MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie ma kto spłacać długów likwidowanych spółek węglowych

Jacek Bombor
Przedsiębiorcy, których firmy pracują na rzecz kopalń, postanowili się zjednoczyć w walce o odzyskanie swoich pieniędzy 
od Kompanii Węglowej.  Fot. Krzysztof Matuszyński
Przedsiębiorcy, których firmy pracują na rzecz kopalń, postanowili się zjednoczyć w walce o odzyskanie swoich pieniędzy od Kompanii Węglowej. Fot. Krzysztof Matuszyński
Półtora miliarda złotych zalegają swoim kooperantom likwidowane spółki węglowe. Jeśli Kompania Węglowa nie zapłaci im, pracę straci tysiące ludzi. Tylko w okręgu rybnickim na skraju upadłości znalazło się ponad 300 firm.

Półtora miliarda złotych zalegają swoim kooperantom likwidowane spółki węglowe. Jeśli Kompania Węglowa nie zapłaci im, pracę straci tysiące ludzi. Tylko w okręgu rybnickim na skraju upadłości znalazło się ponad 300 firm. Wczoraj ich właściciele spotkali się w Radlinie.

- Naszym kosztem ratuje się górnictwo, a my toniemy - mówi Florian Szczęsny, prezes firmy "Ema-Trans", która zatrudnia
160 ludzi. W Kompanii mówią: "Najpierw musimy zapłacić składki do ZUS i podatki".

Wczoraj w kawiarni niedaleko kopalni "Marcel" w Radlinie doszło do spotkania kilkudziesięciu zagrożonych bankructwem przedsiębiorców, pracujących na rzecz śląskich kopalń, m.in. z terenu Rybnickiej Spółki Węglowej. Wspólnie postanowili szukać ratunku.

- Nie można dłużej czekać, to ostatni dzwonek - mówi Henryk Rymiszewski ze Śląskiego Stowarzyszenia Przedsiębiorców, które zorganizowało spotkanie. - Stawiło się 41 przedsiębiorców, którzy łącznie nie mogą odzyskać 21 mln zł. W całym województwie te długi wynoszą 1,4 mld - szacuje Rymiszewski.

Zabiła nas umowa

Przed powstaniem Kompanii Węglowej, większość firm kooperujących z kopalniami została zobowiązania do podpisania tzw. umowy trójstronnej. Według niej firmy od 1 lutego 2003 pracują na rzecz KW. Jednak jeden z jej paragrafów mówi o tym, że Kompania nie przejmuje długów spółek powstałych przed tą datą.

- Musieliśmy podpisać te umowy, by nadal pracować na rzecz górnictwa. A teraz nie ma jak odzyskać tych pieniędzy - mówi Florian Szczęsny z firmy "Ema-Trans", zajmującej się obsługą powierzchni kopalni. Od załadunku węgla po transport. Rybnicka Spółka Węglowa, która ma aż 76 procent udziałów w jego firmie, jest winna 1 mln 400 tys. zł.

- Można powiedzieć, że spółka topi własne dziecko. Zatrudniam sto sześćdziesiąt osób i gdy nie odzyskam tych pieniędzy, będziemy musieli ogłosić bankructwo - przyznaje Szczęsny.

Na urlopy bezpłatne...

Firma "Hymar" nie otrzymała od RSW należnych 182 tys. zł. Zajmuje się dostarczaniem urządzeń dołowych, ich konserwacją i regeneracją. Ludzie z "Hymara" pracują m.in. na kopalni "Chwałowice", "Jankowice", "Rydułtowy". Firma zatrudnia 35 osób. - Bez tych pieniędzy zginiemy. Zacząłem już wysyłać ludzi na bezpłatne urlopy. Najpierw poszli kawalerowie - mówi Jacek Sobik, szef firmy.

Przez zaległości wiele firm przestało płacić obowiązkowe składki m. in. do ZUS-u i odprowadzać podatki.

- Zostałem przestępcą, bo w tym miesiącu nie zapłaciłem ZUS-u. Po raz pierwszy od 6 lat. Bo z czego? - powiedział nam jeden z przedsiębiorców. Nie chce się przedstawiać. -Zaraz będą miał na głowie kontrole - tłumaczy.

Urzędy skarbowe domagają się zaległych opłat, nie zagłębiając się w problemy górniczych podmiotów. Do wielu firm zawitał już komornik, tak jak w firmie "Mar-Kop". - Zatrudniamy 63 osoby, spółka jest nam winna 404 tys. zł. Jeśli wspólnie nie znajdziemy rozwiązania, to jeden po drugim zbankrutujemy - kwituje wiceprezes firmy Andrzej Wyczynek.

Prokurator i tajemniczy "wariant B"

Za przedsiębiorcami stoi rzesza pracowników, którzy w każdej chwili mogą zostać zwolnieni. - Nie walczymy o siebie, ale o nich - mówi Andrzej Wyczynek.

W Kompanii Węglowej przyznają, że prywatne firmy mają małe szanse na szybkie odzyskanie długów. Zgodnie z ustawą, najpierw spłacić trzeba zobowiązania wobec pracowników, zaległości wobec ZUS, miast i gmin. Prywatne firmy są na szarym końcu tego łańcuszka. Przedsiębiorcy ustalili, że dziś oddadzą sprawę do prokuratury.

Bez zapłaty

- Towar został dostarczony, ale nie ma zapłaty. To wyłudzenie. Nasi prawnicy przygotowują odpowiednie zawiadomienie o przestępstwie - mówi Henryk Rymiszewski. Na spotkanie został zaproszony nawet prokurator, ale się nie pojawił. W kuluarach rozmawiano o tajemniczym "wariancie B". - Jak wszyscy przestaniemy dostarczać do kopalń ubrania robocze, maszyny, rękawiczki, to kopalnie staną. Wtedy nam zapłacą - zagroził jeden z przedsiębiorców. - W Bytomiu już się zaczęło. Teraz tylko czekać na kolejne akcje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto