MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Janusz Gajos wystąpił w katowickim Pałacu Młodzieży w nietypowej roli

TERESA SEMIK
Na zdjęciach Janusza Gajosa dominują pejzaże.  /  ARKADIUSZ ŁAWRYWIANIEC
Na zdjęciach Janusza Gajosa dominują pejzaże. / ARKADIUSZ ŁAWRYWIANIEC
Po raz pierwszy zaskoczył publiczność w 1957 roku, kiedy w kontuszu tańczył mazura z kolegami szkolnymi, zdobywając główną nagrodę festiwalową. Natomiast kilka dni temu popularny aktor ujawnił w pałacowej galerii ...

Po raz pierwszy zaskoczył publiczność w 1957 roku, kiedy w kontuszu tańczył mazura z kolegami szkolnymi, zdobywając główną nagrodę festiwalową. Natomiast kilka dni temu popularny aktor ujawnił w pałacowej galerii ,Akwarela" nową pasję - fotografowanie i zaprezentował swoje prace.

Najliczniej i najserdeczniej dopingowali go w czasie wernisażu dawni znajomi z grupy teatralnej, działającej w będzińskim liceum (dziś im. Norwida) pod okiem Jana Dormana. Nad choreografią czuwała Laurencja Siberska.

- Wpadli w tych kontuszach na scenę jak prawdziwi aktorzy, cóż to był za żywioł! Jurorzy bili im brawo, a ja ze wzruszenia płakałam - wspominała taneczną przygodę wybitnego dziś aktora pani Siberska.

- Kto by pomyślał, że tak pięknie potrafi fotografować - swój zachwyt nad pracami Janusza Gajosa wypowiadał szkolny kolega, Władysław Śliwoń z Będzina, dziś autor trzech tomików wierszy.
Aktor nie czuł się zbyt pewnie w nowej roli, ale widok galerii wypełnionej po brzegi publicznością dodawał mu wiary.
- Miło mi, że tak licznie zechcieliście państwo pofatygować się, by zobaczyć te moje obrazki i mam nadzieję, że nie przyszliście z deszczu pod rynnę - mówił Janusz Gajos. Gdy witał gości, za oknami szalała jeszcze wiosenna burza. - Wystawa nie ma tytułu, tak jak ja nie mam tytułu, żeby publiczność specjalnie zachęcać do jej oglądania. Zawodowcem jestem na scenie, w galerii - amatorem.
Fotografować zaczął kilka lat temu. Najpierw robił zdjęcia wyłącznie z myślą o rodzinnym albumie, ale wszystko się zmieniło, gdy odkrył, że ogromną przyjemność odnajduje w nocnym przesiadywaniu nad ich obróbką.

- Zainteresowałem się programem komputerowym, który pozwala mi odrealnić świat zarejestrowany na kliszy tak, by te obrazki nabrały wymiaru grafiki - mówi aktor. - Zawodowiec osiąga efekt, który sobie zamierzył, natomiast w moich pracach jest dużo przypadku. Końcowy obraz zależy od tego, co mi ,podpowie" komputer. Czasem sam jestem zaskoczony kolorami lub fakturą.
Po raz pierwszy Janusz Gajos pokazał swoje prace fotograficzne na spotkaniu towarzyskim w galerii ,Jednego Dnia" Chrisa Niedenthala w Warszawie. Tam je zobaczyła Anna Duda Pałacu Młodzieży i sprowadziła do Katowic na pierwszą publiczną prezentację.

Na zdjęciach dominują pejzaże. Odnajdujemy w tych fragmentach krajobrazów tajemnice natury i odwieczne tęsknoty za pięknem. W jednych pracach widać większą ingerencję komputerową, w innych mniejszą, ale zawsze wybrane przez autora ,kawałki świata" mają swój refleksyjny, niepowtarzalny klimat.

Janusz Gajos nie wyjeżdża specjalnie na sesje zdjęciowe. Wszystkie prace są efektem przypadkowych wędrówek, fotografowania ukradkiem.
- Spacery wydają mi się rzeczą nudną, ale lekarze oraz moja żona bez przerwy mnie do nich namawiają. Staram się umilić ten czas, idę więc i fotografuję - wyjaśnia.

Na wystawie w Pałacu Młodzieży oglądamy zapiski z Kuźnicy, gdzie autor chętnie wypoczywa, z Jury Krakowsko-Częstochowskiej, gdzie przerwę w zdjęciach do ,Zemsty" wykorzystał na fotografowanie Ogrodzieńca i Pilicy. Odnajdujemy małe miasteczka w senne popołudnia, położone także gdzieś we włoskiej Toskanii.

Mały aparat cyfrowy ma zawsze przy sobie. Czasem fotografuje wprost z samochodu. Takim zdjęciem z drogi jest zaskakujący portret katowickiego ,Spodka".

- Jechaliśmy na przedstawienie ,Męża i żony" do Teatru Rozrywki w Chorzowie - wspomina autor. - Padał śnieg z deszczem i miałem wrażenie, że widzę UFO.

Chętnie przekazuje swoje prace na aukcje dobroczynne.
- Chodzą po całkiem przyzwoitych cenach - dodaje.

Fotografowanie jest dla niego relaksem.
- Zawsze miałem kłopot z odpowiedzią na pytanie o hobby. Uważałem, że mój zawód jest dostatecznie atrakcyjny i nie potrzebuję dodatkowych zajęć, by się oderwać od świata - wyjaśnia. - Nagle jednak fotografowanie stało się na tyle poważnym zajęciem, że zaprosiłem innych do oglądania tych prac.
Zapewnia, że Melpomena nie cierpi z powodu jego miłości do fotografii, ukradkiem uprawianej za jej plecami.
- Jest jak wyrozumiała żona, która przymyka oko na niegroźny romansik - mówi Janusz Gajos.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto