Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oskarżeni o napad na Makro w Zabrzu boją się, że znowu trafią do aresztu

Aldona Minorczyk-Cichy
Zabrzańskie Makro. Fot. Arkadiusz Gola
Zabrzańskie Makro. Fot. Arkadiusz Gola
Adam R., Krzysztof R., Marek P. spędzili w areszcie 2 lata i 7 miesięcy. Oskarżono ich o napad na Makro Cash and Carry w Zabrzu i kradzież ze skarbca 1.327.

Adam R., Krzysztof R., Marek P. spędzili w areszcie 2 lata i 7 miesięcy. Oskarżono ich o napad na Makro Cash and Carry w Zabrzu i kradzież ze skarbca 1.327.740 zł! Właśnie takiej wysokości odszkodowania mają zamiar domagać się od wymiaru sprawiedliwości.

Ekspertyzy sądowe jednoznacznie stwierdzają, że to nie oni dokonali przestępstwa 2 kwietnia 1999 roku. W przyszłym tygodniu odbędzie się kolejna rozprawa w tej sprawie.
- Sprawiedliwości musi stać się zadość. Jesteśmy niewinni. Kiedy będziemy mieli w ręku prawomocny wyrok, zażądamy odszkodowania - mówią oskarżeni o rabunek.

Krzysztof R., Marek P. i Adam R. są pewni tylko jednego: gdyby nie zainteresowanie mediów, już dawno zostaliby skazani, za coś czego nie zrobili.

Spędzili za kratkami 31 długich miesięcy. Do dzisiaj nie potrafią zrozumieć, dlaczego się tak stało. Pewnego poranka do ich mieszkań wpadli policjanci. Skuli ich kajdankami i zawieźli do komendy.

- Powiedziano mi, że w Bytomiu dokonano napadu na kobietę. Miałem być jej okazany. Potem policjant dał mi do podpisania protokół. Powiedział, że to formalność, bo nie zostałem rozpoznany i wychodzę. Kiedy podpisałem, założył mi kajdanki i poinformował, że zostałem aresztowany za napad na zabrzańskie Makro - opowiada Adam R.

Jak do tego doszło? Policyjny informator Tomasz P., wskazał, jako zamieszanego w napad na Makro, Mirosława T., narkomana. Ten chcąc się wywinąć powiedział policji, że sprawcami rabunku byli jego trzej znajomi: Krzysztof R., Marek P. i Adam R. Podczas procesu wycofał się z tego i stanowczo stwierdził, że trzej zatrzymani tego nie zrobili. W tym czasie Tomasz P. został zabity w Chorzowie.

- Pracownicom Makro pokazano 18 fotografii. 15 z nich było biało-czarnych, trzy kolorowe. Te kolorowe to były nasze twarze. Podczas okazania manipulowano świadkami - twierdzi Marek P.

Koronnym dowodem w sprawie jest kaseta z monitoringu, która zarejestrowała przebieg napadu. Widać na niej trzech mężczyzn wzrostu około: 200 cm, 180 cm i 160 cm. O takich dużych różnicach mówili zaraz po napadzie świadkowie. Te informacje znalazły się w rysopisach sprawców. Tymczasem oskarżeni są niemal identycznego wzrostu. M. in. na tej podstawie czterech kolejnych biegłych sądowych stwierdziło jednoznacznie: "To nie oni napadli na Makro".

- Tylko autor pierwszej ekspertyzy uznał, że zapis z kamery jest złej jakości i nie nadaje się do badań. Wszyscy następni nie mieli wątpliwości. Tyle tylko, że ten pierwszy przetrzymywał kasetę 8 miesięcy! A my siedzieliśmy. Drugą ekspertyzę przeprowadzono dopiero wtedy, gdy napisaliśmy skargę do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka - opowiadają oskarżeni.

Za kilka dni do sądu trafi kolejna ekspertyza. Krzysztof R., Marek P. i Adam R. są pewni jej wyniku: ?To nie oni?. Czy tak będzie przekonamy się jednak dopiero 7 października.

Oskarżeni snują własne domysły na temat potencjalnych sprawców napadu. W mediach pojawiły się spekulacje związane z zabójstwem Tomasza P. Rzekomo miał on znać nazwiska prawdziwych przestępców. Tuż przed śmiercią podobno spisał je na kartce i przekazał zaufanej osobie. Do aresztu trafili dwaj policjanci, którzy m.in. prowadzili sprawę napadu na Makro. Śledztwo jest utajnione.


2 kwietnia 1999 roku pod zabrzańskie Makro Cash and Carry podjechało białe cinquecento. Wysiadło z niego trzech mężczyzn. Do ubrań mieli przypięte identyfikatory dla gości. Minęli ochronę i doszli do drzwi, za którymi krył się skarbiec. Bronią sterroryzowali kasjerki. Do toreb zapakowali 1.327.740 zł - wszystko, co było w skarbcu (choć zgodnie z przepisami można było przechowywać w nim 45 tys. zł). Nie zatrzymywani wyszli z budynku i odjechali.

prok. Tomasz Tadla rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach
Akt oskarżenia został sformułowany na podstawie dowodów, które w tamtym czasie mieliśmy. Podejrzanych obciążały zeznania świadka oraz wyniki okazania pracownicom Makro. One rozpoznały w nich napastników. W czasie trwania procesu pojawiały się następne dowody. Zostały dołączone do akt. Nie mogę komentować tej sprawy. To mogłoby zostać uznane za próbę nacisku na sąd. Trzeba poczekać na werdykt.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto