Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odszedł Marek Ziemba, wieloletni redaktor Dziennika Zachodniego. "Znali go wszyscy. Postawny, zawsze skory do żartów. Lubił uciekać w góry"

Małgorzata Culak
Pogrzeb red. Marka Ziemby odbył się 21 stycznia w Katowicach
Pogrzeb red. Marka Ziemby odbył się 21 stycznia w Katowicach Karina Trojok
17 stycznia zmarł Marek Ziemba, wieloletni redaktor Dziennika Zachodniego. Tworzył gazetę w latach 90. XX wieku, zaś jego wujek, Stanisław Ziemba, był założycielem i pierwszym redaktorem naczelnym DZ. 21 stycznia odbył się pogrzeb Marka Ziemby. W ostatniej drodze towarzyszyła mu rodzina, przyjaciele i znajomi. Spoczął na cmentarzu przy kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych na Tysiącleciu w Katowicach.

Red. Marka Ziembę wspomina Małgorzata Culak, która również przepracowała wiele lat w Dzienniku Zachodnim:

Redaktor Marek Ziemba to kawał historii Dziennika Zachodniego. Założycielem i pierwszym redaktorem naczelnym DZ był Stanisław Ziemba, wujek Marka. Marek tworzył gazetę w latach 90. Zlecał i redagował teksty dziennikarzy przed publikacją. Pisał artykuły ekonomiczne, fraszki. Był członkiem ścisłego kolegium redakcyjnego gazety i szefem działu dodatków tematycznych.

Znali go wszyscy. Postawny, zawsze skory do żartów. Lubił uciekać w góry, do swojej kryjówki w Zębie. Namiętnie słuchał rhythm and bluesa, ciągle coś nagrywał, płyty na kasety, kasety na składanki własnego autorstwa. Wiedział o rhythm and bluesie lat 30. wszystko. Półki uginały się od jego big bandowych kaset. Muzyka grała w tle pisania i redagowania. I malowania też. Bo malował akwarelki w ilościach hurtowych. Pejzaże. Góry. Kopalniane szyby.

- Gośka przyjdź, obrazki czekają, wybierzesz sobie, jakie chcesz i ile chcesz – słyszałam dwa razy w roku, gdy nasz kontakt, już po przejściu Marka na emeryturę, wytyczał rytm świąt, kiedy dzwoniliśmy do siebie z życzeniami. Kilka tych obrazków mam. Na szczęście.

Marek przez lata był moim szefem. Najlepszym, najwspanialszym i najmądrzejszym, jakiego kiedykolwiek miałam. Najpierw był człowiekiem, dopiero potem kierownikiem. Z początku prowadził za rękę, podpowiadał, uczył, pocieszał. Śmiał się: - „... to nieważne, że się na tym nie znasz, że nigdy wcześniej o tym nie pisałaś. Właśnie dzięki temu masz świeże spojrzenie. Dasz radę”.

Ufał, bronił i stał murem za swoimi podwładnymi. Niezwykle życzliwy, koleżeński. Wiele lat tworzyliśmy razem redakcję dodatków DZ. Spod ręki Marka wychodził m. in. Dziennik Turystyczny, Motoryzacyjny, Dom dla Ciebie, Na Zakupy. To były wspaniałe zawodowe lata, na pełnej petardzie, era znakomitej prosperity gazety, prawdziwych, dziennikowych przyjaźni.

Ostatni raz rozmawiałam z nim dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia. Umawialiśmy się na wiosenne spotkanie. Chociaż na chwilę, na wolnym powietrzu, skoro nie można inaczej. Brzmiał jak zawsze, ten sam głos, ten sam humor.

Kiedy kilka dni temu zadzwoniła Jola, żona Marka, okazało się, że już wtedy nie czuł się najlepiej. Początek roku przywitał z gorączką.

- Do gorączki pogotowie nie przyjeżdża - informował dyspozytor pogotowia. Gdy trafił w końcu do szpitala, miał już rozległe zapalenie płuc. Odszedł w niedzielę, 17 stycznia. Miał 77 lat. Zostawił swoje dziewczyny - Jolę, córkę Anię i syna Alka.

Marku, zostaniesz w naszej, dziennikowej pamięci. Na zawsze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto