Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Osiedle Odrodzenia w Katowicach: 2990 mieszkań w 134 blokach dla 8 tys. ludzi. Miało być dla 140 tys

Justyna Przybytek
Osiedle Odrodzenia, czyli Manhattan w Katowicach
Osiedle Odrodzenia, czyli Manhattan w Katowicach Arkadiusz Ławrywianiec
Osiedle Odrodzenia planowano wybudować kilka razy większe. Miało pomieścić 140 tys. ludzi! To więcej niż Świętochłowice i Siemianowice Śląskie razem wzięte. Z planów, na szczęście, zrezygnowano

Manhattan, ten oryginalny, nowojorski, zamieszkuje 1,5 mln ludzi. Jest jednym z pięciu okręgów w Nowym Jorku i słynie z centrum finansowego Wall Street oraz dziesiątek wysokościowców pnących się do nieba, jeden z nich ma - uwaga - 100 pięter!

Katowicki Manhattan, to - stwierdzamy z bólem serca - namiastka oryginału, ale całkiem znośna i da się lubić. A w liczbach też robi wrażenie: 8 tysięcy mieszkańców i 2990 mieszkań w 134 blokach. Do tego kilkadziesiąt sklepików, kilka supermarketów, dwa miejskie przedszkola, jedno prywatne, szkoła podstawowa, boisko, kilka placów zabaw, w tym jeden monitorowany, w okolicy gimnazjum i nowoczesna hala sportowa. Oto osiedle Odrodzenia na granicy Piotrowic i Ochojca, choć zdaniem tutejszych, leży bardziej w Piotrowicach niż Ochojcu.

Pan Marian widział Dubaj, ale kopał na Odrodzeniu
Tuż za miedzą jest nowoczesne, ogrodzone i monitorowane osiedle Bażantowo: eleganckie i wygodne. Powstało kilka lat temu. Ale gdy pytamy na Manhattanie, czy im do tych za płotem tęskno, kręcą głowami. A co! Po osiedlu Odrodzenia chodzić można bez zaproszenia i przepustki - to atut. Jeden z wielu, jak mówią mieszkańcy. Przyznają, że osiedle to sypialnia, ale wygodna.

Od 1982 roku mieszkają tu państwo Zofia i Marian Knefkowie. Pan Marian w latach 80. był na kontrakcie w Dubaju, a w czasie międzylądowania, krótko, ale jednak, w Kuwejcie. Kawał świata i to w przypadku Emiratów Arabskich, tego bogatszego, zobaczył, ale i tak Odrodzenie sobie chwali. W końcu sam je budował. - Byłem operatorem koparki, kiedy osiedle powstawało, między innymi wykop pod nasz kościół robiłem - wspomina.

Państwo Knefkowie na os. Odrodzenia przeprowadzili się z ulicy Żurawia. Spakowali się i przewieźli sprzęty w jeden dzień w 1982 roku. Osiedle było wtedy jeszcze nieukończone. - W budowie były bloki, nie było też przedszkola, sklepów ani żłobka - wspomina pani Zofia. Dziś żłobka też już nie ma, zamieniono go na oddział MOPS-u.

Bloki wystrzeliły z pola
Nim w miejscu dzisiejszego osiedla ruszyła budowa domów, trzeba było teren osuszyć. - Były tu bagna, a wcześniej biedaszyby - dodaje pan Marian. To nie do końca prawda. Zanim powstały bloki, w miejscu osiedla były pola uprawne. - A w okolicy giełda owocowo-warzywana obsługująca całe województwo - mówi Halina Baczyńska, prezes spółdzielni Silesia, która osiedlem Odrodzenia zarządza. Biedaszyby były, ale obok pod lasem.

Być może, gdy popadało, pole zamieniało się w bagno i dlatego pamięta ja pan Marian. W każdym razie w drodze do Dubaju oniemiał, gdy znalazł się na lotnisku w Kuwejcie. - Było jak w muzeum, i cisza - wspomina. Pamięta m.in…. toalety. - Tam były drzwi rozsuwane automatycznie i automatycznie spłukiwane ubikacje, coś co u nas do tej pory nie jest powszechne - śmieje się.

Wtedy był w szoku. Z Dubaju wrócił na osiedle Odrodzenia. A tu, jak na większości polskich osiedli z wielkiej płyty, ściany krzywe i wyjątkowe, własne przekleństwo: bloki w kształcie rombu. Przekleństwo wielu, ale nie wszystkich, bo nie wszystkie bloki na Odrodzeniu są takie same. Są wysokie i niskie, są prostopadłościany i te w kształcie rombu. To w tych ostatnich nietypowe, półokrągłe ściany są zmorą lokatorów.

- Ostrzegałem przed tymi ścianami stolarza, kiedy kupowaliśmy meble do kuchni. Twierdził, że sobie poradzi. Potem klął, na czym świat stoi - opowiada Arkadiusz Ławrywianiec, fotoreporter Dziennika Zachodniego i od lat jeden z mieszkańców Manhattanu.

Tutejsze ściany chyba nie mają zwolenników. - Zawsze żartowaliśmy, że ten, co je zaprojektował, powinien sam w tych blokach zamieszkać - mówi pan Marian.

Marzenie o megaosiedlu dla 140 tysięcy ludzi!
Bloki na osiedlu są różne, bo też budowano je przez ponad dziesięć lat. Pierwszy stanął w 1981 roku, ostatnie w 1993. Te najmłodsze pokryte są czerwoną cegłą i są zdecydowanie najładniejsze.
Osiedle zaprojektowali architekci z biura projektowego z Wrocławia. Budowę planowano już w latach 70. I wówczas osiedle nie miało być "skromniutkie" jak dziś...

- Plan zakładał, że pod budowę osiedla zostanie zagospodarowany obszar rozciągający się aż po Kostuchnę - przypomina Baczyńska. Megaosiedle miało stać się domem dla 140 tys. ludzi! - Zrealizowano tylko pierwszy etap inwestycji - dodaje pani prezes. Do kolejnych nie przystąpiono przez brak pieniędzy i w końcu przez transformację.

I tak dziś na osiedlu stoją 134 budynki wielorodzinne. Najwyższe są trzy wolnostojące wieżowce. Każdy po 11 pięter. Najniższe bloki mają po cztery piętra.

Osiedle z trzech stron otacza ulica Radockiego, z jednej ul. Spokojna. Jeśli popatrzeć na nie z góry, przypomina wyspę, odciętą od reszty "świata" tymi dwoma ulicami. Charakterystyczny jest układ przestrzenny osiedla: bloki ustawione są w szeregi o kształcie podkowy. Pomiędzy nimi jest sporo budynków jednorodzinnych, które stały na tym terenie, zanim zaczyły wyrastać bloki.

Właściwie na Manhattanie jest swoista i budowlana, i ludzka mozaika. Ludzi na Odrodzeniu jest około 8 tysięcy. Marian Knefka pamięta, że w latach 80. wprowadzali się tu ludzie z całej Polski, wszyscy ci, którzy na Śląsk przyjeżdżali za pracą. - Część bloków budowano zresztą dla górników z kopalni Wujek i Staszic - tłumaczy.

5 lat na mieszkanie na Manhattanie
Czemu Odrodzenie to Manhattan? Do końca nie wiadomo. - To dlatego, że takie wysokie bloki mamy - przypuszcza pani Grażyna, którą wraz z wnukami Igorem i Mateuszem spotkaliśmy na jednym z osiedlowych placów zabaw. Pani Grażyna mieszka na osiedlu 31 lat.

- Kiedyś dzieci było tu znacznie więcej. Teraz i tak nie jest najgorzej, bo mamy sporo młodych, to dzieci pierwszych lokatorów, zajęły mieszkania swoich rodziców - mówi.

Krócej, bo 24 lata mieszka tu pani Jolanta, którą z kolei zastaliśmy z wnuczką Hanią na sankach. - Dobrze się tu mieszka, jest spokój i las niedaleko. Jedyny i największy problem to dojazd z centrum. Bezpośrednio na osiedle jedzie tylko jedna linia, 297, i czasem, kiedy wracam z pracy, jadę nawet dwie godziny, bo autobus staje w korkach w Brynowie - opowiada kobieta.

Bez korków, sprawdziliśmy, jedzie się 25 minut. Pozytywne komentarze na temat osiedla przeważają. Nasz fotoreporter Arek potwierdza, że można polubić to miejsce. Spacerujemy między blokami. - Dla mnie problemem jest brak miejsc parkingowych - ocenia. Ich deficyt to przypadłość wszystkich osiedli, które budowano w czasach, gdy samochód był dobrem luksusowym i nic nie zapowiadało, że stanie się powszechnym.

Krystyna Stachanowska narzeka natomiast na brak ścieżek spacerowych. Przydałyby się jej do spacerów z wnuczką. Inne minusy osiedla? Nie ma. Kobieta przeprowadziła się na Odrodzenie 30 lat temu z Ligoty. Na mieszkanie czekała pięć lat. - To krótko. Wtedy się czekało i po 10 lat - wspomina.

Co ciekawe, nikt z mieszkańców nie narzeka na to, że na osiedlu nie ma... co robić. Nie ma tu kin ani centrów rozrywki, ale jest za to kilka knajpek. Przewaga os. Odrodzenia nad np. centrum Katowic jest taka, że działa tu też kilka sklepów całodobowych.

- I są dwie piekarnie, w tym jedna całodobowa - dodaje Arek. Niedaleko jest też do rezerwatu przyrody, rzut kamieniem właściwie. - A tam jest już całkiem fajna ścieżka rowerowa prowadząca na Muchowiec albo do Rybaczówki w Giszowcu - zachwala nasz redakcyjny kolega. Mieszkańcy chwalą też sobie bliskość dwóch targowisk. W tym jedno, całkiem sporych rozmiarów, jest tu już od 16 lat. - Odwiedzają nas głównie starsze osoby, emeryci i renciści, ale to przez godziny otwarcia - opowiada pani Edyta. W ocenę wątpić nie wypada. - Jesteśmy tu od samego początku, czyli od 16 lat - dodaje pani Ania. Obie prowadzą stoisko między innymi z warzywami i owocami.

Minusem osiedla, tak jak wielu mu podobnych budowanych w PRL-u, jest wygląd wielkiej płyty i azbest. Modernizacja 134 budynków to zadanie na lata.

- Tak naprawdę z kopyta ruszyliśmy z remontami w ubiegłym roku. Wówczas docieplo-nych zostało dziesięć budynków - mówi Baczyńska. Docieplony budynek nie ma azbestu, a zyskuje nową, kolorową elewację. Na osiedlu na szczęście, choć bloki maluje się w kolory pastelowe, dominują stonowane kolory. - W tym roku planujemy zmodernizować kolejnych 26 budynków - zapowiada Baczyńska. Dodaje, że spółdzielnia ma zamiar dotrzymać unijnego terminu, i do 2032 roku oczyścić wszystkie swoje zasoby na Odrodzeniu z azbestu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto