt prócz niego nie może odebrać jego poczty. Treść listu drukowana jest za pomocą małej drukarki znajdującej się w skrzynce - opowiada Tomasz Bodach. MPD prowadzi poważne rozmowy z zakładami energetycznymi o wprowadzeniu systemu u ich klientów.

Doczekać do stycznia 2009 roku

Dla podniesienia prestiżu i wygody prywatna poczta zmieniła swoją siedzibę. Z ciasnego korytarza rybnickiego Cechu Rzemiosł Różnych MPD przeniosła się do biurowca jedną ulicę dalej. Dziś w firmie Bodacha pracuje siedem osób, czterech doręczycieli, dwie osoby w administracji i jedna księgowa. - To praca pod presją, że może nas zamkną, ale wszystko się prostuje i każdy z nas pracuje najlepiej, jak potrafi - mówi Joanna Wallach, pracownica MPD w Rybniku. Wszyscy mają nadzieję, że zdołają przetrwać do stycznia 2009 roku, kiedy rynek przesyłek zostanie uwolniony. •


Czekanie na przełom

W tej chwili Poczta Polska ma wyłączność na dostarczanie przesyłek o wadze do 50 gramów. W 2009 roku rynek pocztowy zostanie całkowicie uwolniony. Już teraz działa w Polsce 110 prywatnych firm, doręczających przesyłki. Są wśród nich spółki córki zagranicznych gigantów, które mogą poważnie zagrozić pozycji Poczty Polskiej. Szacuje się, że część rynku, która się uwolni za dwa i pół roku, będzie mieć wartość ok. 300-400 mln złotych rocznie.

Do inwestycji przymierzają się: niemiecka Deutsche Post, francuska La Poste, firma UPS oraz poczta holenderska. Żadna z tych firm jeszcze nie ogłosiła szczegółowych planów. •

Jak działa MPD

Miejska Poczta Doręczeniowa w Rybniku została otwarta 1 lipca 2005 roku

Założycielem pierwszej prywatnej poczty jest Tomasz Bodach, były naczelnik Urzędu Pocztowego w Gliwicach. Jak twierdzi Bodach, koszt inwestycji to zaledwie 20 tysięcy złotych. W dniu otwarcia firmy jej założyciel planował otworzyć kilkanaście lokalnych placówek oraz zorganizować centralne zaopatrzenie ich w specjalne znaczki, kartki, druki, koperty.

Listonosze MPD dostarczają listy bezpośrednio do adresatów, ponieważ nie mają dostępu do skrzynek pocztowych. Dotychczas tylko listonosze Poczty Polskiej mieli pełny dostęp do wszystkich przegródek skrzynek. Unijne przepisy dotyczące konkurencji nakazują wymianę skrzynek pocztowych do 24 sierpnia 2008 roku na takie, do których swobodny dostęp będą mieli wszyscy doręczyciele. Przesyłki nadane w MPD docierają do adresatów w ciągu 48 godzin. Znaczek na list polecony kosztuje złotówkę, a nie 3,5 złotego jak w Poczcie Polskiej. Każdego dnia MPD dostarcza około stu przesyłek.


Kim są klienci

Kilkadziesiąt prywatnych firm z okolic Rybnika i rybnickie starostwo powiatowe.

Dochody
MPD dostarcza miesięcznie około 20 tysięcy listów. Na czysto zarabia około 15 tys. zł.

Sprawy sądowe przeciwko MPD:
1. Odwołanie MPD od decyzji URTiP w sprawie nakazu zamknięcia prywatnej poczty.

2. Proces o łamanie prawa pocztowego i nielegalne używanie w nazwie firmy słowa "poczta". Poczta Polska żąda wpłaty przez MPD 100 tysięcy złotych na cele społeczne.

Suma kar, które musi zapłacić MPD
Około 40 tysięcy złotych - kary nałożone przez URTiP wraz z karnymi odsetkami.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto