Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katowicki Fritzl w domu przy ul. Krzywej gwałcił swoje cztery córki

Aldona Minorczyk-Cichy
Klatka schodowa kamienicy przy ul. Krzywej w Katowicach
Klatka schodowa kamienicy przy ul. Krzywej w Katowicach Arkadiusz Ławrywianiec
TYLKO U NAS: Wczoraj pisaliśmy o katowickim Fritzlu - 41-latku, który w swoim domu przy ul. Krzywej gwałcił swoją pasierbicę i córkę (miały wtedy po 11 lat). Pierwszą przez 9 lat, drugą przez 5 lat. Dwa dni temu policjanci zatrzymali zwyrodnialca. Jest bezrobotny od wielu lat. Ma zaledwie podstawowe wykształcenie.

Tymczasem - jak ujawnili wczoraj dziennikarze TVN w programie "Prosto z Polski" - ofiarami gwałciciela były nie dwie, ale aż cztery z pięciu sióstr. Przyznała to ich matka.

Katowiccy policjanci, zajmujących się przestępstwami przeciwko życiu i zdrowiu, którzy doprowadzili do zatrzymania zwyrodnialca, przesłuchiwali wczoraj rodzeństwo.

- Tragedia dziewczynek mogła skończyć się już 3 lata temu. Niestety, organy ścigania, które prowadziły postępowanie w sprawie podejrzenia molestowania, a także pomoc społeczna nie stanęły na wysokości zadania - twierdzi Józef Kogut, prezes Śląskiego Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw, były szef chorzowskiej policji.

- Gehenna dzieci skończyła się o 9 lat za późno - podkreśla Kogut. Dodaje, że gdyby w tej sprawie naprawdę zrobiono wszystko, co trzeba, już przed laty wyszłaby na jaw przerażająca prawda.
Sygnały o tym, że w rodzinie dzieje się coś złego, docierały także do katowickiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Urzędnicy w programie "Prosto z Polski" stwierdzili jednak, że nie mają sobie nic do zarzucenia, że w tej sprawie zrobili wszystko, co trzeba. Czy na pewno?

Zdaniem śledczych, 9 lat temu oprawca po raz pierwszy zgwałcił 11-letnią pasierbicę. Kilka lat później zaczął molestować także własną córkę. To samo spotkało też dwie inne dziewczynki. Jedna z nich - 14-letnia - po ujawnieniu przestępstwa i zatrzymaniu ojca, nie wytrzymała psychicznie. Jak twierdzi jej matka - próbowała popełnić samobójstwo. Przebywa obecnie w szpitalu.

Do tych tragicznych wydarzeń dochodziło w ścisłym centrum Katowic. Matka dzieci zaprzecza jakoby wiedziała o krzywdzie córek. - To się działo, kiedy mnie nie było w domu. Byłam w szpitalu - mówiła wczoraj dziennikarzom.

Dlaczego jednak nie reagowała, kiedy policja i prokuratura trzy lata temu badały sprawę? Twierdzi, że żałuje, iż zbagatelizowała sprawę. Podobno czuła się zastraszana. Oprawca miał terroryzować ją i dzieci. Miał używać przemocy fizycznej i psychicznej. Dopiero kilka dni temu kobieta odważyła się pójść na policję. Miało się tak stać po tym, jak jej partner kolejny raz dotkliwie pobił jedną z córek. Wcześniej, w 2009 roku, w sprawie jednej z dziewczynek zareagowała szkoła. Także sąsiedzi informowali dzielnicowego, że w rodzinie dzieje się coś złego.

Jednym z dowodów w sprawie jest film pornograficzny, jaki oprawca nakręcił z pasierbicą w roli głównej. Chciał nim udowodnić, że nikogo nie zmuszał do współżycia.

Oprawcy grozi 12 lat więzienia. Do aresztu, decyzją sądu, trafił na 3 miesiące.

Czytaj także: Policja zatrzymała mężczyznę, który gwałcił córki i kręcił film porno

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto