Odkąd nastały silne mrozy, pasażerowie skarżą się na nieogrzewane pociągi z nieszczelnymi oknami i drzwiami.
Na stacji w Gliwicach około wpół do dziewiątej rano na peronie drugim marznie tłum ludzi. Podstawiany osobowy do Częstochowy ma odjazd o 8.29, a podstawia się o 8.35. Zziębnięci pasażerowie rzucają się do wagonów i tu czeka ich rozczarowanie - w środku zimno jak w lodówce.
Biało w przedziale
Zdarza się nawet, że w pociągach pada śnieg. W środę osobowy do Gliwic odjeżdżający z Katowic o godz. 18.15 był wewnątrz zasypany białym puchem. - Kaśka, popatrz na korytarz. Na szybie jest śnieg - dziwiła się dziewczyna, która siedziała w przedziale w puchowej kurtce, bo tam też padało. - I co z tego? - nie przejęła się Kaśka. - Ale on jest wewnątrz - dokończyła koleżanka.
Roman Piwek, zastępca dyrektora ds. eksploatacji w Śląskich Przewozach Regionalnych twierdzi, że to może się zdarzyć, kiedy pasażerowie nie domykają drzwi lub otwierają okna. - Zanim przez pociąg przejdzie drużyna konduktorska i zamknie wszystkie drzwi i okna, śniegu już napada - uważa Piwek. - Zresztą domykanie okien i drzwi nie należy do głównych obowiązków drużyny konduktorskiej, trudno, żeby interesowali się każdym oknem w pociągu.
Buty przymarzły
- W czwartek jechałem, jak codziennie rano, do pracy do Katowic - opowiada Bogusław, mieszkaniec Pszczyny. - Pociąg relacji Zwardoń - Katowice odjeżdża z Pszczyny o 10.18. Tym razem był nieogrzewany! W Katowicach ledwo oderwałem od podłogi przymarznięte do niej buty. Gdyby było jakieś ogrzewanie, to podczas podróży stopniałby mi chyba śnieg na butach? - pyta retorycznie Bogusław.
Wicedyrektor Piwek przeprowadził wewnętrzne śledztwo. - Pociąg z Pszczyny przyjechał do Katowic o godz. 10.58. Ten skład jedzie potem po 20 minutach postoju do Sędziszowa. Gdyby był zimny, dalej by nie pojechał, zastąpilibyśmy go inną jednostką - twierdzi Piwek. - Skontaktowaliśmy się drogą radiową z maszynistą, który był już gdzieś pod Sędziszowem i stwierdził, że wszystko w porządku, pociąg jest ogrzewany.
Musiało działać!
Wicedyrektor podejrzewa, że w pociągu mogło być "po prostu chłodniej niż zwykle". Ten pociąg wyjeżdża z Katowic o godz. 3.44 rano, jedzie do Zwardonia i wyjeżdża stamtąd o 7.48. - W górach jest chłodniej, być może dlatego przyjechał do Pszczyny troszkę chłodniejszy, przy takich temperaturach i nieszczelności jest to możliwe, ogrzewanie musiało jednak działać - twierdzi Piwek.
Marznijmy z uśmiechem
I tak dobrze, że koleje przy takich mrozach u nas w ogóle funkcjonują - powiedział nam z rozbrajającą szczerością jeden z kolejarzy. - Przecież w Wielkiej Brytanii już odwołują pociągi, a warunki pogodowe są u nich lepsze, nie mówiąc o stanie taboru.
A zatem - płaćmy, jedźmy i marznijmy z uśmiechem na ustach i świadomością, że i tak mamy lepiej od Brytyjczyków.
Pismak przeciwko oszustom - Google Chome
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?