Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Naleśnikarnia: Porcja dla księżniczki

Zasada Marcin, Żądło Grzegorz
Naleśnik to nie znaczy zawsze to samo – zaśpiewamy trawestując słowa jednej z gorszych piosenek, jakie słyszeliśmy, autorstwa niejakiego Demona (czy De Mono...).

Naleśnik to nie znaczy zawsze to samo – zaśpiewamy trawestując słowa jednej z gorszych piosenek, jakie słyszeliśmy, autorstwa niejakiego Demona (czy De Mono...). Idąc dalej powiemy, że obiad to też nie znaczy zawsze to samo. W Naleśnikarni mieszczącej się przy ulicy Wojewódzkiej przekonamy się o prawdziwości obu powyższych zdań.

Po pierwsze, naleśników ci w tym lokalu dostatek – z dżemem, owocami, nutellą, mięsem, warzywami i jeszcze wiele innych. W Naleśnikarni do wyboru mamy placki na tradycyjnym cieście pszennym, a także piwnym. Są też placki ziemniaczane, również z różnymi dodatkami. W czasie wybierania swojego dania jeden z nas przez moment poczuł się jak grubas w restauracji w słynnej scenie z „Sensu życia według Monty Pythona”. Zastanawialiśmy się, co by było, gdyby wrzucić te wszystkie naleśniki do jednego wiadra, a potem skorzystać z listka miętowego?

Po zjedzeniu wybranych przez siebie potraw jednego byliśmy pewni – w przeciwieństwie do otyłego pana z kultowego filmu najsłynniejszych angielskich komików, na pewno nie pęklibyśmy nawet po całym wiadrze. Z jednego prostego powodu – jedna porcja w Naleśnikarni, choć smaczna, nie jest zbyt obfita. Na lunch w sam raz, ale żeby zaspokoić obiadowy apetyt – nie bardzo. Próbowaliśmy naleśników i placków z kurczakiem w sosie śmietanowym, naleśników a la strogonow, po meksykańsku i z nadzieniem litewskim. Wszystkie naleśniki były niezłe i wszystkie małe jak porcja dla księżniczki. Znacznie większe było danie z plackiem w roli głównej.

Kolejna sprawa – obsługa w Naleśnikarni wydała nam się jakaś taka, no jakby to powiedzieć... szorstka. Do dziś w uszach dźwięczy nam głos pani zza baru, która wołała klientów donośnymi: „po węgieeeerskuuu! albo „ze szpinaaaakieeem! ”. Aż się łza w oku zakręciła...

I jeszcze jedno — naszym zdaniem Naleśnikarnia powinna szybko rozglądnąć się za nowym lokalem. Ten przy tunelu przy Wojewódzkiej jest mało reprezentacyjny, a do tego ciężko do niego trafić tak po prostu z ulicy. Ale może zamiast naleśników, na obiad warto zjeść schabowego?

Naleśnikarnia, Katowice, ul. Wojewódzka

Jak się ubrać

Garnitur pasuje tu jak pięść do nosa. Nie jest to również miejsce, do którego będziesz przychodził specjalnie, więc załóż cokolwiek, tylko ubierz się jak człowiek.

Plusy:

- smaczne jedzenie,
- duży wybór naleśników i placków ziemniaczanych, które podawane są na talerzach, a nie na plastikowych lub papierowych tackach,
- w lokalu są żywe kwiaty, które bardzo lubimy.

Minusy:

- nie jest to jedzenie na duży apetyt; jeden naleśnik to co najwyżej przekąska,
- ceny nie zawsze są współmierne do wielkości porcji, szczególnie w przypadku naleśników,
- kiepskie położenie, ciężko trafić do tego lokalu nawet, jeśli przechodzi się obok niego; do tego jeszcze ten smród dochodzący z pobliskiego tunelu.

Czekamy na Wasze opinie o miejscach, gdzie już byliśmy oraz o tych, które Waszym zdaniem warto odwiedzić. Najciekawsze głosy będziemy publikować w kolejnych odcinkach naszego cyklu. Piszcie na adresy: [email protected] i [email protected].

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto