Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miliardy z kapelusza

JAROSŁAW LATACZ
Zaledwie dwa dni pracy nowego zarządu Kompanii Węglowej wystarczyły na stwierdzenie, że astronomiczny dług polskiego górnictwa, który szacowano na 20,6 miliarda złotych, w rzeczywistości jest o ponad 4 miliardy złotych ...

Zaledwie dwa dni pracy nowego zarządu Kompanii Węglowej wystarczyły na stwierdzenie, że astronomiczny dług polskiego górnictwa, który szacowano na 20,6 miliarda złotych, w rzeczywistości jest o ponad 4 miliardy złotych większy.

Na prośbę zarządu Kompanii Węglowej SA z porządku ostatniego posiedzenia rządu wykreślono punkt, w którym miały być omawiane propozycje zmiany ustawy o restrukturyzacji górnictwa. Powodem było to, że wciąż trwa badanie kondycji finansowej branży.

- To nie dług, ale odsetki od zadłużenia - mówi Andrzej Karbownik, były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo. - Pojawiły się dlatego, że minister gospodarki umorzył postępowanie oddłużeniowe spółek węglowych.

Byli prezesi Państwowej Agencji Restrukturyzacji Górnictwa, którzy obecnie wchodzą w skład zarządu Kompanii Węglowej, twierdzą, że nie doszło tu do jakichkolwiek prób ukrycia rzeczywistej sytuacji finansowej branży. Porównywanie tego, co dzieje się w górnictwie, z głośnymi aferami, które polegały na prowadzeniu tzw. kreatywnej księgowości, nazywają ,zupełnym nieporozumieniem". Audyty przeprowadzane były przecież regularnie i zgodnie z prawem.

Problem polega jednak na tym, że badanie finansów spółek węglowych prowadziła przez ostatnie lata ta sama firma. W krajach Unii Europejskiej taka praktyka może trwać najwyżej pięć lat. Banki, również polskie, zmieniają rewidentów najpóźniej po trzech latach.

- Każdy zarząd po audycie składa oświadczenie, że ujawnił wszystko, o czym wiedział - mówi Piotr Rojek, prezes Krajowej Rady Biegłych Rewidentów. - Może się więc okazać, że rewidenci robili to, co do nich należało, ale nie o wszystkim zostali poinformowani.

Pod koniec 2001 roku branża górnicza ekscytowała się zyskami, które spółki węglowe miały osiągnąć z bieżącej sprzedaży węgla. Górnictwo miało zarobić w 2001 roku 176 milionów złotych! To był wynik nie notowany od wielu lat. Niedługo później okazało się, że zamiast zysków jest strata - prawie 2 miliardy złotych. Wykazanie zysków było możliwe dzięki pominięciu faktu umorzenia wielu należności.

- To jest zgodne z prawem - bronił się Marian Turek, wówczas prezes PARG.

- Wyniki w górnictwie są od dawna zniekształcane - mówi profesor Jan Macieja z Polskiej Akademii Nauk. - Audyt nic tu nie da. PARG gonił za wynikiem, bo od tego zależała stabilność posad zatrudnionych tam ludzi i ich premie. To samo było w spółkach węglowych. Dla zwykłych górników takie praktyki nie miały do tej pory znaczenia.

Odkrycie dodatkowych 4-5 miliardów złotych długów i tym razem ma pozostać sprawą obojętną dla szeregowych pracowników kopalń.

- Całe to zadłużenie jest dla nas wirtualne - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. - Najbardziej boję się tylko tego, że znowu będzie się mówić w całej Polsce o górnikach, którzy przejedli wielkie pieniądze. Prawda wygląda zaś tak, że wszelkie dotacje szły na likwidacje nieczynnych kopalń, a załogi czynnych zakładów nie miały z tego nic.

Nad Markiem Kossowskim, odpowiedzialnym za górnictwo wiceministrem gospodarki, pracy i polityki społecznej, zaczęły gromadzić się chmury. Parlamentarzyści Sojuszu Lewicy Demokratycznej pochodzący ze Śląska wyrażają wiele krytycznych uwag pod jego adresem.

- Nie winię go za to, że pewnych rzeczy po prostu nie wiedział - mówi Jerzy Markowski, senator SLD. - Jednak styl jego pracy jest nie do zaakceptowania.

Politycy regionalnego SLD o nominacjach na najważniejsze stanowiska w Kompanii Węglowej dowiedzieli się kilka godzin po powołaniu jej zarządu.

Politycy SLD byli również mocno zdziwieni postępowaniem wiceministra podczas grudniowych negocjacji z górniczymi związkami zawodowymi.

- Podpisano porozumienie, które w najważniejszych punktach kwestionowało dotychczasową strategię rządu wobec branży - mówią nieoficjalnie. - Jednak widać, że Kossowski ma mocną pozycję w Warszawie. Po takim czymś powinien wylecieć z pracy.

Ale Marek Kossowski również nie uważa, że jest odpowiedzialny za zaistniałą sytuację. Dodatkowe miliardy górniczego długu mogą mieć jednak znaczenie dla dalszego reformowania branży. W przyszłym tygodniu problemami górnictwa ma się zająć rząd. Wtedy okaże się, czy gigantyczne zadłużenie wymusi podjęcie konkretnych decyzji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto