Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kurs z fiskusem

ADAM WOŹNIAK
Kasy fiskalne mają pomóc prześwietlić kieszenie taksówkarzy.
Kasy fiskalne mają pomóc prześwietlić kieszenie taksówkarzy.
- Wprowadzenie kas fiskalnych uderzy po kieszeni naszych klientów - ostrzegają taksówkarze. Na dzisiaj zapowiedzieli demonstracyjne przejazdy pod urzędami wojewódzkimi i miejskimi we wszystkich większych miastach w ...

- Wprowadzenie kas fiskalnych uderzy po kieszeni naszych klientów - ostrzegają taksówkarze. Na dzisiaj zapowiedzieli demonstracyjne przejazdy pod urzędami wojewódzkimi i miejskimi we wszystkich większych miastach w kraju. W Katowicach kilkadziesiąt samochodów ma przejechać ulicami Młyńską i Jagiellońską.

- Moi kierowcy obiecali, że nie będzie żadnej blokady ulic. Chcą jednak pokazać, że sprawa kas jest dla nich bardzo poważnym problemem - mówi Wiesław Lang, zarządca komisaryczny Miejskiego Przedsiębiorstwa Taksówkowego w Katowicach.

Kasy fiskalne muszą pojawić się w taksówkach 1 marca. Rozporządzenie w tej sprawie ukazało się w połowie ubiegłego roku. Określa warunki techniczne kas i warunki ich stosowania powodując, że inne rozporządzenie - o kasach fiskalnych - wydane jeszcze w 2001 roku obejmie taksówki, do tej pory zwolnione z obowiązku ich stosowania.

Przepis miał wejść w życie wcześniej - 1 października 2002 roku. Jednak z powodu protestów samych taksówkarzy, jak i części posłów przesunięto termin o 5 miesięcy. Fiskus nie chce dłużej zwlekać, bo robi na kasach podwójny interes: po pierwsze, od opłaty za przejazd będzie trzeba odprowadzać podatek VAT. Po drugie, do budżetu wpłynie VAT od sprzedaży 140 tys. kas - około 3 mln zł. Nie bez znaczenie jest także fakt, że kieszenie taksówkarzy będzie można łatwiej prześwietlić, gdyż teraz rozliczają się tylko w formie ryczałtu.

Taksówkarze bronią się, bo będą musieli wydać na kasy po 1,5-2 tys. zł. Ponadto opłata za kurs obłożona VAT-em oznacza podwyższenie kosztów. Będą więc chcieli przynajmniej część z nich przerzucić na pasażerów. Zdają sobie sprawę, że ci ostatni po takim potraktowaniu zaczną przesiadać się do tramwajów i autobusów. A mniej klientów przy tak silnej konkurencji w branży sprawi, że taksówki nie ruszą się z postojów.

- Nam przestaje się opłacać jeździć na ropie. O benzynie nawet nie wspomnę. Żeby przyciągnąć klienta dajemy zawsze zniżki, więc zyski są minimalne. Podniesienie taryfy o jedną czwartą będzie miało opłakane skutki - twierdzi Krzysztof Snarski, prezes Stowarzyszenia Kierowców Tele-Taxi.

- Gdy jesteśmy wzywani poza strefę, włączamy licznik po przekroczeniu jej granicy. Zdarza się jednak, że na miejscu nikt nie czeka, że to był kawał. Ale kasa nabije opłatę. Możemy więc płacić podatek od dochodu, którego nie było - mówi Przemysław Szczepaniak, szef firmy taksówkowej ABC Viva.

Jest jednak mało prawdopodobne, by protesty taksówkarzy odniosły skutek. Można przypuszczać, że będą zatem zabiegać o wprowadzenie ograniczeń w liczbie taksówek. Takie rozwiązanie ograniczyłoby konkurencję. A klienci są z niej bardzo zadowoleni. Za taksówkarzami ciągnie się bowiem zła sława sprzed kilkunastu lat, gdy ceny kursów były niemal zawsze zawyżane. Taksówkarze zabierali do samochodu kilka osób na raz i każdej kazali płacić. Jeszcze nie tak dawno postojami rządziły taxi mafie.

Taksówkarze wspominają czasy, gdy to klient był dla nich, a nie odwrotnie, z nostalgią. Część tych, którzy nie należą do żadnych korporacji dalej zawyża stawki. Po zakończeniu kursu pasażer dowiaduje się, że musi zapłacić trzy razy więcej niż normalnie. Spora grupa kierowców jeździ w ogóle bez koncesji. Nie mają legalnych taksometrów, nie płacą podatków i ustalają cenniki według własnego uznania. Kasy fiskalne pomogą zlikwidować te patologie.
Co do cen - szybko ureguluje je rynek. Taksówkarze natomiast będą mieć inny problem: jak zabezpieczyć się przed kradzieżami kas, które będą równie cennym łupem jak montowane w ich samochodach radiotelefony.

- Gdybym dostał etat i 1.500 zł do kieszeni, zostawiłbym taksówkę - twierdzi szef jednej ze śląskich korporacji taksówkowych. Według dyrektora Langa z MPT, jego kierowcy zarabiają przeciętnie ok. 3 tys. zł brutto. Od tego muszą odjąć koszty eksploatacji, ZUS i podatek. Nie ma reguły świadczącej o miastach bardziej lub mniej dochodowych dla taksówkarzy. W okresie świąt i Nowego Roku rekord pobiło Jaworzno, gdzie rekordziści potrafili zrobić w ciągu 1-2 dni po 300 zleceń.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto