W Stanach Zjednoczonych lacrosse jest oglądany na żywo nawet przez 60 tysięcy ludzi. Obecnie funkcjonuje tam na różnych szczeblach około 560 zespołów. Swoich sił w tym sporcie podczas pobytu w USA miał okazję spróbować Maciej Bożek z Katowic. Dyscyplina na tyle go wciągnęła, że od trzech lat próbował rozpropagować ją w różnych kręgach. Efekty widać jednak dopiero od kilku miesięcy. - Udało się to po powstaniu Europejskiej Federacji Lacrosse, choć za większość rzeczy m.in. zakup sprzętu odpowiadamy sami - przyznaje Bożek.
Lacrosse może być uprawiany zarówno w hali, jak i na stadionie. Zasady bardzo przypominają te, które obowiązują w hokeju. Taka sama jest bowiem liczba zawodników w jednym zespole, a wielkość bramek podobna. Podstawową różnicą jest wygląd kija, który w lacrossie jest zakończony siatką, służącą do łapania i podawania kauczukowej piłki. - Jest to sport kontaktowy. Czasami na poziomie hokeja, a czasami bardziej brutalny - tłumaczy Bożek i dodaje, że w zajęciach mogą brać udział osoby o różnych gabarytach, bo na boisku po-trzebni są zawodnicy o różnorakich walorach.
W Polsce obecnie dobrze prosperują trzy kluby: Kosynierzy Wrocław, Grom Warszawa i Poznań Husars. We wrześniu staruje liga i zespół z Katowic ma zamiar wystawić w niej wspólną drużynę z podobną grupą z Krakowa. - Jeszcze nie wiemy na jakich zasadach będzie ona funkcjonowała - mówi Bożek. - Na razie staramy się przygotowywać. Obecnie na treningi, które odbywają się dwa razy w tygodniu przychodzi kilkanaście osób. Jeździmy też na turnieje organizowane przez inne zespoły. Ostatnio byliśmy we Wrocławiu.
Skład Legionu tworzy kilkanaście osób z całego Śląska. Zawodnicy trenują na sali gimnastycznej i na boisku Kolejarza Katowice. Cały sprzęt poza kaskiem, czyli kij i ochraniacze m.in. na ramiona i klatkę piersiową można kupić za około 500 złotych.
W drużynie trenuje trzech mieszkańców naszego miasta: Adrian Kozieł, Damian Hojka i Jacek Rogiewicz. Świętochłowiczanie szukali niszowego sportu i w internecie trafili na lacrosse'a. - W mieście nie ma zbyt wielu rozrywek, dlatego postanowiliśmy znaleźć coś nowego - tłumaczy Kozieł. - Opanowanie podstaw wymaga trochę wysiłku, ale nie jest skomplikowane.
Jacek Rogiewicz podkreśla, że atutem tego sportu jest jego niszowość. - To dyscyplina dla osób, które lubią poznawać nowe rzeczy i nie boją się rywalizacji, w której trzeba używać siły - mówi.
Dla Damiana Hojki nowa dyscyplina to świetna rozrywka. - Wszystko tu dzieje się bardzo szybko. Sił traci się dużo więcej niż przy grze w piłkę nożną - uważa.
O Legionie można poczytać na
www.legionkatowice.wordpress.comPowrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?