ANNA GRONCZEWSKA: Długa była pani droga do telewizji?
OMENAA MENSAH: Nie wiem, jak długie były drogi innych. Nigdy zresztą do tego nie dążyłam. Zadecydował przypadek. Na szczęście ta praca bardzo się mi spodobała. Zaangażowałam się w nią i dziś nie wyobrażam sobie, abym mogła robić coś innego.
AG: Na czym polegał ten przypadek?
OM: Pojawiłam się na castingu, na który miałam nie jechać. Namówiła mnie koleżanka. Zdecydowałam się i mnie wybrano.
AG: Pochodzi pani z Jeleniej Góry...
OM: Tam się urodziłam. Część mojej rodziny nadal tam mieszka. Z Jeleniej Góry wyjechaliśmy do Anglii. Do Polski wróciłam, gdy miałam osiem, dziewięć lat. Wychowałam się w Swarzędzu, ale potem przeniosłam się do Poznania, gdzie skończyłam studia.
AG: Po powrocie do Polski nie miała pani problemów z językiem?
OM: Gdy pojechałam do Londynu, mówiłam po angielsku. Kiedy wróciłam do kraju, musiałam się nauczyć mówić po polsku.
AG: Nie słychać u pani obcego akcentu...
OM: Minęło tyle lat, że nie ma szans, bym miała jakieś zagraniczne naleciałości.
AG: Swoją oryginalną urodę zawdzięcza pani tacie. Skąd pochodzi?
OM: Z Ghany.
AG: Była tam już pani?
OM: Ciągle się wybieram, ale na razie się nie udaje. Jestem jednak pewna, że w końcu nadrobię zaległości.
AG: Tata pewnie dużo opowiadał o swoim rodzinnym kraju?
OM: No pewnie! W Ghanie jest temperatura, którą uwielbiam, czyli dwadzieścia pięć stopni. To takie minimum w ciągu roku. Jest dużo słońca, zieleni. Do tego diamenty i złoto, bo z tych surowców słynie to państwo. Z drugiej strony bieda, ale i ogromny luksus w większych miastach. Mnie najbardziej interesuje ta prawdziwa, dzika Ghana.
AG: Tata przyjechał do Polski na studia. Przypuszczał, że pozna tutaj żonę i zostanie na dłużej?
OM: Na pewno przez myśl mu nie przeszło, że zostanie tu dwadzieścia lat.
AG: Dalej mieszka w Polsce?
OM: Nie, wyjechał do Londynu. Tak się ułożyły losy rodziny. Pracuje tam jako kardiochirurg.
AG: Nie chciał, by poszła pani w jego ślady?
OM: Chciał, ale ja wybrałam Akademię Ekonomiczną w Poznaniu.
AG: Dlaczego?
OM: Kiedy decydowałam się na studia, to myślałam o jakimś konkretnym kierunku. Chciałam mieć po ich skończeniu wymierny zawód. Wybrałam więc europeistykę. Uznałam, że to kierunek z przyszłością, choć gdy zaczynałam studia, Polska nie była jeszcze w Unii Europejskiej. Po cichu myślałam, że uda mi się pracować w dyplomacji. Mam nadzieję, że nie wszystko stracone.
AG: Pracę w telewizji zaczynała pani od prowadzenia erotycznego programu "Red Light". Jak pani dziś wspomina tę przygodę?
OM: Dla młodej dziewczyny było to bardzo duże wyzwanie. W tym programie rozmawiałam ze znanymi ludźmi na różne tematy, związane z seksem. Nie miałam łatwego zadania, bo ludzie nie lubią o takich rzeczach mówić publicznie. Tym bardziej że wtedy był to jeden z pierwszych programów tego typu w naszej telewizji.
AG: Teraz jest pani specjalistką od pogody. Też zadecydował o tym przypadek?
OM: Nie do końca. Ja zawsze lubiłam geografię. Nieźle radziłam sobie z nią w liceum.
AG: Potrafi pani popatrzeć na mapy meteorologiczne i określić, jaką pogodę będziemy mieć za dwa dni?
OM: Pewnie! W TVN dlatego tak długo szuka się prezenterów do pogody, bo nie czytamy z promptera. Nikt nam nie podaje gotowej prognozy. Przed emisją musimy sami ją przygotować. Rozmawiamy z synoptykiem, on podaje nam prognozę, ale to już od nas zależy, jak ją przekażemy. Musimy dobrze znać się na układach niskiego ciśnienia, na wyżach. Musimy posiąść wiedzę o wietrze, izobarach. Powinniśmy wiedzieć, kiedy jest zbyt wysokie ciśnienie, za duża różnica między centrum a obrzeżami niżu. To znaczy, że będzie mocno wiało.
AG: Prognoza pogody, "Taniec z gwiazdami". Pewnie w domu jest pani teraz gościem?
OM: Przyznam, że tak.
AG: Jak ten fakt znosi pani pięcioletnia córeczka Vanessa?
OM: Nawet gdy w ciągu dnia mam dwie godziny wolnego, to jadę po nią, byśmy mogły pobyć razem. W soboty natomiast zabieram ją na próby "Tańca z gwiazdami".
AG: Vanesska naśladuje mamę?
OM: Oczywiście. Vanesska chce tańczyć tak jak ja; ćwiczy ze mną kroki i obroty. Gdy przychodzę zmęczona po treningach "Tańca z gwiazdami", robi mi masaż stóp. Jest moją pomocniczką i bardzo jej ta rola odpowiada.
AG: Tańczy pani z Rafałem Maserakiem, jednym z najlepszych tancerzy występujących w programie. Losowanie zadecydowało, że trafiła pani na tego partnera?
OM: Nie mam pojęcia. Myślę jednak, że... zostaliśmy sobie przydzieleni ze względu na wzrost. Ja mam 175 centymetrów. Tak naprawdę nie ma wielu profesjonalnych tancerzy, którzy do mnie pasują...
AG: Czy wzrost nie przeszkadza pani w tańcu?
OM: Na pewno mi nie pomaga. Na pewno łatwiej byłoby mi tańczyć, gdybym miała te kilka centymetrów mniej. Ale nie narzekam.
AG: A mąż nie ubolewa, że tańczy pani z jednym z najprzystojniejszych mężczyzn w programie?
OM: Nie. Jak ludzie się kochają, to nie ma to żadnego znaczenia. Zresztą poznali się z Rafałem. Mają fajne relacje, więc nie ma powodów do zazdrości.
AG: Jest pani osobą pogodną?
OM: Z reguły tak, ale jak przygnębi mnie pogoda, robię się ospała. Z natury jestem optymistką.
AG: Jak pani spędza wolny czas?
OM: Głównie kursuję między Poznaniem a Warszawą. Mam w tych miastach swoje domy. Wolny czas kojarzy mi się bardziej z Poznaniem. Tam mam więcej wolnych chwil dla córki i rodziny. Idę wtedy do kina, teatru. Jest czas na książkę i wygłupy z małą. Vanessa jeździ ze mną. Na szczęście jest tak mała, że może ze mną podróżować w dowolne dni, bo jeszcze nie chodzi do szkoły. W Warszawie ma przedszkole, w Poznaniu zajmuje się nią opiekunka.
AG: Prowadzi pani magazyn narciarski i rowerowy, uprawia pani te sporty. To im zawdzięcza pani nienaganną sylwetkę?
OM: Nie wiem czy nienaganną. Niektórzy zarzucają mi, że mam wyjątkowo długie ręce i nogi. Przez to pewnie wydaje się, że jestem wyższa niż w rzeczywistości. Na pewno sport pomaga mi utrzymać smukłą sylwetkę. Jednak to też sprawa genetyki. Zawdzięczam to w dużej mierze tacie.
AG: Co pani dał udział w "Tańcu z gwiazdami"?
OM: Na pewno większą popularność, którą odczuwam z różnych stron. Oczywiście dał mi też zakwasy. Uważam jednak, że jest to bardzo przyjemny program dla kobiety.
AG: Dlaczego?
OM: Każda z nas jest w jakimś stopniu estetką. Lubi piękne stroje, makijaż, dobre fryzury. Niektórym zabieganym dziewczynom, takim jak ja, obcowanie z tymi pięknymi strojami pozwala zapomnieć o ciężkich treningach.
AG: Staje się pani na kilka chwil księżniczką...
OM: Właśnie!
AG: Ludzie zaczepiają panią na ulicy i mówią, że fajnie pani zatańczyła, albo źle...
OM: Pewnie. Kiedyś z córeczką byłyśmy chore i przyjechał pan doktor. Zapewnił, że jego żona będzie głosować na mnie. Są też słowa krytyki. Dotyczą głównie stroju, ale też tego, jak tańczę.
AG: Skończy się "Taniec z gwiazdami" i co dalej?
OM: Będzie dalej praca i mam nadzieję wakacje. Obiecałam sobie, że po programie biorę mamę pod pachę i jedziemy do taty, do Anglii.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?