Dramat młodej mamy opisaliśmy wczoraj w "Dzienniku Zachodnim". Przypomnijmy - kobietę trzeba było podłączyć do urządzenia zwanego ECMO, czyli sztucznych płuc, bo po cesarskim cięciu doszło u niej do niewydolności oddechowej i jej własne płuca przestały pracować.
Choć katowicki szpital nie ma własnej oryginalnej aparatury ECMO to lekarzom udało się wykorzystać posiadane urządzenia i stworzyć prowizoryczny zestaw, który pomógł dziewczynie. Do tej pory nikt przed nią tak długo w Polsce nie był leczony ECMO. Każdy dzień był zaś dla całego zespołu medycznego ogromnym wyzwaniem, bo pacjentkę trzeba było monitorować 24 godziny na dobę. Nawet na sekundę nie mogła zostać sama. Non stop monitorowana czekała aż płuca zaczną działać i wciąż myślała o swoim małym synku Marcinku. Gdy już kryzys minął okazało, że NFZ nie chciał sfinansować leczenia, bo tej procedury w przypadku dorosłych nie refunduje. Płaci jedynie za ECMO stosowane do ratowania noworodków.
Po wielkiej medialnej burzy dowiadujemy się jednak, że szpital otrzyma pieniądze, a minister zdrowia Ewa Kopacz podpisze rozporządzenie umożliwiające stosowanie tej terapii także u dorosłych. Lekarze ratowali życie kobiety, która została mamą, zdając sobie sprawę, że mogą pojawić się problemy związane z rozliczeniem z NFZ, ale dla nich liczyło się jedno - jej życie.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?