Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ocalić beboka

GRAŻYNA KUŹNIK
Utopce miały zdolność przyjmowania różnych postaci i kształtów. Ilustracja Ireneusza Botora z książki M. G. Gerlicha "STRACHY. W KRĘGU DAWNYCH ŚLĄSKICH WIERZEŃ"
Utopce miały zdolność przyjmowania różnych postaci i kształtów. Ilustracja Ireneusza Botora z książki M. G. Gerlicha "STRACHY. W KRĘGU DAWNYCH ŚLĄSKICH WIERZEŃ"
Kiedyś Śląsk był zieloną krainą, w której mieszkały tajemnicze stwory. Beboki, strzygi, południce, utopce, mamuny, podciepy i diobły straszyły porządnych ludzi. Wszyscy je dobrze znali i nikt się im nie dziwił.

Kiedyś Śląsk był zieloną krainą, w której mieszkały tajemnicze stwory. Beboki, strzygi, południce, utopce, mamuny, podciepy i diobły straszyły porządnych ludzi. Wszyscy je dobrze znali i nikt się im nie dziwił. Górnikom pokazywał się Skarbnik, sprawiedliwy strażnik podziemnych skarbów. Wielu ocalił życie, innym dokuczył, a tych najbardziej leniwych i chciwych skazywał na zatracenie.

Ze Skarbnikiem nie było żartów, ale Utopca dało się przechytrzyć, podobnie jak Diobła. Znano liczne sposoby obrony przed śląskimi strachami, aż w końcu stały się straszkami i trafiły do bajek. Czasem jeszcze jakaś mama zawoła do niegrzecznego dziecka: "Przestoń, bo cię bebok weźnie!". Ale sama już nie wie, co to znaczy "bebok" i czy naprawdę jest się czego bać.

- Obawiam się, że niedługo całkiem zapomnimy o naszych postaciach z ludowych wierzeń, że nic nie będziemy wiedzieli o utopcach czy podciepach. Śląsk bardzo się zmienia i zanika też pamięć o baśniowych demonach, które przez wieki nam towarzyszyły. Chcemy je ożywić i wykorzystać w dobrych celach - mówi Henryka Żabicka z "Fundacji dla Śląska".

Pomysł "Fundacji dla Śląska" polega na tym, żeby wspólnie z mieszkańcami regionu spisać podania, baśnie i legendy o śląskich strachach, a także utrwalić ich wygląd w rysunkach i obrazkach. Całe przedsięwzięcie zakończyłoby się wydaniem książki i wielkim festynem przebierańców. Utworzona "grupa nacisku" złożona z wielbicieli śląskich zjaw starałaby się o to, żeby utopce, beboki i inne koszmarki zamieszkały w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku, a zwłaszcza w Wesołym Miasteczku.

- To nie powinien być jeszcze jeden lunapark na wzór amerykańskiego Disneylandu - uważa Henryka Żabicka. - Wszyscy znają Myszkę Miki i Kaczora Donalda, a przecież nasze postacie z regionalnych bajek są równie sympatyczne i zasługują na popularność.

Niegdyś jednak śląskie demony straszyły na poważnie. Były czasy, gdy ludzie naprawdę bali się Utopca lub Utopka. Zdarzało się, że wsie kupowały wspólnie konia, żeby go utopić w pobliskiej rzece lub stawie - dla ułagodzenia wodnego stracha, który co roku miał ochotę wciągnąć kogoś w odmęty. Utopiec z czasem stracił swoją grozę. Stał się stworkiem często nieszczęśliwie zakochanym w zwykłej dziewczynie, cierpiącym nad swoją odmiennością, ratującym tonących.

Utopiec mieszkał w wodzie, miał palce dłoni i stóp spięte błonami, był zielony i ociekał wilgocią. Podciep nie wyglądał ładniej - wielka łysa głowa, skrzekliwy głos, wytrzeszczone oczy. Nie podobał się własnej matce dziwożonie, która podrzucała go ludzkim matkom w chatach, zabierając ich piękne dzieci. Etnografowie dotarli nawet do informacji, z kim dziwożony miały podciepy - ojcami były prawdopodobnie paskudne diabły leśne.

Na Śląsku znaną powszechnie postacią był Skarbnik - w kubraku, z długą brodą i lampką górniczą w ręce. Możemy wciąż sobie wyobrazić, jak mniej więcej wyglądała żądna krwi strzyga, dobroduszny skrzat, zmora siadająca na piersi, roztańczona południca - czarownica. Ale bebok odchodzi już w zapomnienie, pierwszy z tego straszącego grona.

A niegdyś był to całkiem mocno usadowiony w śląskich chałupach postrach dzieci. Etnograf Bohdan Baranowski twierdzi, że "w tradycji ludowej był to maleńki diabełek lub diabelskie dziecko, jeszcze zbyt głupie, aby mogło samodzielnie działać, które co najwyżej umiało straszyć ludzkich rówieśników".

Istnienie strachów, które miały znaną postać, oswajało lęk. Demony, trochę złośliwe, trochę frywolne, ale właściwie o dobrym sercu - uczyły grzeczności, ostrożności, rozwagi, nienarażania się na niepotrzebne ryzyko. Przez wieki wykonały na Śląsku ciężką pracę i teraz należy się im z naszej strony więcej uwagi i serca.


Co to jest bebok?

IWONA KUTZ:

- Nie mam pojęcia. Co prawda mąż czasem mówił do dzieci "beboczki", używał określenia "bebok", ale ja nigdy nie zapytałam go, co to jest. Jeśli to diablątko, to rzeczywiście w takim kontekście mąż używał tego wyrazu. Uważam, że warto ożywić postaci ze śląskich legend.

JOANNA BARTEL:

- Co tu dużo gadać o beboku. To takie coś, co samo boi się siebie, a jeszcze musi innych straszyć.

prof. MARIAN KISIEL:

- Nie wiem dokładnie, co to jest bebok. Przykro mi. Chociaż byłem w jury oceniającym śląskie opowieści, to jakoś nie zbadałem tej kwestii. Wiem oczywiście, co to jest Utopiec - to rodzaj wodnika, bardzo malownicza postać. Kto to jest Skarbnik, nikomu nie trzeba tłumaczyć. Ale mój brak wiedzy o beboku świadczy o tym, że trzeba popularyzować te urocze postacie ze śląskich podań.


Prosimy o nadsyłanie opowiadań i rysunków o śląskich demonach na adres naszej redakcji z dopiskiem "Strachy".

Dodatkowych informacji udziela:

"Fundacja dla Śląska", Katowice, ul. Dąbrowskiego 23/512.
Tel. 256 49 92

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto