Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kasa Chorych szuka oszczędności u najlepszych lekarzy

Agata Pustułka
Jeśli sytuacja finansowa nie ulegnie poprawie, a wszystko wskazuje na to, że się nie poprawi, to w przyszłym roku trzeba będzie o ok. 30 proc. obciąć wysokość kontraktów zawieranych ze szpitalami w woj. śląskim.

Jeśli sytuacja finansowa nie ulegnie poprawie, a wszystko wskazuje na to, że się nie poprawi, to w przyszłym roku trzeba będzie o ok. 30 proc. obciąć wysokość kontraktów zawieranych ze szpitalami w woj. śląskim. Tak naprawdę oznacza to, że w kwietniu 2003 r, albo jeszcze wcześniej, mogą przestać przyjmować pacjentów, drastycznie zmniejszy się też ilość świadczeń.

Tak katastroficzną wizję przedstawił wczoraj zarząd Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych podczas spotkania z konsultantami wojewódzkimi z różnych dziedzin medycyny w Sali Sejmu Śląskiego.

Dyrektor Kasy Józef Kurek pokazał szereg wykresów i wyliczeń. Wynikać z nich ma, że 2002 rok kasa zakończy niedoborem w wysokości ponad 276 mln złotych! Aby wyjść "na zero" trzeba więc... zakontraktować mniej świadczeń, bo pieniędzy nie przybędzie. Do tego dochodzą rosnące zobowiązania wobec innych kas i coraz większe koszty usług medycznych.

- Zapas w wysokości 440 mln złotych, jaki miała kasa, został już "zjedzony" - narzekał dyrektor, który stwierdził, że poprzedni zarząd kasy wydawał w ostatnich miesiącach za dużo.

Na fatalny stan finansów miały też wpływ: wzrastające bezrobocie, które drastycznie obniżyło wpływ ze składek, oraz wyższy niż przewidywano poziom refundacji leków.

- Czekają nas trudne wybory. Musimy usiąść i pomyśleć, jak wyjść z tej trudnej sytuacji, gdzie zaoszczędzić - zachęcał profesorów dyr. Kurek. Zarzucił też poprzedniemu dyrektorowi kasy, że bardziej wspierał specjalistyczne leczenie, a nie podstawową opiekę medyczną.

Większość specjalistów nie zgodziła się z tym stwierdzeniem. - Czy dobra medycyna ma być nieszczęściem Śląska? To politycy powinni się tłumaczyć z bałaganu, a nie lekarze. Nie mogę się zgodzić z tym, że muszę dzielić pacjentów na droższych i tańszych. Czy mam mówić: pan jest za drogi, pana nie zoperuję - ostro wystąpił prof. Andrzej Bochenek, szef I Kliniki Kardiochirurgii.

- Nie psujmy tego, co dobre. Nie zaczynajmy od krytyki poprzedników, ale zastanówmy się, jak poprawić to, co złe. Nie niszczmy siły tej Kasy - zaapelował prof. Marian Zembala, dyr. Śląskiego Centrum Chorób Serca.

Lekarze są zaniepokojeni obcinaniem funduszy na specjalistyczne zabiegi przez Ministerstwo Zdrowia.
Najbardziej odczuli to śląscy kardiochirurdzy, którzy w naszym regionie wykonują aż 25 proc. wszystkich operacji w Polsce. - Kto mi zagwarantuje, że po 1 listopada nadal będę mógł operować? - pytał prof. Bochenek.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto