Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kasa albo beton

Anna Malinowska
Don Antonio w gliwickim sądzie (zdjęcie z 15 lutego). Karina Trojok
Don Antonio w gliwickim sądzie (zdjęcie z 15 lutego). Karina Trojok
Na 6 lat i 6 miesięcy więzienia został skazany Antoni L. pseudonim Don Antonio. Najbliższy współpracownik oskarżonego, Zbigniew S. spędzi w więzieniu blisko 3 lata.

Na 6 lat i 6 miesięcy więzienia został skazany Antoni L. pseudonim Don Antonio. Najbliższy współpracownik oskarżonego, Zbigniew S. spędzi w więzieniu blisko 3 lata. Wczoraj w gliwickim Sądzie Rejonowym zapadł wyrok w sprawie mężczyzny, który przez lata uchodził za szacownego biznesmena.

Antoni L. znany był nie tylko jako przedsiębiorca, lecz także jako szara eminencja gliwickiego świata przestępczego. Przez lata czuł się bezkarny. W czasie zakończonego właśnie procesu światło dzienne ujrzały fakty, które pozwalają zrozumieć tę nietykalność – świadkowie byli zastraszani, a miejscowa policja skorumpowana. L. na początku lat 90. otworzył w Gliwicach sieć kantorów. Prawdziwą żyłą złota była jednak dla biznesmena lichwa. Pożyczał pieniądze, a przy ich zwrocie żądał niebotycznych odsetek. Jeśli ktoś nie chciał spłacać groził: „Kasa albo beton i do Kłodnicy”. – Policjanci nie interesowali się zgłoszeniami – mówił wczoraj sędzia Wojciech Walesiuk. – Mówili pokrzywdzonym, żeby dali sobie spokój.

L. próbował podporządkować sobie konkurencję w mieście. Żona jednego z gliwickich policjantów prowadziła własny kantor. Z L. nie chciała współpracować, więc była zastraszana. Mąż policjant o wszystkim poinformował przełożonych. Poradzili mu, „żeby jakoś się z Antkiem dogadał” (w tej sprawie prowadzone jest odrębne postępowanie). Pokrzywdzeni zeznawali, że zgłaszanie przestępstw Don Antonia w Gliwicach nie miało sensu. Jeden z nich pożyczył od lichwiarza pieniądze, za co musiał zapłacić dodatkowo 20 tys. zł. W przeciwnym razie Antoni L. groził, że spali mu wszystkie samochody ciężarowe. Niepokorni dłużnicy byli bici.
Działalnością Don Antonia Centralne Biuro Śledcze interesowało się od dobrych 10 lat. W końcu w lutym tego roku ruszył proces. Lichwiarz odpowiadał m.in. za wymuszenia rozbójnicze i zastraszanie świadków. Obrońcy L. już od początku procesu twierdzili, że ich klient „poszedł siedzieć za nazwisko” i cała sprawa jest ukartowana przez CBŚ. – Pomawianie funkcjonariuszy jest w sądach powszechne – uzasadniał wyrok sędzia Walesiuk. – Trudno jednak dopatrzeć się, jaki interes w zatrzymaniu oskarżonego miałoby CBŚ. Nie ma wątpliwości, że obaj oskarżeni byli powiązani ze światem przestępczym w Gliwicach.

Lichwiarz odpowiada też w innym procesie. Prokuratura zarzuca mu działalność w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Chodzi o grupę Zygmunta L. pseud. Sandokan.

Zgodnie z ustaleniami Antoni L. nie tylko pomagał gangsterom i udzielał im schronienia, ale też brał aktywny udział w przestępstwach grupy. Wczorajszego ogłoszenia wyroku wysłuchał tylko jeden z oskarżonych, Zbigniew S. – Don Antonio nie pojawił się w sądzie.


Cinkciarz z dyplomem

52-letni Don Antonio karierę zaczynał jako cinkciarz jeszcze w czasach PRL. Pochodzący z Ukrainy, legitymujący się wyższym wykształceniem, szybko zawojował Gliwice. Na początku lat 90. otworzył sieć kantorów. Później został prezesem Gliwickiego Centrum Kapitałowego. Inwestował też w nieruchomości i lombardy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto