Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kara dla poszkodowanego

Agnieszka Nowak
Tomasz Kowalski Z Katowic został wezwany do zapłacenia części kosztów naprawy samochodu uszkodzonego podczas kolizji. A przecież to nie on był sprawcą kraksy.
Tomasz Kowalski Z Katowic został wezwany do zapłacenia części kosztów naprawy samochodu uszkodzonego podczas kolizji. A przecież to nie on był sprawcą kraksy.
Jesienią ubiegłego roku w samochód Tomasza Kowalskiego z Katowic uderzył kierowca innego pojazdu. Koszt bezgotówkowej naprawy obciążył polisę OC sprawcy.

Jesienią ubiegłego roku w samochód Tomasza Kowalskiego z Katowic uderzył kierowca innego pojazdu. Koszt bezgotówkowej naprawy obciążył polisę OC sprawcy. Po siedmiu miesiącach serwis samochodowy zażądał od Czytelnika pokrycia części należności wraz z odsetkami, bo - jak stwierdził - firma ubezpieczeniowa nie uregulowała całości.

Fatalna kolizja

Tomasz Kowalski kupił skodę octavię w 2003 roku. Trzy lata później, we wrześniu 2006 roku, w Siewierzu miał kolizję drogową. Kierowca seata próbując nieprawidłowo zawrócić, wjechał w samochód Kowalskiego. Ponieważ on akurat spłacał auto, bank udzielający kredytu postawił warunek, że naprawę blacharsko-lakierniczą w formie bezgotówkowej ma wykonać autoryzowany serwis, czyli Przedsiębiorstwo Handlowe Piotr Śliwka. - Chociaż gwarancja skończyła się po dwóch latach, 3,5-letni samochód wciąż był serwisowany zgodnie z wymogami Skody. Serwis w Katowicach wymienił uszkodzone części na nowe, oryginalne. Skodę odebrałem po czternastu dniach. Należność za wykonaną usługę w warsztacie miał uregulować PZU, w którym był ubezpieczony kierowca seata i ja. Myślałem, że to koniec problemu - mówi katowiczanin.

Nie pytaj, lecz płać!

Stało się inaczej. W maju bieżącego roku, czyli po siedmiu miesiącach, odezwał się serwis. W piśmie poinformował klienta, że w związku z weryfikacją kosztów przez ubezpieczyciela, na konto serwisu wpłynęły tylko 6.582 złote zamiast 7.685 złotych (zgodnie z fakturą). W tej sytuacji różnicę - 1.100 złotych w ciągu siedmiu dni miał zapłacić Tomasz Kowalski. - To jakaś niedorzeczność! Nie dość, że byłem ofiarą kolizji, ktoś zniszczył mi auto, to jeszcze miałbym za to płacić? - oburza się właściciel skody. W umowie z serwisem znalazł się zapis w myśl którego w przypadku nieuregulowania przez ubezpieczyciela wszystkich kosztów naprawy, różnicę zobowiązuje się dopłacić właściciel pojazdu. Mimo to właściciel seata nie dał za wygraną. Zadzwonił do serwisu i powiedział, że nie zapłaci ani złotówki. Ponieważ była to naprawa bezgotówkowa, obie firmy powinny porozumieć się między sobą, a nie wciągać w sprawę klienta. W odpowiedzi otrzymał z przedsiębiorstwa wezwanie do zapłaty. Prócz kwoty podstawowej - 1.100 złotych - doliczono mu jeszcze odsetki za 200 dni zwłoki począwszy od listopada ubiegłego roku, czyli od dnia, gdy upłynął termin płatności. W sumie była to kwota 1.172 złotych.

Cena za naiwność

Marek Grychtoł z Przedsiębiorstwa Handlowego Piotr Śliwka nie widzi winy serwisu. - Klient miał uszkodzony samochód, który naprawiliśmy zgodnie z jego życzeniem, używając oryginalnych części. Ubezpieczyciel zweryfikował koszty, bo przyznał części nieoryginalne, tzw. zamienniki. Właściciel upoważnił nas do rozmów z PZU, ale nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. W tej sytuacji zwróciliśmy się z pismem do klienta - tłumaczy Marek Grychtoł. Dlaczego firma odezwała się do klienta dopiero po siedmiu miesiącach? - Bo czas regulowania należności może się przedłużyć z powodu weryfikacji kosztów przez firmę ubezpieczeniową - dodaje.

W maju 2007 r. Tomasz Kowalski wysłał reklamację do PZU.

- Chciałbym przestrzec innych kierowców, których może spotkać coś podobnego, aby nie ulegali zapewnieniom serwisów, że wszystko za nich załatwią. Takie naiwne przekonanie może ich drogo kosztować, nawet wtedy, gdy zdarzyło się im być poszkodowanym w kolizji drogowej - mówi właściciel skody.

Będzie dopłata

TOMASZ BRZEZIŃSKI,
rzecznik prasowy Grupy PZU

Nie znamy treści umowy ani uzgodnień dokonywanych między klientem a serwisem, więc nie możemy powiedzieć, na jakiej podstawie serwis domaga się odsetek. Szkoda była rozliczona zgodnie z zasadami likwidacji szkód z OC, czyli uwzględniono ceny części alternatywnych (samochód miał nieco więcej niż 3 lata). Serwis zna zasady likwidacji szkód, bo współpracuje z naszą firmą już od dawna. Po rozpatrzeniu wniosku klienta uznano zasadność dopłaty do cen części serwisowych i dokonano przelewu na konto serwisu.

Płaci ubezpieczyciel

BŁAŻEJ FILIPOWICZ,
prawnik

W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na to, że Czytelnik jest uprawniony do odszkodowania z tytułu uszkodzenia samochodu, i jeżeli w związku z październikowym wypadkiem istnieje konieczność poniesienia dodatkowych kosztów, powinien je w całości pokryć ubezpieczyciel. Warto zwrócić uwagę na art. 822 par. 4 Kodeksu cywilnego, który stanowi: "Uprawniony do odszkodowania w związku ze zdarzeniem objętym umową ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej może dochodzić roszczenia bezpośrednio od zakładu ubezpieczeń". Z kolei zgodnie z art. 34 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych "z ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych przysługuje odszkodowanie, jeżeli posiadacz lub kierujący pojazdem mechanicznym są obowiązani do odszkodowania za wyrządzoną w związku z ruchem tego pojazdu szkodę, której następstwem jest [...] utrata, zniszczenie lub uszkodzenie mienia". Tym samym zapłacenie kwoty niższej niż wynika to z późniejszej kalkulacji nie zwalnia ubezpieczyciela z obowiązku jej pokrycia, o ile oczywiście żądanie serwisu jest słuszne.

W tej sytuacji Czytelnik powinien zgłosić sytuację i przekazać kopię żądania ubezpieczycielowi OC. Sugerowałbym również powiadomić warsztat o podjętych działaniach, czyli wysłać do niego pismo z załączoną kopią informacji dla zakładu ubezpieczeń.

Trochę zaskakujące jest naliczanie odsetek w sytuacji, gdy Czytelnik nie dopuścił się zwłoki w spłacie zobowiązania. Skoro został poinformowany o "niedopłacie" w maju, naliczanie odsetek od listopada jest nieuprawnione, a tym samym w mojej ocenie ani Czytelnik, ani ubezpieczyciel nie powinni spłacać odsetek od naprawy. Jeżeli samochód jest prywatną własnością Czytelnika (tzn. nie kupił go w ramach prowadzonej działalności gospodarczej), można również się zastanowić, czy powołany zapis umowy z serwisem nie należy do tzw. niedozwolonych postanowień umownych, które są bezskuteczne, jeżeli kształtują prawa i obowiązki Czytelnika w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (art. 385 (1) par. 1 Kodeksu cywilnego). W tej sprawie można zwrócić się do miejscowego oddziału Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, przedkładając umowę.

Zwracam również uwagę, że zgodnie z art. 81 ust. 8 pkt 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym, właściciel skody ma obowiązek poddać ją dodatkowemu badaniu technicznemu oraz poinformować o tym ubezpieczyciela. Badanie techniczne uznane jest jako normalne następstwo szkody i jego koszty pokrywa ubezpieczyciel w ramach polisy AC, jak i OC sprawcy (art. 17 ustawy o działalności ubezpieczeniowej).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto