Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Masakra piłą mechaniczną w Chorzowie? Drzewa na terenie parafii w Batorym zostały ogołocone z koron. Mieszkańcy są oburzeni

Marcin Śliwa
Marcin Śliwa
Masakra piłą mechaniczną w Chorzowie? Zabiegi pielęgnacyjne, jakie w mijającym tygodniu zostały przeprowadzone na drzewach rosnących na terenie parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Chorzowie Batorym, wzbudziły kontrowersje wśród mieszkańców okolicy. To jeden z nielicznych zielonych skwerów w tej części dzielnicy, a drzewa straciły znaczną część koron. Czy je odzyskają? Zdania są podzielone.

Zobacz zdjęcia -kliknij TUTAJ!

Drzewa w Chorzowie Batorym zostały ogołocone z koron. Mieszkańcy są oburzeni

Grupa mieszkańców Chorzowa Batorego nie kryje oburzenia tym, co stało się z drzewami, które rosną na terenie parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. W ramach wykonanych zabiegów pielęgnacyjnych drzewa straciły sporą część koron. Jest to jedno z niewielu zielonych miejsc w tej części dzielnicy – między DTŚ a torami kolejowymi.

- W najbliższym otoczeniu jest to jedyny taki zielony teren widoczny z okna, gdzie były faktycznie duże drzewa. Jestem wyczulona na takie sytuacje obcinania do zera koron, gdzie jest to niezgodne z prawem. Na innych osiedlach widziałam takie sytuacje, że lipy były w ten sposób przycięte i po kilku latach zaczynały chorować, dlatego zainteresowaliśmy się tą sprawą – mówi Barbara Gołda, mieszkanka sąsiedniego osiedla.

Okazuje się, że parafia zleciła wykonanie prac pielęgnacyjnych na prośbę innej grupy mieszkańców.

- Niepokoiłem się stanem drzew. Ludzie od dłuższego czasu mówili mi, że gałęzie lecą na samochody, bo wokół jest parking, dzieci wracają z przedszkola - mówi ks. Krzysztof Tomalik, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Chorzowie Batorym. - Trzeba było wykonać pielęgnację, zgodnie ze sztuką ogrodnictwa, na prośbę ludzi, którzy korzystają z parkingów i przedszkola - dodaje.

Mieszkańcy zaangażowani w ochronę zieleni ze zrozumieniem przyjęli decyzję proboszcza.

- Proboszcz to bardzo uczynny człowiek, otwarty na parafian i rozumiem, że jak były takie głosy o zagrożeniu spadających gałęzi, to chciał temu zaradzć – mówi Barbara Gołda.

Niepokoi ich jednak efekt przeprowadzonych prac, nie tylko ten wizualny.

- Sam widok takich ogołoconych koron jest po prostu nieprzyjemny. Latem są coraz wyższe temperatury i przy braku cienia, plac i parking na pewno będą się bardziej nagrzewać – mówi Barbara Gołda. - Próbowaliśmy interewniować. Po wykonaniu części przycinek, z przodu kościoła były jeszcze nienaruszone drzewa, ale niestety nie udało się tego zatrzymać – dodaje.

- Sam z piłą nie chodzę, jest to wynajęta firma i wątpię, żeby zrobili coś, czego nie mogą zrobić. To oni zadecydowali ile i jak te drzewa mają być poprzycinane, ponieważ siedzą w tym temacie - mówi ks. Krzysztof Tomalik.

Właściciel firmy, która wykonała zlecenie również przekonuje, że wszystko odbyło się zgodnie ze sztuką.

- Przycięto jedną trzecią korony z góry, tak się tnie. Robię to już prawie trzydzieści lat i nigdy nie było źle – mówi Roman Antoniuk, właściciel filmy Romix z Chorzowa. - Na wionsnę wypuszczą odrosty i liście, będzie normalne drzewo. Pielęgnacyjnie się przycina drzewa, robię to już kupę lat. Pierwszy raz się spotykam z takimi głosami -dodaje.

Innego zdania jest Natalia Białokoz, biolożka i miejska aktywistka z inicjatywy „Ratujmy Żabie Doły”.

- To, co widzę na zdjęciach, wygląda raczej jak przygotowanie do wycinki, a nie jak pielęgnacja. Nie ma to z nią wiele wspólnego. Te drzewa po prostu zostały pozbawione koron, niektóre w formie zupełnie drastycznej, bo nie zachowano żadnych młodych gałęzi - mówi Natalia Białokoz. - Jeśli trzeba mocno zniwelować koronę, to ewentualnie wycina się całe konary i to raczej od dołu. Tego typu cięcie w połowie korony nie występuje w standardach cięcia - dodaje.

Jednocześnie zwraca uwagę na to, że na parafialnym skwerze rosną różne gatunki drzew i każdy z nich nieco inaczej zareaguje na wykonane zabiegi.

- Na pewno jest tam sporo topól, które na cięcie zareagują silnym przyrostem. Będziemy mieli taki efekt, że drzewo do pewnej wysokości jest prostym pniem, na którym nagle zaczyna rosnąć coś w rodzaju miotły - topole zareagują na to wypuszczaniem wielu drobnych gałęzi na obwodzie cięcia. Prawdopodobnie większość z tych topól przeżyje, bo trzeba naprawdę dużo, żeby zabić topole, natomiast wartość estetyczna tych drzew jest stracona bezpowrotnie - wyjaśnia Natalia Białokoz.

Gorsza przyszłość może czekać tamtejsze brzozy.

- Jest to gatunek, który absolutnie nie znosi cięcia, ponieważ nie reaguje odrastaniem na przycinanie. Te brzozy zostały po prostu zniszczone. Czy przeżyją, czy nie, tego nie wiem, natomiast z całą pewnością nie odtworzą już tej korony - mówi Natalia Białokoz.

Wykonawca jest innego zdania i apeluje, aby wstrzymać się ostateczną oceną.

- Czekać wiosny i wszyscy zobaczą, że będą normalne drzewa, które się zazielenią - przekonuje właściciel firmy Romix.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto