Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katowicki PKS z oszczędności zamknął kasy biletowe, a w opustoszałym dworcu koczują bezdomni

Justyna Przybytek
Arkadiusz Ławrywianiec
Osiemnastu pracowników i jedno obsługiwane połączenie - to efekt cięcia kosztów w katowickim PKS-ie. Wydawać by się mogło, że gorzej być nie może. Może. Zarząd wydał właśnie decyzję o zamknięciu kas na dworcu przy ulicy Skargi. Dworzec więc opustoszał, a blaszaną halę zajęli bezdomni

Koniec dworca PKS w Katowicach zbliża się wielkimi krokami. Spółka obsługuje już zaledwie jedno połączenie, a w sumie zatrudnia 18 osób! Skróciła też godziny działania hali dworca przy ulicy Skargi oraz punktu informacji, a od 1 października zamknęła dworcowe kasy.

Od tego dnia bilety autobusowe kupimy jedynie u kierowcy, albo - jeśli połączenie obsługuje prywatny przewoźnik - w jego biurze lub przez internet (w zależności od ustaleń firmy). Kasy zamknięto w hali dworca ze względu na oszczędności.

- Nie stać nas na tyle etatów i tniemy te elementy, które najmniej utrudnią funkcjonowanie dworca, bo podstawa to informacja i dyżurny ruchu - wyjaśnia Damazy Ćwikowski, prezes PKS. Spółka tnie koszty już od dawna. Właśnie dobiegł końca kolejny etap zwolnień grupowych. Na początku roku w firmie pracowników było jeszcze 68, a dziś - 18. To zarówno pracownicy techniczni, którzy zajmują się naprawą samochodów w warsztacie przy ul. Rzepakowej, jak i kierowcy, obsługa dworca i administracja.

Na dworcu do października pracowały na zmianę dwie kasjerki. - Dzięki temu, że obcięliśmy te dwa etaty, możemy nadal prowadzić halę - tłumaczy Ćwikowski. Kasy zamknięte. Jakie będą kolejne zmiany na dworcu? - Na razie żadnych nie przewidujemy - dodaje prezes. Gorzej być chyba nie może. Katowicki PKS obsługuje już zaledwie jedno połączenie do Wisły, to trzy kursy dziennie.

- Te, które my likwidowaliśmy, a były opłacalne, przejęli prywatni przewoźnicy. Dlatego pasażerowie niespecjalnie odczują zmiany w działaniu spółki - przekonuje Ćwikowski.

Bo największe już... odczuli. Blaszany dworzec na środku obskurnego placu jest czynny tylko do 22, natomiast informacja od 8 do 16. Ostatnio opustoszałą halę - pracują tu tylko dwie osoby: pracownica informacji oraz dyżurny ruchu. - upodobali sobie bezdomni.

- Koczują w deszczową pogodę, gdy pasażerowie też chętnie by się w niej schowali, ale nie mogą, bo wewnątrz smród jest nie do zniesienia. To skandal, przecież to także dworzec komunikacji międzynarodowej, jakie ta hala daje świadectwo o mieście - denerwuje się kobieta pracująca w jednej z firm przewozowych.

Ćwikowski przyznaje, że problem jest. - Pracownicy dzwonią na straż miejską, ale to gra w kotka i myszkę, bo bezdomni opuszczają dworzec gdy pojawią się strażnicy, po czym gdy ci znikają, zaraz wracają - opowiada.

Ratunkiem dla katowickiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej miała być prywatyzacja spółki. W marcu spółkę kupiła prywatna firma z Katowic GC Investment. Deweloper nabył 51 proc. udziałów w PKS za ponad 5,4 mln zł. Do końca roku ma przejąć kolejne 34 proc. akcji, tym samym stanie się właścicielem 85 proc. udziałów.
Wraz z przejęciem spółki, firma przejmuje także dworzec przy Skargi. Nowy właściciel zgodnie z umową ze Skarbem Państwa ma obowiązek utrzymać dworzec do marca 2013. Co później, nie wiadomo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto