W zeszłym roku to właśnie drożdżówki, białe kanapki z szynką, chipsy i słodkie napoje znalazły się na liście produktów zakazanych. Zapisy te wywołały lawinę oburzeń i protestów zarówno wśród szkolnych sklepikarzy, jak i samych uczniów. Od września niektóre produkty będą mogły wrócić na sklepikowe półki.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zgodził się na to, żeby białe pieczywo i wyroby cukiernicze mogły być sprzedawane. Do sklepików powrócą lekko słodzone jogurty oraz kawa. Zmiany dotyczą też jedzenia podawanego w szkolnych stołówkach. Minister zgodził się na słodzony kompot i słodką herbatę.
- Syn już się przyzwyczaił do tego, że nie ma w sklepiku słodkich bułek i napojów i nie widzę potrzeby zmieniania tego - mówi Maciej, tata ośmioletniego Jeremiego.
Podobnego zdania są również dietetycy. Nowe przepisy są mniej restrykcyjne, ale bardziej szkodliwe dla zdrowia dzieci.
- Z czysto żywieniowego punktu widzenia to nie jest korzystne rozwiązanie - mówi dietetyczka Zuzanna Janicka. - Problem nie jest tylko w tym, jakie niezdrowe produkty zjada dziecko, ale także, ile ich je w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca. Nie ma w szkołach limitu, ile dziecko może kupić niezdrowych produktów. W rozporządzeniu ministra dozwolone jest spożywanie napojów przygotowanych na miejscu z dodatkiem do 10 g cukru/250 ml. Na dobrą sprawę dziecko może codziennie kupić w sklepiku drożdżówkę i np. herbatę z dwoma łyżeczkami cukru. Śmiem wątpić, czy jest to prewencja chorób cywilizacyjnych, takich jak otyłość, cukrzyca, choroby układu krążenia.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?