Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mysłowice: Jedna buda, dwa psy

(pg)
Ja bym się wstydziła tak traktować psy. W zbyt małej budzie nie widziałam nawet jednego źdźbła trawy. To, co zobaczyłam, jest niezgodne nie tylko z prawem. To po prostu nie mieści się w głowie.

Ja bym się wstydziła tak traktować psy. W zbyt małej budzie nie widziałam nawet jednego źdźbła trawy. To, co zobaczyłam, jest niezgodne nie tylko z prawem. To po prostu nie mieści się w głowie. Skandal! Moim zdaniem mamy do czynienia z ewidentnym znęcaniem się nad zwierzętami – twierdzi Danuta Krupa, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Sprawa dotyczy posesji przy niewielkiej ul. Huta Rozalii na obrzeżach Mysłowic. Towarzystwo zawiadomiła jedna z mysłowiczanek, Lucyna Banaś. Uważa, że są niedożywione. – Widać po domu, chociaż jeszcze jest w stanie surowym, że właściciel nie należy do biednych. Płot jest bogaty. Tymczasem o psy w ogóle nie dba. Nie widziałam nigdy, żeby ktoś tam przyjechał z karmą. Dlatego sam codziennie jeżdżę je dokarmiać – opowiada mysłowiczanka.

W dodatku oba psy mają różną płeć. Całkiem możliwe, że suka będzie miała szczenięta. W jednej budzie nie mieszczą się dwa wilczury. Co będzie, gdy oszczenią się młode?

– Psy jeszcze nie są agresywne wobec człowieka, ale już między sobą o karmę walczą. Gdy suka się oszczeni, będzie próbowała zająć budę dla siebie i młodych. Dojdzie do walki – mówi Krupa.
Lucyna Banaś prosiła wielokrotnie straż miejską o interwencję w tej sprawie. Interwencja była, ale dla psów nic się nie zmieniło. – Mam wrażenie, że domek należy do jakiegoś ważniaka i nikt nie chce tej sprawy ruszyć – twierdzi Banaś.

Z kolei straż miejska twierdzi, że zrobiła, co do niej należało. Strażnicy byli na miejscu i nic niepokojącego nie zauważyli. – Dwa psy miały miski z pokarmem. Nie wyglądały na zabiedzone. Z naszych obserwacji wynika, że nie zachodzi żadne znęcanie się nad zwierzętami. Poza tym więcej nie możemy nic zrobić. Nie jesteśmy weterynarzami ani kynologami – stwierdził zastępca komendanta Straży Miejskiej w Mysłowicach, Piotr Kurzec.

Strażnicy uznali, że buda mieści oba psy. I na tym koniec. Nawet nie skontaktowali się z właścicielem posesji i nie weszli na teren działki.

Tymczasem sprawa trafiła już do Prokuratury Rejonowej w Mysłowicach, która w odróżnieniu od straży miejskiej zamierza dokładnie przyjrzeć się losowi psów. – To zupełnie świeża sprawa. Zajmiemy się nią. W ciągu dwóch, trzech tygodni będę mógł powiedzieć nieco więcej na ten temat – powiedział nam Zdzisław Szczepka, szef Prokuratury Rejonowej w Mysłowicach.
O właścicielu posesji nikt nie chce nic powiedzieć. Wiadomo jedynie, że na razie w Mysłowicach nie mieszka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto