Pod terenem inwestycji znajduje się pokład 504
Osiedle Daszyńskiego Park powstaje w północnej części Katowic, w dzielnicy Wełnowiec-Józefowiec. Buduje je firma deweloperska Acatom, która zamierza postawić w tym miejscu trzy czterokondygnacyjne budynki, w których znajdzie się 131 mieszkań o powierzchni od 26 do 101 m kw. Przewidziano także 197 miejsc postojowych, z których większość będzie się mieścić w garażu podziemnym.
Na zlecenie inwestora powstała dokumentacja pracy badawczo-usługowej sporządzona przez GIG. To opis pogórniczego zagrożenia dla budowlanego zagospodarowania terenu przy ul. Daszyńskiego w Katowicach. Czytamy w niej, że przekształcenie naturalnych warunków geologicznych, a także prowadzona tu dawniej eksploatacja węgla, również ta nielegalna, stwarzają dwa rodzaje zagrożeń dla budowy w tym miejscu nowego osiedla. Są one związane z możliwością wystąpienia deformacji powierzchni oraz emisji gazów.
Specjaliści GIG wskazują, że podczas prac może dojść do samozapłonu węgla pozostawionego w zrobach pokładu 504. Następstwem zapożarowania jest emisja gazów powstających w wyniku procesów spalania. W szczególności ma to dotyczyć tlenków węgla CO i CO2, które w wyniku niekontrolowanych przepływów powietrza mogą się wydostawać na powierzchnię. Zagrożenie takie będzie istniało nie tylko w trakcie robót budowlanych, ale także w przyszłości.
W dokumencie czytamy, że ze względu na zagrożenie termo-gazowe, budynki w części piwnicznej powinny być wyposażone w czujniki alarmowe sygnalizujące wzrost stężenia CO2 i CO w powietrzu ponad dopuszczalną normę. Występowanie tego typu zagrożeń podczas użytkowania budynku nie jest więc wykluczone.
- Firma Acatom nie powinna tam budować domów. Nikt tam nie powinien nic budować, bo to grozi katastrofą. Boimy się o nasze bezpieczeństwo - mówi jeden z okolicznych mieszkańców. - Pokład 504 to tykająca bomba. Skoro GIG rekomenduje, żeby w nowych budynkach montować czujki, to boimy się, że może tam dojść do wybuchu podobnego do tych, do jakich dochodzi na kopalniach - dodaje kolejny mieszkaniec pobliskiego osiedla domków jednorodzinnych.
Nie przeocz
Tysiące ton stali i betonu
Czy mimo zagrożeń wskazanych przez GIG samo budowanie, a także przyszła eksploatacja budynków, są bezpieczne? Zapytaliśmy o to inwestora, który w wiadomości zwrotnej nie odpowiedział wprost na nasze pytanie.
- Dokumentacja (...) powstała na nasze zlecenie i znajduje się w zakresie szeregu materiałów postępowania administracyjnego w przedmiocie pozwolenia na budowę. Dotrzymaliśmy najwyższej staranności w trakcie wykonania pełnego rozpoznania geologicznego na terenie budowy. Realizacja inwestycji prowadzona jest pod nadzorem geologa i zgodnie z zaleceniami zawartymi w dokumentacji budowlanej - zaznaczyła Monika Grudzień z firmy Acatom.
Specjaliści GIG wskazują w dokumentacji na obecność w miejscu planowanej inwestycji, obszarów anomalnych, które uznano za zagrożone powstaniem deformacji typu nieciągłego „w postaci ugięć, obniżeń terenu czy zapadlisk”. O niebezpieczeństwa z tym związane zapytaliśmy architekta Jacka Heydę, twórcę tzw. osiedla OPT, nieopodal którego mają zostać wzniesione nowe budynki.
- Kiedy wiele lat temu pracowaliśmy nad projektem budowy osiedla domków jednorodzinnych, wzięliśmy pod uwagę fakt, że w przeszłości istniały tu tzw. biedaszyby. Wiedzieliśmy, że jest to bardzo trudny teren pod tego rodzaju inwestycję, dlatego wykonaliśmy głębokie, sięgające nawet 40 m odwierty - mówi Jacek Heyda.
Architekt podkreśla, że budowanie w tym miejscu ciężkich, kilkunastometrowych bloków oraz parkingu podziemnego, jest bardzo ryzykowne. Zgodnie z jego wiedzą, przed rozpoczęciem prac inwestor wykonał sięgające zaledwie 5 do 6 metrów odwierty, które zazwyczaj wystarczają do sporządzenia rutynowej dokumentacji przy realizacji tego typu przedsięwzięcia. W tym przypadku jest jednak inaczej.
- Nowe budynki to setki ton stali i betonu. Co prawda nie powstanie pod nimi dziura, do której wpadną, ale z powodu swojego ciężaru oraz ryzyka powstawania deformacji powierzchni, mogą się one powoli zsuwać, a także pękać. To nie musi się zacząć po miesiącu od oddaniu budynku do użytku, ale nawet po kilku latach - dodaje Jacek Heyda.
Kontrowersyjna wycinka drzew
W sąsiedztwie terenu inwestycyjnego znajduje się lasek Alfreda oraz domki jednorodzinne. Inwestor zadeklarował, że w ramach przedsięwzięcia posadzi liczne drzewa, krzewy iglaste i liściaste. Właściciele okolicznych domków jednorodzinnych podkreślają jednak, że zanim do tego doszło, w ciągu zaledwie kilku dni wycięto ponad 200 drzew.
Według urzędu miasta w Katowicach, inwestor miał na to zgodę. Jak wynika z przekazanych nam informacji, wycięto dokładnie 206 drzew, które mogły zostać usunięte pod warunkiem uzyskania pozwolenia na budowę. Stało się ono prawomocne 24 sierpnia, a wycinkę przeprowadzono 23 i 24 września.
- Przepłoszono wszystkie zwierzęta tu żyjące, nie tylko ptaki. Widzieliśmy porozjeżdżane wiewiórki i jeże, które nie zdążyły uciec – przekonuje jedna z mieszkanek osiedla.
Wycinka wzbudzała tym większe kontrowersje, że od 1 marca do 15 października trwa okres lęgowy. Wtedy większość ptaków buduje gniazda, wysiaduje jaja i opiekuje się pisklętami. W tym czasie obowiązuje zakaz usuwania drzew oraz płoszenia ptaków i niszczenia gniazd bez specjalnego pozwolenia wydanego przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska.
Okoliczne domy stracą na wartości
Właściciele domów przy ul. Daszyńskiego nie mają wątpliwości, że w wyniku inwestycji wartość posiadanych przez nich nieruchomości znacząco spadnie. Według nich nowe budynki nie pasują do istniejącej w tym miejscu zabudowy i zniszczą estetykę osiedla, które jest wyjątkowe pod względem architektonicznym i urbanistycznym. Znajduje się na nim ponad 100 domów. Wkrótce przybędzie tu ponad 130 mieszkań.
– Kiedy kupowaliśmy nasze domy liczyliśmy na ciszę i spokój, cieszyliśmy się z bliskości lasku, który za chwilę może zacząć znikać. Teraz zasłaniamy okna, żeby codziennie nie pękało nam serce na widok ściętych drzew. Za chwilę w ich miejscu pojawią wysokie budynki, które zupełnie nie pasują do otoczenia – mówi jedna z mieszkanek osiedla.
Właściciele okolicznych domów wysyłali pisma do urzędu miasta oraz urzędu wojewódzkiego. Znalazło się w nich 280 stron materiałów i dokumentów. Informowali również straż miejską o rozjeżdżaniu pobliskiego lasku Alfreda przez pojazdy dojeżdżające na plac budowy. Ich interwencje nie przyniosły jednak skutku.
Inwestycja ma się zakończyć w pierwszym kwartale 2023 roku.
Musisz to wiedzieć
- Kasia Diurska w... poszarpanych dżinsach więcej odsłania niż zakrywa. ZDJĘCIA
- Nie jedzcie tego! Biedronka, Lidl i IKEA usuwają żywność z toksyczną substancją
- Najładniejsze stadiony w Śląskiem: nowoczesne i te trochę mniej ładne, relikty PRL-u
- W domu w Dąbrowie Górniczej straszy? To nagrała ekipa Last Urbex
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?