Do wstrząsającego zdarzenia doszło 13 stycznia w areszcie śledczym przy ul. Mikołowskiej w Katowicach. Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, w jednej z cel znaleziono ciało martwego mężczyzny, który wisiał z pętlą założoną na szyję. Był podejrzewany o pedofilię, choć pozostałym osadzonym miał mówić, że chodzi o handel narkotykami, aby uniknąć kłopotów.
- Cela, w której znaleziono denata, nie była monitorowana. Współosadzony, który mieszkał razem z podejrzanym o pedofilię, twierdził, że nic nie słyszał i nic nie wie. Sprawę śmierci osadzonego wyjaśnia teraz Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach oraz Prokuratura Okręgowa w Katowicach - pisze Marcin Pietraszewski na łamach GW.
To właśnie współosadzony poinformował strażników o tym, co dzieje się w celi. Reanimacja trwała ponad godzinę, mimo to mężczyzna zmarł.
Na pryczy zostawił własnoręcznie napisany list pożegnalny, co wskazuje na samobójstwo. Zastanawia jednak worek na głowie i dłonie związane z tyłu. W przeszłości dochodziło jednak do podobnych zdarzeń, kiedy ofiary po założeniu worka na głowę i pętli na szyję wiązały dłonie i przekładały je do tyłu, aby nie móc uniknąć śmierci.
Śledczy nie wykluczają jednak, że w zdarzeniu brały udział osoby trzecie. Trwają czynności, m.in. badanie listy przez biegłego grafologa. Do zakończenia śledztwa, w którym udział bierze również specjalna jednostka Służby Więziennej, dyrektor placówki ma pozostać zawieszony.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?