MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Miłość w sieci

ALDONA MINORCZYK-CICHY
Wielu internautów to osoby zakompleksione, które nie mogą sobie dać rady w życiu. W siecisą tym, kim chciałyby być naprawdę. Fot. A. Ławrywaniec
Wielu internautów to osoby zakompleksione, które nie mogą sobie dać rady w życiu. W siecisą tym, kim chciałyby być naprawdę. Fot. A. Ławrywaniec
Na czacie jest się osobą anonimową. Można się wcielić w dowolną postać, zmienić płeć, szpanować. Kiedy rozmowa się nie klei, można po prostu wyjść z wirtualnego pokoju, by po chwili wrócić jako zupełnie inna osoba.

Na czacie jest się osobą anonimową. Można się wcielić w dowolną postać, zmienić płeć, szpanować. Kiedy rozmowa się nie klei, można po prostu wyjść z wirtualnego pokoju, by po chwili wrócić jako zupełnie inna osoba.

Marzena Byrczek z Sosnowca ma 26 lat i jest komputerową maniaczką, ma w domu stałe łącze internetowe. Może korzystać z sieci bez ograniczeń. W pracy w komputerze ma zainstalowany program Gadu-Gadu. W wolnych chwilach za jego pomocą kontaktuje się ze znajomymi z całego świata.

- Tak właśnie poznałam Roberta. Rozmawialiśmy regularnie przez kilka miesięcy. Naprawdę się zaprzyjaźniliśmy, wymieniliśmy się zdjęciami. Robert mieszka w Niemczech. Wyjechał tam w dzieciństwie razem z rodzicami, 20 lat temu. Studiuje i pracuje. Tak jak ja, spędza dużo czasu przy komputerze. Zrozumieliśmy, że bardzo do siebie pasujemy. Robert zaprosił mnie do siebie na wakacje - opowiada Marzena. - Trochę obawiałam się tego wyjazdu, więc zabrałam ze sobą przyjaciółkę. Robert okazał się fantastycznym facetem. Zakochaliśmy się w sobie. Od tego czasu odwiedzaliśmy się wielokrotnie. Myślę o przeprowadzce do Niemiec i małżeństwie.

Marzena miała szczęście, bo trafiła prawdopodobnie na mężczyznę swego życia. Internetowe przyjaźnie bywają jednak zdradliwe.

- Moja przyjaciółka poznała dzięki programowi ICQ (odpowiednik Gadu-Gadu) faceta znad morza. Rozmawiali ze sobą kilka tygodni, w końcu postanowili się poznać. Umówili się w Łodzi na dworcu, w barze. Drań nie przyjechał. Natomiast czekała tam inna dziewczyna, z Bielska-Białej, która także dała się oszukać - opowiada Ewelina z Gliwic.
Karolina z Katowic korzysta z ICQ od dwóch lat.

- To fantastyczna zabawa. Taka przerwa w pracy, chwilka odprężenia. Poznałam w ten sposób wielu sympatycznych ludzi z najodleglejszych części świata. Mam znajomych na wszystkich kontynentach. To przeważnie Polacy, którzy przed laty wyemigrowali lub po prostu wyjechali do pracy na kilkuletnie kontrakty - opowiada Karolina. - Są spragnieni informacji z kraju. Chcą, żeby im opowiadać o tym, co się tutaj dzieje - mówi Karolina.

Jacek z Częstochowy umawia się czasami z osobami, z którymi kontaktuje się dzięki programowi Gadu-Gadu.

- To interesujące - porównać swoje wyobrażenia o kimś, kogo się zna tylko z rozmów, do tego, jak on naprawdę wygląda i zachowuje się w rzeczywistości. Parę razy umówiłem się z dziewczynami z sieci. Przeważnie byłem rozczarowany. Niestety, wielu internautów to osoby zakompleksione, które nie mogą sobie dać rady w życiu. W sieci są tym, kim chciałyby być naprawdę. Grają, udają... Mogą się odmłodzić lub postarzyć, przypisać sobie dowolne cechy fizyczne. Wstawienie zamiast swojego zdjęcia fotografii pięknej dziewczyny czy przystojnego faceta, ściągniętej z Internetu, nie jest problemem - opowiada Jacek.

W wakacje w internetowych kawiarenkach przebywa wielu nastolatków. Niektórzy zamiast wybrać się na wycieczkę z przyjaciółmi, pójść na basen, do parku, spędzają tam po kilka godzin dziennie.

- Wolę przyjaciół z Internetu od tych ze szkoły. Są bardziej interesujący. Mamy tematy do rozmów. Umawiamy się na konkretną godzinę i czatujemy. Opowiadamy o swoich problemach, jesteśmy szczerzy do bólu. Czy chciałbym spotkać kiedyś tych ludzi? Chyba nie. Każdy z nas pewnie trochę nałgał, bo chciał czymś zaimponować. Po co niszczyć ten idealny obraz? - mówi Maciek, uczeń katowickiego gimnazjum.

Maciek nie ma przyjaciół wśród rówieśników, którzy otaczają go na co dzień. Woli tych wirtualnych. W sieci spędza kilka godzin dziennie. Twierdzi, że tylko tam może być naprawdę sobą.


KRZYSZTOF TROCZYŃSKI, psycholog:

- Internetowe przyjaźnie często nie najlepiej się kończą. W mojej praktyce w ciągu 3 ostatnich lat miałem do czynienia z 10 przypadkami takich bardzo nieudanych przyjaźni. Ci ludzie rozmawiając zbudowali sobie wzajemnie pewne wizerunki. Kiedy w końcu się ze sobą spotkali, a w jednym przypadku nawet wspólnie zamieszkali, okazało się, że były to niewypały. Rzeczywistość rozminęła się ze światem wirtualnym. Trzeba było zapłacić pewne koszty. Pojawiły się depresje, sięganie po alkohol.
Taka ucieczka od rzeczywistości w świat wirtualny ma także swoje dobre strony. W Internecie jesteśmy anonimowi. Dzięki temu możemy bez obaw opowiedzieć o swoich problemach. Nie zamykamy się, tylko rozmawiamy. Konfrontujemy swoje doświadczenia z doświadczeniami innych ludzi. Słuchamy ich rad.

ROBERT GOGACZ, pracownik katowickiego salonu internetowego:

- Prowadzimy salon od 9 lat. W tym czasie przychodziła i przychodzi tu pewna charakterystyczna grupa osób. Są to uczniowie w wieku 13-15 lat, następnie licealiści, studenci oraz osoby dojrzałe (35-40 lat). Zazwyczaj szukają potrzebnych im informacji do np. napisania prac naukowych. Są tacy, którzy przychodzą skorzystać z komunikatorów (ICQ, "Gadu-Gadu"), porozmawiać na czacie, sprawdzić pocztę elektroniczną lub wysłać e-maila.

Nie jesteśmy typową kawiarenką. U nas nie ma gier i hałaśliwej muzyki. Dlatego omijają nas bardzo młodzi ludzie, którzy szukają określonego typu rozrywki. U nas można w skupieniu popracować i porozmawiać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rewolucja na poczcie: e-Doręczenia mają zastąpić awizo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto