Choć tysiące kierowców przez kilkanaście godzin nie mogły przejechać, to nie ma kto powiedzieć im "przepraszamy". Mówiąc wprost: jeśli w przyszłości w tym miejscu dojdzie do podobnego zdarzenia, to znów stanie pół aglomeracji.
Czytaj także: Złe inwestycje w woj. śląskim kosztowały miliony złotych
Dlaczego? Za sytuację na zjeździe z ul. Murckowskiej na autostradę A4 odpowiada katowicki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Po sygnale o kraksie, drogowcy nie wezwali jednak dźwigów, które mogły zebrać rozsypane rury. Ograniczyli się do przekazania informacji policji. Jak mówi Sebastian Pionka z GDDKiA, wszystko odbyło się zgodnie procedurami. - Za zabezpieczanie zdarzeń na autostradzie, gdy dochodzi do wypadku i trzeba wezwać lawetę, odpowiada policja - tłumaczy.
Policja przyjęła zgłoszenie, ale sprzętu nie wezwała. Asp. Adam Jachimczak z KWP tłumaczy, że gdy do zdarzenia dochodzi z winy przewoźnika, on winien zadbać o "posprzątanie". W środę pierwszy dźwig po wezwaniu przewoźnika dotarł na miejsce o godz. 5.30. Zanim przywrócono normalny ruch, minęło ok. 13 godzin. Zdaniem policji nie był wcale najgorszy rezultat.
Któregoś dnia wszyscy utkniemy w zatorach
Rozmowa z Andrzejem Szczeponkiem, zastępcą dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego
Jak pan ocenia przebieg środowej akcji na węźle Murckowska?
Trudno mi ją oceniać, bo nie za wiele o niej wiem.
Z racji zajmowanego stanowiska chyba jednak pan wiedzieć powinien?
Nikt w środę nie zwracał się do nas o pomoc podczas prowadzenia działań.
A zatem przedstawię pokrótce fakty: przywrócenie ruchu trwało 13 godzin, a pierwszy dźwig pojawił się na miejscu zdarzenia ponad 2,5 godziny po wywróceniu się naczepy. Czy to nie za długo?
Wręcz przeciwnie. Zorganizować dojazd ciężkiego sprzętu w środku w ciągu 2,5 godziny to naprawdę świetny rezultat. Trzeba przecież po pierwsze znaleźć taki sprzęt i kierowcę, po drugie dojechać na miejsce, po trzecie rozstawić go.
Idąc tropem takiego myślenia, można dojść do wniosku, że jeśli w przyszłości w tym miejscu dojdzie do podobnej sytuacji, to...
Skończy się to tak samo, jak w środę. Jak się ma jedną drogę prowadzącą przez tak wielką aglomeracje, to niestety, trzeba się liczyć z ryzykiem, że w razie jakiegoś zdarzenia wszyscy staniemy w korkach.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?